-4- Pani psycholog Toriel

756 71 52
                                    

~Dust~

Jeszcze nigdy, w żadnym miejscu nie nudziło mi się tak bardzo jak tutaj. Jak na razie każdy dzień wygląda u mnie tak samo. Ja szwendam się tu bez celu, Ganz jest ciągle zajęty, a Sansy(tak, nauczyłem się jego imienia) wszędzie za mną łazi. Dosłownie wszędzie! Nie ma takiego miejsca gdzie mógłbym się ukryć, więc o ucieczce nawet nie ma mowy. Niech się w końcu stanie coś ciekawego, bo normalnie nie wytrzymam.

- Dust, mam coś dla ciebie!- czy ja wywołałem wilka z lasu? Ganz wszedł do gabinetu z metalowymi cośkami w ręce.
- Co to jest?
- Sansy marudził mi, że nie lubi ciągle chodzić za tobą, a tobie pewnie też się to nie podoba, więc mam rozwiązanie. Przyjaciółka Undyne kończy studia medyczne, ale jest też niezłym wynalazcą i zrobiła dla ciebie to.- wyciągnął w moją stronę coś co przypominało dwie bransoletki.
- Co one robią?
- Ta kopie cię prądem, jeżeli bez mojej zgody wyjdziesz poza teren naszego posterunku.- uuuuu... zajebiście! Zawsze marzyłem o bransoletce, która jebie prądem! Czuć wystarczająco sarkazmu?- A ta druga mierzy ilość adrenaliny w twoim ciele. Jeżeli podskoczy zostanę o tym powiadomiony i będę mógł zainterweniować. To co, zgadzasz się na to?
-Mam je nosić cały czas?
- Tak.- ej, to pedalskie...
-Albo to, albo Sansy?
-Tak.
- To ja chyba wybieram bransoletki.- będę tego żałował? Dobra, nie ważne. Nie zniosę kolejnego dnia z Snasy'm.

Wyciągnąłem jedną rękę w jego stronę, a on założył mi tą kopiącą prądem. W sumie z wyjątkiem nieprzyjemnego zimna spowodowanego zetknięciem się metalem z moją kością nie poczułem nic specjalnego. Gorzej było z tą drugą. W momencie, kiedy mi ją zakładał poczułem jak małe, metalowe ząbki wbijają się w moją kość, to było naprawdę nieprzyjemne uczucie, ale po chwili się do tego przyzwyczaiłem. Coraz bardziej zaczyna mi się to nie podobać. Jak ja mam niby zwiać z tym czymś na rękach?! Jeżeli wyjdę pokopie mnie prądem, a może... Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że to może być jednak podpucha, żeby mnie nastraszyć, czy coś. Nie wierzę, że jakiś student mógłby wymyśleć coś takiego. Ta myśl będzie mnie męczyła, jeżeli tego nie sprawdzę.

Ignorując Ganz'a podszedłem do okna i otworzyłem je na oścież. Chwilę zawahałem się przed wystawieniem ręki, no ale naprawdę jestem ciekawy!  Dobra, raz kozie śmierć. Szybko wyciągnąłem przed siebie rękę, a silny i nagły wstrząs spowodował, że od razu ją zabrałem, przy okazji też upadając na podłogę. Dobra... działa.

- Dust, co ty robisz?!- Ganz podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.
-Chciałem przetestować, heh...- oparłem się rękami o jego żebra, żeby się nie wywrócić. Nadal mną trzepie.
- Dobrze się czujesz?- złapał mnie w talii, najwidoczniej widział, że ledwo stoję. Nie sądziłem, że ta bransoletka ma taką moc.
-Ganz.- odwrócił się gwałtownie w stronę drzwi i odsunął mnie od siebie- Mam dla ciebie raport.- Sansy podał mu jakieś papiery- Musisz teraz się zająć wszystkim, jeżeli po południu chcecie wyjść do... no wiesz.- co to znaczy to "no wiesz"? Gdzie Ganz idzie? I co najważniejsze, czy ma to związek ze mną?- Do widzenia.- powiedział oschle i odwrócił się w stronę drzwi. Po drodze jeszcze zdążył spiorunować mnie wzrokiem.
-Oj, niezręcznie.- podsumowałem.
- To nic, zaraz mu przejdzie.
- A tak w ogóle to jaka jest pomiędzy wami relacja?
-A co ty taki ciekawski?- wzruszyłem ramionami- Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi.- usiadłem na fotelu, który można już nazwać moim i cicho westchnąłem. Boli mnie wszystko, ale o dziwo najbardziej noga, która wyleczyła się jakiś czas temu. Nie wiem od czego to zależy.
-Czujesz się już lepiej?- znowu zaczął coś grzebać w tych swoich segregatorach.
-Gdzie idziesz po południu?- zmieniłem temat.
-My idziemy. I to będzie niespodzianka.- puścił mi oczko, już się boję.
-A nie jebnie mnie znowu prąd?
-Spokojnie, na ten czas ją wyłączę.- może to właśnie moja jedyna szansa na to, żeby się stąd wyrwać.

"Los tak chciał" Undertale (Dustberry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz