-11- Nowy początek

628 74 36
                                    

~Horror~

-Jesteś pewny, że zostawienie Dust'a samego było dobrym pomysłem?- zapytałem, kiedy zaczęliśmy coraz bardziej przybliżać się od szopy.
-Nic mu nie będzie. Ma już dziesięć lat, nie jest dzieckiem.
-Mówisz jakbyś był dorosły, a sam masz jedenaście lat!
-Ty też nie jesteś dorosły!
-Ale jestem najstarszy!
-Chcesz się bić?!- zamachnął się ręką na mnie- Ałaaa!- krzyknął, kiedy go ugryzłem- Zostaw mnie!- puściłem jego rękę i zacząłem się śmiać- Pieprzony kanibal.
-Ale wygrałem!- odszedł ode mnie na parę metrów.-Ej! Czekaj!- podbiegłem do niego- Wracamy już?
-Chyba tak. Ukradłem trochę pieniędzy na jedzenie, jak narazie nam wystarczy.

Wspięliśmy się razem z Killer'em po belkach siana. Wejście do szopy jest zastawione, więc musimy wchodzić przez dach, na którym na szczęście jest dość duża dziura, więc możemy przez nią przejść. Killer złapał mnie za rękę i pomógł mi się wspiąć. Nie jestem tak zwinny jak on, ale za to nadrabiam siłą. A Dust... em... jego mocną stronę kiedyś znajdziemy.

Kiedy udało nam już się dostać do kryjówki zauważyliśmy, że Dust'a w niej nie ma. Wyszedł? Ale to raczej nie możliwe. Przecież nie miałby gdzie pójść. A jak coś mu się stało? Mówiłem żebyśmy go nie zostawiali!

-Horror.- podszedłem do Killer'a, który stał koło wielkiej kupy siana- Znalazłem go.- wskazał palcem na Dust'a. Siedział na ziemi i płakał, a w okół niego było pełno krwi- Dust, co się stało? Czyja to krew?
-Była tu... chciała mnie zabić... chciałem ją powstrzymać...- mówił przez łzy- Papyrus. Papyrus. Papyrus.- a ten znowu jedzie od nowa. Też brakuje mi mojego brata, ale ja nie wzywam go co pięć minut.
-Dust o co ci znowu chodzi?- tym razem to ja zabrałem głos.
-Zabij mnie!- dosłownie rzucił się na mnie. O mało nie straciłem równowagi, ale na szczęście złapałem się ściany- Zrób to! Ja sam nie potrafię!- złapał mnie za materiał bluzy- Zabiłem go! Zabiłem!- jego źrenica zaświeciła się na fioletowo i zaczął ulatniać się z niej dym tego samego koloru. Zrobiło się niepokojąco.
-Killer, weź go!- krzyknąłem, a Killer wykonał moje polecenie i powalił go na ziemię. Dust zaczął się wyrywać, w kółko powtarzając: „Zabij mnie".
-Dust, opanuj się! Nikt tutaj nie będzie mnie zabijał.- wokół Dust'a utworzyła się czerwona plama. Czyli to on krwawi.
-Nie chcę już nikogo skrzywdzić.- i znowu zaczął płakać, ale przynajmniej już nie zachowuje się agresywnie- Po co mi takie życie? Ja już nie chcę.
-Masz rację. Takie życie jest do bani.- powiedział Killer, nadal na nim siedząc. No okej, jeszcze go dołuj! Brawo dla ciebie geniuszu- Więc zrobimy sobie nowe.
-Co?- Dust oprzytomniał.
-Zarobimy dużo pieniędzy i wyjedziemy z tego miasta.
-Killer, nie sądzę żeby to było- spiorunował mnie wzrokiem i nawet nie odważyłem się dokończyć zdania. Czyli on kłamie, tak? Żeby ulżyć Dust'owi?
-Wyobrażasz to sobie?- zeszedł z niego i pomógł mu wstać z podłogi- Tylko nasza trójka i zero zmartwień. Ale na początku musimy na to zapracować. Dlatego nie możemy się dołować, tylko działać, okej?- skinął głową na tak- I się nie marz, bo chłopakom tak nie wypada.- wytarł mu łzy z twarzy.

***

-Panie Horror.- Lust poklepał mnie po ramieniu- Nie jest pan dobry w gotowaniu, co?- właśnie zorientowałem się, że włożyłem mikser do piekarnika.
-Kurwa, co ja robię?- skarciłem sam siebie, na co Lust tylko się zaśmiał.
-Przepraszam. Nie powinienem był.- wlepił wzrok w podłogę.
-Nic nie szkodzi. Masz ładny śmiech.- zrobił się fioletowy na twarzy.
-O nie! Naleśniki!- przewrócił naleśnika na drugą stronę, żeby się nie przypalił. Trochę mi głupio. To ja miałem to pilnować.-Może Pan jednak usiądzie i poczeka na śniadanie?
-Tak chyba będzie bezpieczniej. Ale nie mów na mnie pan, Horror wystarczy.
-Dobrze.- wrócił do smażenia naleśników- O czym myślałeś Horror?
-Hm?
-Czyli normalnie wkładasz mikser do piekarnika, tak?
-Heh. Myślałem o Dust'cie. I ogólnie o tym wszystkim. Chciałbym z nim pogadać o tym, zrozumieć wszystko.
-Ale nie opuścisz nas, kiedy dostaniesz odpowiedzi na swoje pytania?- jego ton głosu był bardzo smutny.
-Aż tak bardzo podoba ci się moje towarzystwo?- przytaknął skinieniem głowy- Mimo tego, że rozmawialiśmy nie więcej niż godzinę?- znowu przytaknął- Nie jesteś za ufny?
-Możliwe. Albo po prostu miło mi się z tobą rozmawia. A jeśli chodzi o Dust'a... on chyba też nie rozumie co się tutaj dzieje. Nie wiń go za to.
-Nie winię go. Po prostu...- westchnąłem- to skomplikowane. Cokolwiek się nie stanie będę go wspierał, ponieważ traktuję go jak młodszego brata.
-Cieszę się.- odwróciłem głowę w stronę drzwi i zobaczyłem w nich Dust'a- Myślałem nad tym całą noc. I chyba zdecydowałem co wybieram. Tym razem zachowam się jak samolubny gówniarz i zrobię to co ja uważam za słuszne. Ale zanim to zrobię mam do ciebie pytanie. Znudziło ci się już bycie przestępcą? Czy chciałbyś w końcu żyć normalnie?- przez chwilę zapanowała całkowita cisza, którą przerywał tylko i wyłącznie dźwięk smażących się naleśników- Odpowiedz.
-Ale jak chcesz to zrobić?
-Tak, czy nie?- powiedział stanowczo.
-No tak, ale...
-Tyle mi wystarczy.- wyszedł z pomieszczenia. A ja przez chwilę jeszcze stałem w osłupieniu.
-Horror, pomóż zanieść mi naleśniki do jadalni.- Lust dał mi do ręki jeden talerz, a sam wziął dwa i wyszedł z nimi z kuchni. Co... się właściwie stało?

"Los tak chciał" Undertale (Dustberry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz