Ale dzisiaj to już nikt się mnie nie spodziewał XD
______
~Kris~
Kolejny raz Chara postanowiła przyjść z niezapowiedzianą wizytą na obiad. Ciocia i wujek nie karmią jej w domu, że tak cały czas do nas przychodzi? Eh... to nie tak, że nie podoba mi się to, ale w „domu" atmosfera stała się naprawdę napięta, odkąd Asriel umarł. Stało się to zaledwie tydzień temu. Policjanci cały czas przychodzą do naszego domu, a Pani Toriel i Pan Asgore cały czas się kłócą. Chociaż z drugiej strony, może to dzięki mojej siostrze ja sam jeszcze nie zwariowałem.
Kiedy zajęła się nami opieka społeczna, ciocia i wujek, którzy mieszkają w Monstertown postanowili wziąć jednego z nas, bo na trójkę nie mieli miejsca. Padło na Charę bo jest najstarsza i sprawia najmniej problemów. No przynajmniej z pozorów. Ja i Frisk za to pomieszkaliśmy trochę w domu dziecka, aż do pewnego dnia, w którym zjawiło się tam państwo Dreemurr. Pani Toriel od razu mnie polubiła (bez wzajemności, ale starałem się być miły), dlatego szybko zajęło jej zdecydowanie się. Za to ja stwierdziłem, że bez Frisk nigdzie nie idę. Nie chciałem jej zostawiać samej, bo gdybyśmy w trójkę mieszkali w kompletnie innych domach, byłoby jeszcze gorzej. Poza tym sierociniec to okropne miejsce, w którym nie mógłbym zostawić mojej młodszej siostry. Ciągle musisz szukać jakiegoś miejsca dla siebie, nie ma tam w ogóle prywatności, cały czas jest hałas, a jak jakieś wredne dzieciaki się na ciebie uwezmą, to musisz z tym żyć dwadzieścia cztery godziny na dobę. W dodatku jak łaskawie przyjdzie jakaś para, musisz pokazać się z jak najlepszej strony, jak jakiś głupi piesek na głupiej wystawie. Mamy spore szczęście, że nie musimy się z tym męczyć. W dodatku Państwo Dreemurr także mieszkali w Monstertown, więc do Chary nie mieliśmy aż tak daleko.
-Dzień dobry.- policjant przywitał się ze mną, kiedy wyszliśmy z Charą z pokoju.
-Dzień dobry.- odpowiedziałem, a Chara jedynie zmierzyła go wzrokiem. Był szkieletem, czyli rodzajem potwora, których Chara nienawidzi najbardziej.
-Masz na imię Chara, prawda?- zwrócił się do mojej siostry.
-A co ci do tego?
-Byłaś dobrą przyjaciółką Asriel'a. Nie wiesz może czegoś, co byłoby dla nas ważne?
-Powiedziałam już wszystko co wiem.
-Pamiętaj, że nieładnie jest kłamać.
-Ganz, cholera jasna!- szkielet podskoczył lekko do góry, na co Chara się zaśmiała i to tak perfidnie- Dzieciaki przesłuchujemy tylko przy rodzicach!
-Przepraszam Pap... znaczy szefie... he he.
-Przepraszam za tego durnia, jest nowy.- drugi szkielet stanął koło nas.
-A ty jesteś stary i tak samo głupi.- Chara wystawiła mu język, złapała mnie za rękę i zaciągnęła z powrotem do mojego pokoju.Ja usiadłem na swoim łóżku, a ona kręciła się po pokoju, co chwila podchodząc do drzwi i sprawdzając czy policjanci już sobie poszli. Kiedy ostatni raz zerknęła przez dziurkę od klucza, po czym się uśmiechnęła, domyśliłem się, że już ich nie ma.
-Słuchaj, mam plan.- usiadła koło mnie- W mojej dzielnicy jest taki kościotrup.- już mi się nie podoba- Ma na imię Papyrus, ale ma też głupiego brata Sans'a, który ciągle za nim łazi. Chcę, żebyś mi pomógł ich rozdzielić na chwilę.
-Co chcesz zrobić?
-Nie domyślasz się?
-Chara, nie! Nie rób tego!
-Nie krzycz.- położyła mi dłoń na ustach- Bo jeszcze ktoś tu przyjdzie i nas usłyszy. Nie zabiję go. Nie sama. Zrobimy to razem.- strąciłem jej rękę ze swojej twarzy.
-Chara, to jest złe.
-A czy tamten szkielet i jaszczur myśleli co jest złe, kiedy zabili naszych rodziców?- położyła ręce ma moich ramionach- On posiekał mamę na kawałki. Wbijał i wyjmował nóż z jej ciała.
-Nie m-mów mi takich rzeczy.- w kącikach moich oczu zaczęły gromadzić się łzy.
-Taka jest prawda. Dlatego potwory muszą zacząć żałować, że są złe i tak łatwo zabierają życia ludzi.- pstryknęła palcami- Jestem twoją starszą siostrą.- zaczęła mnie głaskać po włosach- A teraz też mamą i tatą. Zaufaj mi, chcę dla ciebie jak najlepiej. Przecież chcesz, żeby potwory zapłaciły za to, że zabrały nam rodziców. Nienawidzisz ich tak samo jak ja.
-Nienawidzę ich.- na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech- Ale nie będę odpowiadał na cios drugim ciosem.- tak szybko jak uśmiech się pojawił, równie szybko znikł- Mama mówiła, że jeżeli jest się dobrym człowiekiem, przytrafiają ci się dobre rzeczy.
-Mama robiła dobre rzeczy i jest martwa. Słaba ta teoria. Jeżeli nie pokażemy potworom, że jesteśmy silni, będą sobie robić co chcą. Wszyscy kiedyś pożałują.
-Czy ty... zabiłaś Asriel'a?- zapytałem jak najciszej mogłem.
-Asriel był słaby. Zginął przez swoją głupotę. To pomożesz mi czy nie?- potrząsnąłem głową na boki- Jak możesz być taki głupi?!
-Sama jesteś głupia! Ja kocham mamę, a ona byłaby naprawdę smutna, gdyby się dowiedziała, że robimy takie rzeczy!
-Robię takie rzeczy właśnie dla mamy! I dla was! A jeżeli kiedyś zabiorą mi ciebie albo Frisk?! A jeżeli to ja umrę?!
-Dzieci!- Pani Toriel wbiegła do pokoju- Co to za krzyki?!
-Jesteś naiwnym idiotą!- Chara znowu kontynuowała krzyczenie- Myślisz, że ten potwór zastąpi ci rodzinę?! Ja jestem twoją rodziną!
-Nie chcę rodziny, która zachowuje się w ten sposób!- ja też krzyknąłem.
-Kris, proszę cię.- pani Toriel próbowała się wtrącić.
-Dobra! To ja stąd idę!- wstała z łóżka i zaczęła iść w stronę drzwi- Jeżeli zmądrzejesz, wiesz gdzie jestem!- wyszła i trzasnęła drzwiami. Kiedy tylko to zrobiła skuliłem się na łóżku i zacząłem przytulać poduszkę.
-Kris.- Pani Toriel usiadła na łóżku- O co się pokłóciliście?
-Ja chcę do mamy...- zacząłem płakać.
CZYTASZ
"Los tak chciał" Undertale (Dustberry)
FanfictionUWAGA! Jest to Spin-off z książki "Wataha". Jeżeli chcesz poznać tę historię radzę przedtem zapoznać się z główną historią. Sansy = Sensy, ok? Autorką jakże zacnej okładki jest SzafirowySmok uwu Pierwszy rozdział - 24.10.2018r. Ostatni rozdział - 20...