- Chaaaarlie - przeciągnęłam jego imię oburzona, kiedy zatrzymał film.
- Moment, zaraz wracam - pokazał na dzwoniący telefon i wyszedł z pokoju.
Ułożyłam się wygodnie na jego łóżku i położyłam laptopa z boku. Myślałam o tym całym dniu i uważam, że spędziłam go miło. Pierw szkoła, a potem popołudnie z blondynem. Dochodziła godzina dwudziesta, więc prawdopodobnie jak skończymy oglądać, będę musiała iść do domu.
Westchnęłam i wyciągnęłam telefon.
Po pięciu, może dziesięciu minutach, chłopak wrócił do pokoju.- Kto dzwonił?
- Ashley - wzruszył ramionami i położył się obok mnie.
- Ta Ashley?
- Ashley Cole.
- Po co dzwoniła?
- Chciała się spotkać na szybki numerek - wziął laptopa na kolana.
- Zgodziłeś się?
- Z jakiej racji? Nie po to wyciągam cię z domu, żeby teraz to zmarnować.
- Dzięki - położyłam się na boku i włączyłam film.
Zadowolona oglądałam, bawiąc się cukierkiem w ustach. W pewnym momencie przyciągnął mnie do siebie, a ja oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Zaczął bawić się moimi włosami, a ja uśmiechałam się sama do siebie. Po godzinie film się skoczył, a ja byłam na granicy snu, a jawy. Charlie chyba to zauważył, bo odłożył laptopa i przykrył mnie kocem, znowu przytulając.
- Muszę wrócić do domu... - ziewnęłam.
- Do dwudziestej drugiej mamy czas.
- Tak, ale lepiej być wcześniej..Będę chciała się wykąpać i iść spać normalnie, a tak to pójdę spać późno, a jutro do szkoły.
- Zobaczymy się jutro?
- Jutro odpada.
- Dlaczego? - westchnął.
- Idę na miasto z Noah, Zackiem i Alex.
- Poważnie? Wolisz spędzać czas z nimi niż ze mną?
- To moi przyjaciele, chce z nimi spędzać czas - odsunęłam się.
- Musisz jutro?
- A co znowu mam skłamać, że idę z Alex? Raz na jakiś czas mogę, ale nie wykorzystuj tego, że ona mnie kryje.
- Dobra - przewrócił oczami i położył się oburzony.
- Charls...
- No co?
- Jesteś zły?
- Może.
- Ale po co? Przecież mamy jeszcze z pięćdziesiąt minut.
- Odjąć dziesięć na odwiezienie cię do domu.
- Pójdę na nogach.
- Kpisz sobie ze mnie? Nie będziesz wracać na nogach.
- Dobra, odwieziesz mnie.
- I bardzo dobrze.
Przewróciłam oczami i usiadłam na nim okrakiem. Oparłam dłonie na jego klatce piersiowej, a on westchnął.
- I jak ja mam być na ciebie zły co? - wsunął dłonie pod moją koszulkę.
- Oh zamknij się - nachyliłam się i złączyłam nasze usta.
Następnego dnia, tak jak zaplanowałam, byłam na mieście.
Siedziałam obok Noah w pizzerii, a Alex z Zackiem na przeciwko nas.
Byłam zmęczona tym dniem i marzyłam tylko o moim łóżku. Mimo wszystko starałam się nie odbiegać myślami za daleko i słuchać co mówią moi przyjaciele. W pewnym momencie Alex z blondynem udali się na zewnątrz. Wszystko było pod pretekstem duszności panującej w lokalu.- Wszystko okej? - Noah spojrzał na mnie zmartwiony.
- Raczej tak, po prostu jestem trochę zmęczona.
- Zdajesz sobie sprawę, że wykorzystali nas do tego, żeby nie być sami? - zaśmiał się i rozsiadł wygodnie.
- Tak, ale dopóki nie będą razem, będziemy wykorzystywani - oparłam głowę na jego ramieniu i przytuliłam się, a on mnie objął.
- Dlaczego wczoraj nie przyszłaś? Liczyłem, że zobaczę moją ulubioną cheerleaderkę na trybunach.
- Przepraszam, coś mi wypadło.
- Następnym razem?
- Przyjdę.
- Cieszę się. Co wczoraj robiłaś?
- W sumie nic takiego, sprzątałam pokój, bo miałam wielki bałagan.
- Poważnie? Pokój mnie przebił?
- No wiesz...Jest szerszy i wygodny.
- Najwidoczniej ja też jestem, używasz mnie jako poduszki.
- Fakt - uśmiechnęłam się szeroko.
Po trzydziestu minutach kiedy tamta dwójka nie wróciła do środka, udaliśmy się do samochodu. Napisałam do mojej przyjaciółki, a ona tylko odpisała, że poszli się przejść. Przeprosiła, że czekaliśmy na nią i Zacka, a potem mnie olała.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na bruneta obok mnie, a on uśmiechnął się delikatnie. Odpalił samochód i włączył radio. Zaśmiałam się słysząc dziwną piosenkę, a on równie rozbawiony wygłupiał się.
W ten sposób odwiózł mnie do domu i wszedł ze mną do środka, gdzie jak się okazało był blondyn.- Hej.
Przywitałam się z moim bratem, a chwilę potem zrobił to brunet obok mnie. Widziałam, że Charlie nie był zadowolony widząc go koło mnie.
- Gdzie Alex i Zack? - zapytał Williams.
- Właściwie byliśmy sami - zaśmiał się Naoh.
- Dobra, nie przeszkadzajcie sobie, my pójdziemy do mnie - pociągnęłam bruneta na górę.
Wpuściłam go do swojego królestwa, a on rozejrzał się. Usiadł na moim łóżku i patrzył na ścianę na przeciwko. Siedzieliśmy przez jakieś dwadzieścia minut rozmawiając na temat moich zdjęć na ścianie, a potem uznałam, że pójdę po picie na dół. Ledwo zeszłam ze schodów i zostałam przygnieciona do ściany.
Pisnęłam, a Charlie zirytowany patrzył na mnie.- Co ma oznaczać teoretycznie sami co?
- No bo....Alex i Zack byli z nami, ale sobie poszli..
- Poszli sobie tak? A może mieliście być sami, bo on tak chciał co?
- Przestań, o co ci chodzi? - starałam się go odsunąć, ale nic to nie dało.
- Kręcisz z nim?
- Co ci wpadło do głowy co?
- Tak czy nie?
- Nie, zgupiałeś?
- Całe szczęście, bo jesteś tylko moja - położył dłoń na moim policzku i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
___
797 słów
Czytasz = ★+ komentarz
CZYTASZ
If Walls Could Talk C.L
Fanfiction#1 w zakochanie #1 w bam #1 w rodzeństwo #1 w charlielenehan #1 w lenehan #1 w melody #1 w Anglia Rosemary była wesołą i kochaną dziewczyną dopóki śmierć nie odebrała jej taty. Po tamtym dniu, kiedy wspierał ją tylko brat, serce Rose stało się kami...