Następnego dnia siedziałam z Willem w domu. Byliśmy w kuchni i razem staraliśmy się zrobić lasagne.
Chłopak przygotował ser, a ja ogarnęłam mięso mielone. Później wsadziliśmy gotową do piekarnika i zadowoleni spojrzeliśmy na siebie.- Brakowało mi wspólnego gotowania.
- Mi też - westchnęłam cicho.
- Wszystko okej? - usiadłam na blacie, biorąc jabłko.
- Nie uważasz, że za mało czasu spędzamy razem? Chciałbym mieć z tobą taki kontakt jak kiedyś.
- Spędzamy, ale wiesz..Po prostu mało gadamy.
- Powinniśmy więcej tak?
- Może nie dosłownie, ale dużo czasu spędzamy z kimś, bo zawsze albo Charlie albo ktoś z twoich znajomych przychodzi.
- Fakt, ale ogarnę to.
- Nie wątpię.
Dwie godziny później, po zjedzonej lasagne poszłam do swojego pokoju. Położyłam się, wtulając w poduszkę i czułam jak sen zaczyna zabierać mnie do swojej krainy.
Retrospekcja
- Tato! - krzyknęłam przerażona i położyłam się obok niego na łóżku szpitalnym.
- Marie...
- Mama nam powiedziała..Walcz z tym...Błagam, nie możesz nas zostawić.
- Kochanie, rak jest ciężki...Nie mogę ci obiecać, ale będę się starał z nim wygrać - przytulił mnie nie zwracając uwagi na to, że leżałam z nim, ubrana w plecak i buty.
- Nie chce, żebyś nas opuścił...-załkałam.
- Nigdy was nie opuszczę córciu.
- Obiecujesz, że będziemy jeść jeszcze lasagne z moimi dziećmi?
- To odległe czasy, masz dopiero dwanaście lat.
- Czyli za osiem już mogę.
- Dobrze Marie, zrobię wszystko, żeby jeść lasagne z moimi wnukami - pogłaskał mnie po włosach.
- To głupie...
- Nie, lasagne to nasze danie, pamiętasz?
- Tak, jedliśmy najlepszą lasagne w Włoszech i poprosiliśmy o przepis.
- Właśnie.
- Jesteś wspaniały tato...Nie możesz mnie tutaj zostawić, nie dam sobie rady.. - rozpłakałam się.
- Słoneczko, nie ważne co się wydarzy. Zawsze będę z tobą w twoim serduszku. Będę z ciebie dumny i będę cię kochał najmocniej z wszystkich mężczyzn, jakich spotkasz w swoim życiu.
- Też bardzo cię kocham...
- Nie zawsze dostajemy to czego chcemy, ale życie uczy nas wielu przykrych rzeczy. Moja choroba to jedna z tych przykrych. Kiedyś natomiast będziemy to tylko wspominać jako odległe czasy.
Zerwałam się z łóżka i poczułam łzy na policzkach. Zaczęłam płakać jak głupia, widząc przed oczami wszystkie wspomnienia z tatą.
Zalewałam moją pościel łzami, czując na nowo cały ból związany z jego odejściem. Do pokoju wszedł William. Był zdziwiony, ale widząc mnie od razu usiadł obok i przytulił mocno. Doskonale wiedział co się stało. Kiedyś sny związane z przeszłością były częste, teraz są sporadyczne.- Zadzwonić po Dylana? - zapytał, a ja pokręciłam głową nadal płacząc. - Noah?
- Zadzwoń po Charliego...
- Charliego?
Przytaknęłam tylko głową, a on wyciągnął telefon i zadzwonił. Słyszałam całą rozmowę, ale bardziej skupiłam się na tym, żeby się uspokoić chociaż troszkę. Mimo wszystko moje próby były zbędne.
Blondyn przyjechał dziesięć minut później, a Will wyszedł z pokoju zostawiając mnie z nim.
Charls od razu położył się obok, mocno mnie przytulił i pocałował w czoło. Załkałam cicho nadal płacząc, a on głaskał mnie po plecach. Przyłożył swój policzek do mojego czoła i nic nie mówiąc po prostu tak leżeliśmy.
Kiedy się uspokoiłam, wtuliłam się w niego i nie odzywałam przez najbliższe parę minut.- Koteczku? Już dobrze?
Pokiwałam tylko głową. Nie umiałam nic powiedzieć, bo kiedy chciałam to znowu zbierało mi się na płacz. On chyba to zrozumiał i już nie odpowiedział. Nadal leżał ze mną tuląc.
_____
Czytasz = ★ + komentarz
CZYTASZ
If Walls Could Talk C.L
Fanfiction#1 w zakochanie #1 w bam #1 w rodzeństwo #1 w charlielenehan #1 w lenehan #1 w melody #1 w Anglia Rosemary była wesołą i kochaną dziewczyną dopóki śmierć nie odebrała jej taty. Po tamtym dniu, kiedy wspierał ją tylko brat, serce Rose stało się kami...