Następnego dnia, na całe szczęście, byłam w szkole. Na każdej przerwie siedziałam z Alex, do momentu, aż dziewczyna nie zmyła się gdzieś z Zackiem. Ze względu na to, sama zajmowałam miejsce na ławce. Obok mnie siedziały jakieś siksy, rozmawiające o nowych ubraniach. Przewróciłam oczami i czekałam do dzwonka na lekcję. Kiedy zadzwonił, zadowolona weszłam chwilę później do klasy. Dziewczyna się spóźniła, ale wróciła w wyśmienitym humorze.
Uderzyłam ją delikatnie w ramię, chcąc przywrócić do rzeczywistości.- Ej, za co to? - spojrzała na mnie zirytowana.
- Za nic, tak po prostu.
- Jesteś zła?
- O co niby?
- Że cię zostawiłam i poszłam do niego.
- Nie jestem zła, takie rzeczy się zdarzają - wzruszyłam ramionami.
- Naprawdę przepraszam, dzisiaj prawie cały czas o nim gadam..Wszystko u ciebie okej?
- Sophie przyleciała wczoraj, miałam nadzieję, że będę w stanie być miła, ale chyba jednak nie.
- Głupia.
- Zdecydowanie.
- Co wczoraj zrobiła?
- Przystawiła się do Charliego i powiedziała, że dużo jem, przez co będę grubą świnią.
- Przecież ty prawie nie jesz! - krzyknęła i nauczycielka na nas spojrzała.
- Co to ma znaczyć?
- Przepraszamy - powiedziała za nas obie, zawstydzona Alex.
- Mam nadzieję, że to się nie powtórzy. Proszę nie rozmawiać i skupić się na lekcji - kobieta odwróciła się do tablicy, dalej coś tłumacząc.
- Przystawiała się do niego, a on nie zareagował?
- Właśnie, że kurwa nie i jeszcze z nią flirtował. Potem dał mi do zrozumienia, że podczas mojej nieobecności, będzie do niej zarywał.
- Palant.
- Zdecydowanie. Nie odzywam się do niego, a pisał do mnie wczoraj wieczorem.
- Co pisał?
- Nie wiem, nie chce wiedzieć, nie czytałam.
- To ja chcę przeczytać.
- Nie dam ci telefonu, bo jak McCartney nas przyłapie to nie będzie ciekawie.
- Nie przyłapie, po prostu pokaż..
Wyciągnęłam telefon z plecaka i podałam go mojej przyjaciółce. Ona zadowolona odblokowała go i weszła w wiadomości. Uśmiechała się do siebie, czytając je.
- Rosie, albo mi się wydaje, albo on jest zakochany w tobie. Poważnie - schowała mój telefon do swojego plecaka.
- Co? Nie prawda.
- Nie? Jak dla mnie tak, nawet bardzo. Piszę do ciebie, zostawia ci codziennie jeden kwiat z liścikiem, chce się spotykać, jest zazdrosny i...- przerwała jej nauczycielka.
- Cooper! Riviera! Do pierwszej ławki, ale już i od tej pory tutaj jest wasze miejsce! - powiedziała wkurzona, a ja westchnęłam i zabierając swoje rzeczy przeszłam na inne miejsce.
Do końca lekcji byłam cicho. Kiedy zadzwonił dzwonek spakowałam moje książki do plecaka. Wyszłam zadowolona z klasy i udałam się do szatni. Zaraz za mną szła Alex razem z Zackiem, Noah i jakimś nowym.
W szatni przebrałam się i rozmawiałam z nimi. Dokładnie przyjrzałam się nieznanemu chłopakowi. Wysoki brunet, ładne oczy, umięśniony. Na pewno wieść o nowym przystojniaku rozejdzie się po szkole szybko. Miał na imię Cody, a kiedy usłyszał imię Rosemary, uśmiechnął się szeroko.
Rozmawiałam z nimi idąc na parking szkolny. Miałam cichą nadzieję, że mój brat będzie sam, bez tej zdziry.
Jednak ku mojemu zdziwieniu nie przyjechał po mnie William.- Czy to nie jest samochód Charlsa?
- Co? - odwróciłam się w stronę nadjeżdżającego samochodu.
- Geniuszu... - oddała mi mój telefon. - Czytaj lepiej SMS od niego.
Blondyn zaparkował samochód i wysiadł z niego z swoim głupim uśmieszkiem. Czy on robi to specjalnie? Doskonale wie, że jak zacznę z nim rozmawiać to zmiękne.
- Cześć kotku i wam - objął mnie ramieniem, a jak chciałam zrzucić jego rękę, nie pozwolił mi.
Przez dziesięć minut niebieskooki rozmawiał z Zackiem. Nie mam bladego pojęcia skąd się znali, ale najwidoczniej długo. Mieli masę tematów do rozmów i gdybym nie zakończyła tej pogadanki, stalibyśmy tam z parę godzin.
Usiadłam w samochodzie, a Charls chwilę za mną. Powoli odpalił samochód i wyjechał z parkingu. Położył dłoń na moim kolanie, ale ja zrzuciłam i nadal patrzyłam za szybę.
- No co ty..Nadal jesteś zła?
- Dlaczego Will nie przyjechał?
- Pisałem ci wczoraj, że ja cię odbieram, bo on jedzie z Sophie gdzieś tam.
- Nie czytam tego co do mnie piszesz.
- Bo?
- Po co? I tak pewnie do każdej piszesz to samo.
- Mary, nie przesadzaj dobra?
- Sam wczoraj dałeś mi do zrozumienia, że spotykasz się z innymi za moimi plecami.
- To nie tak.
- Nie interesuje mnie jak, przekaz był jasny.
- Boże, nie zachowuj się jak głupie, pyskate dziecko.
- Co?
- Jesteś znowu irytująca, co ty masz jakiś tryb, który się włącza za każdym razem kiedy jest dobrze?
- Nie, to ty wszystko psujesz.
- Ja kontynuuje to co ty zaczęłaś.
- Nic nie zaczęłam, normalnie rozmawiałam z Chrisem, a ty sobie coś uroiłeś!
- On na ciebie kurwa leci! Nie widzisz tego?!
- Widzę! I co z tego!?
- A może ty chcesz, żeby cię wypieprzył?! Proszę bardzo, mam cię zostawić pod jego domem!?
- Nie jestem tobą jasne?! Szanuję siebie i nie chce uprawiać seksu z byle kim! To ty tylko musisz zawsze wszystko zjebać, kiedy zobaczysz ładniejszą ode mnie!
- Rose - zacisnął szczękę wkurwiony.
- Zawieź mnie do domu i daj mi święty spokój. Chcesz bawić się w tą chorą relacje, mając dziewczyny na boku? Znajdź jakąś, która w to wejdzie. Ja zdecydowanie nie mam zamiaru się w to bawić - przewróciłam oczami i od tamtej pory milczeliśmy.
_________
821 słów
Czytasz = ★ + komentarz
CZYTASZ
If Walls Could Talk C.L
Fanfiction#1 w zakochanie #1 w bam #1 w rodzeństwo #1 w charlielenehan #1 w lenehan #1 w melody #1 w Anglia Rosemary była wesołą i kochaną dziewczyną dopóki śmierć nie odebrała jej taty. Po tamtym dniu, kiedy wspierał ją tylko brat, serce Rose stało się kami...