Parę dni później do naszego domu miała zawitać moja kuzynka. Rudowłosa ślicznotka, starsza ode mnie o rok. Z tej okazji miałam posprzątać dom, a William pojechał na zakupy i na lotnisko po nią. Kiedy skończyłam zadzwonił dzwonek, więc poszłam otworzyć. Za drzwiami stal blondyn, który chciał coś powiedzieć, ale przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Wplotłam palce w jego włosy, a on złapał mnie za biodra i zamknął nogą drzwi. Nie mogłam przestać się uśmiechać kiedy pogłębił pocałunki. Powoli przygniótł mnie do ściany i zaczął całować moją szyję.
- Jest William? - przejechał nosem po moim policzku.
- Nie ma - uśmiechnęłam się, a on oparł czoło na moim.
- To świetnie, mamy dużo czasu?
- Nie wiem - oznajmiłam, a on musnął moje usta i odsunął się, żeby ściągać buty oraz kurtkę.
- Robisz coś konkretnego?
- Już nie.
- Idziemy do ciebie?
- Idziemy do mnie.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam na górę. Blondyn szedł za mną, a gdy wyszliśmy do pokoju, usiadł na łóżku. Rozejrzał się po wysprzątanym pokoju i zatrzymał wzrok na gitarze.
Podniósł się z łóżka i wziął ją w ręce, znowu siadając na łóżku. Przejechał po niej palcami i powoli zaczął coś brzdąkać. Myślami wróciłam do momentu, kiedy mój tata grał na niej.
Uśmiechnęłam się delikatnie, a on spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami. Zmarszczyłam brwi i przejechał dłonią po moim policzku. Domyśliłam się, że parę łez spłynęło po nim.
- Wszystko dobrze kotku?
- Tak, po prostu przypomniało mi się coś.
- Co takiego?
- To gitara taty.
- O boże! Przepraszam, nie wiedziałem - odłożył ją na bok.
- Nic się nie stało, to tylko instrument.
- Nie chciałem cię zasmucić.
W tym momencie na podjazd wjechał samochód Williama. Westchnęłam i zeszłam z blondynem na dół. Ja usiadłam w salonie, a on w kuchni. Kiedy mój brat, teraz już blondyn, wszedł do domu razem z moją kuzynką, zrobiło się sztywno. Dziewczyna zapatrzona w Charliego, kompletnie olała to, że stoję obok niej. W sumie nie była to żadna nowość, nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu.
- Sophie, Charlie, Charlie Sophie - przedstawił ich sobie i spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.
- Jestem Sophie, młodsza kuzynka Willa - usiadła mu na kolanach, a on uśmiechnął się delikatnie.
- Młodsza o ile? - poprawił jej włosy i przelotnie spojrzał na mnie.
Czy on właśnie chciał wywołać u mnie zazdrość? To żart?
- O rok, mam osiemnaście.
- Ugh ogarnijcie się dobra? Flirtować możecie jak mnie nie będzie przy was. To obrzydliwe.
- Dobra Willy - rudowłosa usiadła na krześle - O cześć Rose.
- Cześć - podeszłam do lodówki i ją otworzyłam.
- Znowu jesz tak dużo? Będziesz grubą świnią Mary - przygryzłam policzek od środka i automatycznie straciłam apetyt.
- Sophie, nie bądź wredna dobra? Znasz zasady.
- Wyrażam swoje zdanie na dany temat.
- To sobie je wyrażaj, z dala ode mnie - przewróciłam oczami i spojrzałam na nią.
- O co ci teraz chodzi Rose?
- Ja jestem świnią? Ważysz ode mnie o sześć kilo więcej. Dziwię się, że nie zgniotłaś tego debila, siadając na nim.
- Siostra - upomniał mnie William.
- W sumie mogłaś zgnieść, może jego zbyt pobudzony kutas, zostałby zmiażdżony - wyszłam z pomieszczenia i poszłam do siebie.
Chwilę później do pokoju wszedł William. Rozbawiony usiadł obok mnie na łóżku i patrzył na mnie.
- No co?
- Przez ostatnie dni myślałem, że straciłaś swojego pazura - wybuchł śmiechem, a ja rozbawiona uderzyłam go poduszką.
- Ja go nigdy nie stracę. Długo będzie tutaj ta zdzira?
- Prawdopodobnie tydzień.
- Super. Po co ona tutaj w ogóle jest?
- Nie pamiętam, ale coś tam ma ogarnąć. W sumie nie interesuje mnie to, byleby nie wpakowała się w kłopoty.
- Dostawia się do Lenehana na dole?
- Prawdopodobnie - wzruszył ramionami.
- Za często mówisz, prawdopodobnie.
- Serio?
- Tak.
- Oduczę się tego kiedyś.
- Dobrze, jestem potwornie głodna, ale przy tej siksie nic nie zjem.
- Jadłaś już dzisiaj?
- Nie, bo przecież nic nie było, musisz wypakować zakupy i tak dalej.- Fakt, zapomniałem.
- Ja sobie przypomniałam jak otworzyłam lodówkę.
- Wygonię ją, żeby się rozpakowała, a ty zejdź chwilę później na dół.
- Jasne.
Godzinę później siedziałam znowu w salonie i byłam z Charliem. William poszedł zapytać Sophie, czy do nas dołączy. Szczerze mówiąc miałam ją gdzieś, a na blondyna byłam zła.
Dlatego, kiedy przysunął się do mnie, ja odsunęłam się.
- No co ty? O co ci chodzi?
- O co mi chodzi? Co z tobą nie tak? Jak możesz flirtować z moją kuzynką?
- To ona flirtuje ze mną.
- A ty nic sobie z tego nie robisz.
- Mam jej powiedzieć, żeby spieprzała, bo ty patrzysz?
- A gdy nie patrzę masz zamiar się z nią bawić?
- Tego nie powiedziałem - przewrócił oczami. - Fakt Sophie jest naprawdę ładna i..
- Jesteś żałosny - akurat w tym momencie do salonu wszedł Will.
Odwróciłam wzrok od Charliego i już się nie odzywałam do niego.______
799 słów
Czytasz = ★ + komentarz
CZYTASZ
If Walls Could Talk C.L
Fanfiction#1 w zakochanie #1 w bam #1 w rodzeństwo #1 w charlielenehan #1 w lenehan #1 w melody #1 w Anglia Rosemary była wesołą i kochaną dziewczyną dopóki śmierć nie odebrała jej taty. Po tamtym dniu, kiedy wspierał ją tylko brat, serce Rose stało się kami...