23

270 24 11
                                    

Parę dni później do naszego domu miała zawitać moja kuzynka. Rudowłosa ślicznotka, starsza ode mnie o rok. Z tej okazji miałam posprzątać dom, a William pojechał na zakupy i na lotnisko po nią. Kiedy skończyłam zadzwonił dzwonek, więc poszłam otworzyć. Za drzwiami stal blondyn, który chciał coś powiedzieć, ale przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Wplotłam palce w jego włosy, a on złapał mnie za biodra i zamknął nogą drzwi. Nie mogłam przestać się uśmiechać kiedy pogłębił pocałunki. Powoli przygniótł mnie do ściany i zaczął całować moją szyję.

- Jest William? - przejechał nosem po moim policzku.

- Nie ma - uśmiechnęłam się, a on oparł czoło na moim.

- To świetnie, mamy dużo czasu?

- Nie wiem - oznajmiłam, a on musnął moje usta i odsunął się, żeby ściągać buty oraz kurtkę.

- Robisz coś konkretnego?

- Już nie.

- Idziemy do ciebie?

- Idziemy do mnie.

Złapałam go za rękę i pociągnęłam na górę. Blondyn szedł za mną, a gdy wyszliśmy do pokoju, usiadł na łóżku. Rozejrzał się po wysprzątanym pokoju i zatrzymał wzrok na gitarze.
Podniósł się z łóżka i wziął ją w ręce, znowu siadając na łóżku. Przejechał po niej palcami i powoli zaczął coś brzdąkać. Myślami wróciłam do momentu, kiedy mój tata grał na niej.
Uśmiechnęłam się delikatnie, a on spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami. Zmarszczyłam brwi i przejechał dłonią po moim policzku. Domyśliłam się, że parę łez spłynęło po nim.

- Wszystko dobrze kotku?

- Tak, po prostu przypomniało mi się coś.

- Co takiego?

- To gitara taty.

- O boże! Przepraszam, nie wiedziałem - odłożył ją na bok.

- Nic się nie stało, to tylko instrument.

- Nie chciałem cię zasmucić.

W tym momencie na podjazd wjechał samochód Williama. Westchnęłam i zeszłam z blondynem na dół. Ja usiadłam w salonie, a on w kuchni. Kiedy mój brat, teraz już blondyn, wszedł do domu razem z moją kuzynką, zrobiło się sztywno. Dziewczyna zapatrzona w Charliego, kompletnie olała to, że stoję obok niej. W sumie nie była to żadna nowość, nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu.

- Sophie, Charlie, Charlie Sophie - przedstawił ich sobie i spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.

- Jestem Sophie, młodsza kuzynka Willa - usiadła mu na kolanach, a on uśmiechnął się delikatnie.

- Młodsza o ile? - poprawił jej włosy i przelotnie spojrzał na mnie.

Czy on właśnie chciał wywołać u mnie zazdrość? To żart?

- O rok, mam osiemnaście.

- Ugh ogarnijcie się dobra? Flirtować możecie jak mnie nie będzie przy was. To obrzydliwe.

- Dobra Willy - rudowłosa usiadła na krześle - O cześć Rose.

- Cześć - podeszłam do lodówki i ją otworzyłam.

- Znowu jesz tak dużo? Będziesz grubą świnią Mary - przygryzłam policzek od środka i automatycznie straciłam apetyt.

- Sophie, nie bądź wredna dobra? Znasz zasady.

- Wyrażam swoje zdanie na dany temat.

- To sobie je wyrażaj, z dala ode mnie - przewróciłam oczami i spojrzałam na nią.

- O co ci teraz chodzi Rose?

- Ja jestem świnią? Ważysz ode mnie o sześć kilo więcej. Dziwię się, że nie zgniotłaś tego debila, siadając na nim.

- Siostra - upomniał mnie William.

- W sumie mogłaś zgnieść, może jego zbyt pobudzony kutas, zostałby zmiażdżony - wyszłam z pomieszczenia i poszłam do siebie.

Chwilę później do pokoju wszedł William. Rozbawiony usiadł obok mnie na łóżku i patrzył na mnie.

- No co?

- Przez ostatnie dni myślałem, że straciłaś swojego pazura - wybuchł śmiechem, a ja rozbawiona uderzyłam go poduszką.

- Ja go nigdy nie stracę. Długo będzie tutaj ta zdzira?

- Prawdopodobnie tydzień.

- Super. Po co ona tutaj w ogóle jest?

- Nie pamiętam, ale coś tam ma ogarnąć. W sumie nie interesuje mnie to, byleby nie wpakowała się  w kłopoty.

- Dostawia się do Lenehana na dole?

- Prawdopodobnie - wzruszył ramionami.

- Za często mówisz, prawdopodobnie.

- Serio?

- Tak.

- Oduczę się tego kiedyś.

- Dobrze, jestem potwornie głodna, ale przy tej siksie nic nie zjem.

- Jadłaś już dzisiaj?

- Nie, bo przecież nic nie było, musisz wypakować zakupy i tak dalej.

- Fakt, zapomniałem.

- Ja sobie przypomniałam jak otworzyłam lodówkę.

- Wygonię ją, żeby się rozpakowała, a ty zejdź chwilę później na dół.

- Jasne.

Godzinę później siedziałam znowu w salonie i byłam z Charliem. William poszedł zapytać Sophie, czy do nas dołączy. Szczerze mówiąc miałam ją gdzieś, a na blondyna byłam zła.
Dlatego, kiedy przysunął się do mnie, ja odsunęłam się.

- No co ty? O co ci chodzi?

- O co mi chodzi? Co z tobą nie tak? Jak możesz flirtować z moją kuzynką?

- To ona flirtuje ze mną.

- A ty nic sobie z tego nie robisz.

- Mam jej powiedzieć, żeby spieprzała, bo ty patrzysz?

- A gdy nie patrzę masz zamiar się z nią bawić?

- Tego nie powiedziałem - przewrócił oczami. - Fakt Sophie jest naprawdę ładna i..

- Jesteś żałosny - akurat w tym momencie do salonu wszedł Will.

Odwróciłam wzrok od Charliego i już się nie odzywałam do niego.

______
 
799 słów

Czytasz = ★ + komentarz


If Walls Could Talk C.LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz