41

206 22 7
                                    

Halo halo skarby wy moje!Tak długo mnie nie było, a miałam być...Nie będę się na nowo usprawiedliwiać, bo dosknale wszyscy wiemy, że szkoła odbiera najczęściej chęci do czegokolwiek. Mam tylko nadzieję, że jutro zaraz po nauce matematyki, napisze następny rozdział.
_______

Minął prawie cały styczeń, przez który Czarls często był dziwnie nieobecny. Starałam się dowiedzieć o co chodziło z Aną, ale zbywał mnie mówiąc, że jest okej. Może byłam przewrażliwiona, ale przecież w Sylwestra coś mu powiedziała, a on nie był zadowolony. Przewróciłam oczami i odsunęłam od siebie miskę z mlekiem oraz płatkami. Nie byłam w stanie tego przęłknąć.
Bycie samemu w domu nie było dobre kiedy moje myśli sunęły w złym kierunku.

- Dzięki Will - powiedziałam sama do siebie i sprzątając po moim niezjedzonym śniadaniu poszłam do pokoju.

Postanowiłam, że przebiorę się i pojadę do Alex, która prawdopodobnie i tak siedzi w domu.
Nasz kontakt się zdecydowanie poprawił, ale nadal miałam jej za złe to co zrobiła. Gdzieś w głowie miałam myśl, że nie powinnam aż tak się do niej zbliżać, ale nie mogłam też być od niej zdala. Mimo wszystko napisałam do niej czy jest w domu, ale jednak jej nie było. Siedziała u Zacka.

- Cudownie - mruknęłam sama do siebie i postanowiłam włączyć muzykę na laptopie.

Charlie

Rozpakowywałem ubrania do nowo poskładanych mebli i wieszałem kurtki. Doskonale wiedziałem, że to kwestia czasu, aż wszystko na nowo będzie jednym wielkim bałaganem. Jednak nowe mieszkanie musiało prezentować się przywzowicie w szczególności, że dopiero dzisiaj miałem zamiar powiedzieć o nim Rose.
Westchnąłem cicho przęłączając pilotem piosenkę na wieży.
Musiałem jeszcze jechać na zakupy, a potem po Marie, która siedziała sama w domu. Mam nadzieję, że sama i nikogo nie zaprosiła do siebie. Wyjazd Williama po za miasto zdecydowanie był dobrym pomysłem. Musiał odpocząć i pobyć sam po zdradzie Camilli, a przy okazji ja mogłem zabrać Rose do siebie bez jego niewytłumaczalnych sprzeciwień.
Po za tym musiałem jej powiedzieć o tym co tak bardzo męczyło mnie od Sylwestra. Nie wierzyłem Anie, miałem nadzieję, że to co mi oznajmiła okaże się zwykłą pomyłką.

Po trzydziestu minutach skończyłem układać wszystko w szafie i postanowiłem jechać w końcu do sklepu. Szybko się przebrałem, a potem założyłem kurtkę i buty, po czym zgarniając szybko kluczyki od auta i zamykając mieszkanie,  zjechałem windą na dół. Dziesięć minut później byłem w spożywczaku i wkładałem do koszyka różne rzeczy. Przeczesałem włosy palcami widząc moją dziewczynę, która czytała skład jakiegoś produktu. Uśmiechnąłem się sam do siebie, przygladając jej.
Miała na sobie zwykłe dżinsy z delikatnymi przetarciami, idealnie podkreślające jej szczupłe i długie nogi. Krótką granatową kurtkę, która była niezwykle gruba i wygladała przez to uroczo. Jej włosy były upięte w koka, a w uszach miała kolczyki kółka. Uśmiechnąłem się sam do siebie i powoli do niej podszedłem. Objąłem ją wokół tali i pocałowałem w policzek, a ona odwróciła się do mnie trzymając w dłoniach płatki do mleka.

- Oh hej.. - uśmiechnęła się do mnie w ten piękny sposób i na moment złączyła nasze usta.

Przysięgam, że nigdy nie czułem się tak dobrze z żadną dziewczyną jak z nią. Byłem szczęśliwy, wręcz upity tym szczęściem. Później rozmawiałem z nią i zaproponowałem, że odwiozę do domu, ale oczywiście ten dom był moim nowym, a nie jej.
Włączyła radio i zmarszczyła brwi słysząc piosenkę na mojej płycie.

- Mówiłeś, że to tandetne i nie podoba ci się - patrzyła na mnie słuchając Or Nah.

Wzruszyłem ramionami na tą uwagę. W końcu nie musiała wiedzieć, że zgrałem to tylko po to, że polubiła tę piosenkę. Mimo, że była ona tylko w jednej drugiej mojego stylu, to chciałem, żeby miała na tej płycie więcej jej piosenek. Widziałem jak na jej ustach pojawia się kolejny delikatny uśmiech, ale kiedy zrozumiała, że nie jedziemy w stronę jej domu zmarszczyła brwi, znowu.

- Gdzie ty mnie wieziesz?

- Zobaczysz.

- Wywozisz mnie gdzieś? - zapytała poważnie, a ja spojrzałem na nią przelotnie.

- Przecież mi ufasz, tak?

- A jak nie? Zgwałcisz mnie, a potem porzucisz?

- To nie będzie gwałt kotku, sama o tym wiesz - splotłem nasze palce i musnąłem wierzch jej dłoni ustami.

- A jeżeli..

- Zabieram cię do siebie, na tyle ile  pozwoli nam czas.

If Walls Could Talk C.LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz