Stałam przy szafie, wybierając ubrania. Była godzina trzynasta, a ja wybierałam się na cmentarz razem z moim bratem oraz mamą, co mnie zaskoczyło. Ubrałam czarne spodnie oraz lawendowy sweter, a potem rozczesałam swoje włosy. Pomalowałam swoje rzęsy tuszem, a potem uznałam, że jestem gotowa i zeszłam na dół. Moja mama piła w kuchni herbatę i przeglądała coś na laptopie.
- Musimy poczekać na Willa - powiedziała, zamykając urządzenie.
- Okej - usiadłam na przeciwko niej i odblokowałam telefon.
- O co się pokłóciliście? -zapytała, a ja westchnęłam i odłożyłam go.
- O nic.
- Nie? Czyli tylko wydaje się mi, że nie macie ochoty ze sobą rozmawiać i spędzać czasu?
- Jest obrażony na mnie, bo spotykam się z Charliem. Wytknął mi parę rzeczy i nie odzywa się do mnie.
- Bo spotykasz się z jego przyjacielem?
- Dokładnie, uważa, że nie jest dla mnie.
- Według niego nikt nigdy nie jest dla ciebie - usłyszałam kolejny raz.- Przejdzie mu, mam nadzieję. Jego zachowanie jest takie dziecinne.
- Nie od dzisiaj, ale zobaczysz, zatęskni za tobą.
- Możemy jechać - chłopak wszedł do kuchni, ale od razu z niej wyszedł idąc ubrać buty.
Piętnaście minut później byliśmy na cmentarzu. Szłam trzymając znicz, ale to kogo zobaczyłam przy grobie wprowadziło mnie w zakłopotanie. Mój chłopak razem z swoją mamą.
Jak miałam się teraz zachować? Nie daje znaku życia od dwóch dni i nagle go spotykam w niezręczniej sytuacji. Przywitaliśmy się wszyscy, a po zapaleniu zniczy i krótkiej modlitwie, usłyszałam słowa Karen.
- Może przyjedziecie na herbatę i ciasto? Dawno nie rozmawiałyśmy - kobieta spojrzała na moją rodzicielkę.
- Chętnie.
- To możecie jechać już do nas, a my zaraz przyjedziemy, bo muszę kupić sok Brooke.
- Pojadę z Marie - powiedział Charlie, a ja ugryzłam się w policzek i pokiwałam tylko głową widząc jak wzrok jego mamy przechodzi na mnie.
- Oh to świetnie.
Widziałam jak w Willu rośnie irytacja, ale nie skomentował tego. Po prostu zaczął iść w stronę samochodu, a za nim nasze mamy. Charls złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku dolnego parkingu, czyli zabawne, że my mieliśmy samochód na górnym, a oni na dolnym. Tak niewiele brakowało, żebyśmy się nie spotkali.
- Zrobiłem coś źle? - zapytał otwierając mi drzwi, a ja pokręciłam głową. - Więc o co chodzi?
- Możemy już jechać? - spojrzałam na niego, a on westchnął i zamknął drzwi, po czym usiadł na miejscu kierowcy.
- Rose nie odzywasz się do mnie od dwóch dni. To nie jest normalne - patrzył na mnie.
- To nie jest temat na dzisiaj.- A na kiedy? Jak znowu przypadkiem się spotkamy?
- Możesz już jechać?
Zapięłam pas i oparłam głowę o szybę, a on odpalił samochód i niezadowolony pojechał prosto do sklepu. Zaparkował i zgasił silnik, a jak chciałam wysiąść to zamknął drzwi.
- Masz mi wyjaśnić co się dzieje.
- Nic do jasnej cholery.
- Nic? A więc to nic ma odpowiadać za to, że nie potrafisz mi odpisać na jebanego sms'a?
- Spałeś z Sophie? - zapytałam, a on zmarszczył brwi.
- Oczywiście, że nie. Co ci wpadło do głowy?
- Podobno zaliczyłeś ją przed naszym związkiem.
- Nie, nie spałem z nikim od dłuższego czasu.
- Alex twierdzi, że tak.
- Alex? - powiedział zły.
- Tak, w szkole powiedziała, że jestem naiwna, bo spotykam się z kimś kto pieprzył moją kuzynkę oraz podrywał najlepszą przyjaciółkę.
- No chyba kurwa nie. Proszę cię, ja rozumiem wszystko, ale mam lepszy gust niż ona.
- Yhm - spuściłam głowę, a on westchnął i złapał mój podbródek.
- Kochanie nigdy nie pieprzyłem Sophie, ani nie podrywałem Alex. Uwierz mi.
- Ale ja ci wierzę tylko.. - przerwał mi.
- Nie wierzysz wystarczająco?
- Za dużo się ostatnio dzieje.
- Zamknij oczy - oznajmił, a ja zmarszczyłam brwi.
- Co?
- Po prostu zamknij oczy - zrobiłam tak i poczułam jego dłonie na moich policzkach, a potem jego usta na swoich.
CZYTASZ
If Walls Could Talk C.L
Fanfiction#1 w zakochanie #1 w bam #1 w rodzeństwo #1 w charlielenehan #1 w lenehan #1 w melody #1 w Anglia Rosemary była wesołą i kochaną dziewczyną dopóki śmierć nie odebrała jej taty. Po tamtym dniu, kiedy wspierał ją tylko brat, serce Rose stało się kami...