30

235 22 7
                                    

Stałam przy szafie, wybierając ubrania. Była godzina trzynasta, a ja wybierałam się na cmentarz razem z moim bratem oraz mamą, co mnie zaskoczyło. Ubrałam czarne spodnie oraz lawendowy sweter, a potem rozczesałam  swoje włosy. Pomalowałam swoje rzęsy tuszem, a potem uznałam, że jestem gotowa i zeszłam na dół. Moja mama piła w kuchni herbatę i przeglądała coś na laptopie.

- Musimy poczekać na Willa - powiedziała, zamykając urządzenie.

- Okej - usiadłam na przeciwko niej i odblokowałam telefon.

- O co się pokłóciliście? -zapytała, a ja westchnęłam i odłożyłam go.

- O nic.

- Nie? Czyli tylko wydaje się mi, że nie macie ochoty ze sobą rozmawiać i spędzać czasu?

- Jest obrażony na mnie, bo spotykam się z Charliem. Wytknął mi parę rzeczy i nie odzywa się do mnie.

- Bo spotykasz się z jego przyjacielem?

- Dokładnie, uważa, że nie jest dla mnie.

- Według niego nikt nigdy nie jest dla ciebie - usłyszałam kolejny raz.

- Przejdzie mu, mam nadzieję. Jego zachowanie jest takie dziecinne.

- Nie od dzisiaj, ale zobaczysz, zatęskni za tobą.

- Możemy jechać - chłopak wszedł do kuchni, ale od razu z niej wyszedł idąc ubrać buty.

Piętnaście minut później byliśmy na cmentarzu. Szłam trzymając znicz, ale to kogo zobaczyłam przy grobie wprowadziło mnie w zakłopotanie. Mój chłopak razem z swoją mamą. 
Jak miałam się teraz zachować? Nie daje znaku życia od dwóch dni i nagle go spotykam w niezręczniej sytuacji. Przywitaliśmy się wszyscy, a po zapaleniu zniczy i krótkiej modlitwie, usłyszałam słowa Karen.

- Może przyjedziecie na herbatę i ciasto? Dawno nie rozmawiałyśmy - kobieta spojrzała na moją rodzicielkę.

- Chętnie. 

- To możecie jechać już do nas, a my zaraz przyjedziemy, bo muszę kupić sok Brooke.

- Pojadę z Marie - powiedział Charlie, a ja ugryzłam się w policzek i pokiwałam tylko głową widząc jak wzrok jego mamy przechodzi na mnie.

- Oh to świetnie.

 Widziałam jak w Willu rośnie irytacja, ale nie skomentował tego. Po prostu zaczął iść w stronę samochodu, a za nim nasze mamy. Charls złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku dolnego parkingu, czyli zabawne, że my mieliśmy samochód na górnym, a oni na dolnym. Tak niewiele brakowało, żebyśmy się nie spotkali.

- Zrobiłem coś źle? - zapytał otwierając mi drzwi, a ja pokręciłam głową. - Więc o co chodzi?

- Możemy już jechać? - spojrzałam na niego, a on westchnął i zamknął drzwi, po czym usiadł na miejscu kierowcy.

- Rose nie odzywasz się do mnie od dwóch dni. To nie jest normalne - patrzył na mnie.

- To nie jest temat na dzisiaj.

- A na kiedy? Jak znowu przypadkiem się spotkamy?

- Możesz już jechać?

Zapięłam pas i oparłam głowę o szybę, a on odpalił samochód i niezadowolony pojechał prosto do sklepu. Zaparkował i zgasił silnik, a jak chciałam wysiąść to zamknął drzwi. 

- Masz mi wyjaśnić co się dzieje.

- Nic do jasnej cholery.

- Nic? A więc to nic ma odpowiadać za to, że nie potrafisz mi odpisać na jebanego sms'a?

- Spałeś z Sophie? - zapytałam, a on zmarszczył brwi.

- Oczywiście, że nie. Co ci wpadło do głowy? 

- Podobno zaliczyłeś ją przed naszym związkiem.

- Nie, nie spałem z nikim od dłuższego czasu.

- Alex twierdzi, że tak.

- Alex? - powiedział zły.

- Tak, w szkole powiedziała, że jestem naiwna, bo spotykam się z kimś kto pieprzył moją kuzynkę oraz podrywał najlepszą przyjaciółkę.

- No chyba kurwa nie. Proszę cię, ja rozumiem wszystko, ale mam lepszy gust niż ona.

- Yhm - spuściłam głowę, a on westchnął i złapał mój podbródek.

- Kochanie nigdy nie pieprzyłem Sophie, ani nie podrywałem Alex. Uwierz mi.

- Ale ja ci wierzę tylko.. - przerwał mi.

- Nie wierzysz wystarczająco?

- Za dużo się ostatnio dzieje.

- Zamknij oczy - oznajmił, a ja zmarszczyłam brwi.

- Co?

- Po prostu zamknij oczy - zrobiłam tak i poczułam jego dłonie na moich policzkach, a potem jego usta na swoich. 



If Walls Could Talk C.LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz