Rozdział 22

6.3K 229 52
                                    

-Mamo, co tu robisz tak późno?- Niepewnie staje przy kanapie i wyłamuje sobie palce.

Mama jedynie patrzy na mnie srogo, tym okropnym maminym spojrzeniem. Nie tak miałam zamiar powiedzieć jej o Nate'cie. Chciałam wyjść z nią na kawę, porozmawiać o błahostkach i mimochodem wspomnieć o tym, że moim chłopakiem jest ktoś kogo zapewne nigdy nie zaakceptuje.

-Jest po pierwszej w nocy- Zaczyna bardzo spokojnym głosem, od którego przechodzą mnie ciarki- A moja osiemnastoletnia córka szlaja się nie wiadomo gdzie z marginesem społecznym- Jeśli przed chwilą byłam przerażona, teraz już jestem wkurzona, bardzo wkurzona.

-Marginesem społecznym? Co ty w ogóle o nim wiesz? Skąd możesz wiedzieć jaki jest, skoro od razu wyrobiłaś sobie na jego temat opinię, bazując na plotkach?- Podnoszę głos czując potrzebę bronienia Nate'a przed własną matką.

-A co wiesz o nim ty?- Zatyka mnie, gdy to słyszę. Ma rację nie wiem praktycznie nic. Nate nigdy nic nie mówi, zawsze gdy wkraczam na niebezpieczny grunt jego przeszłości, czy rodziny zręcznie zmienia temat, lub odwraca moją uwagę, tak że nawet nie wiem, że to zrobił- Mówiłam ci już wcześniej, że nie chcę żebyś się z nim spotykała, ale ty postanowiłaś zignorować całkowicie mój zakaz.

-Mamo daj spokój..

-Nie Fay- Kobieta wstaję z fotela- To już za dużo, ten chłopak już nigdy nie spotka się z moją córką- Na jej słowa mam ochotę płakać, mam ochotę wyć.

-Mamo nie możesz tego zrobić- Protestuje patrząc na nią błagalnie.

Nie może mi tego robić, nie może odbierać mi kogoś, dzięki komu wszystkie zmartwienia ulatują, dzięki komu czuję się lekko i kto pomaga mi żyć pełnią życia. I w tym momencie już rozumiem, że moje uczucie do Nate'a jest najprawdopodobniej znacznie większe niż jego do mnie.

-Śpisz z nim?- Krztuszę się powietrzem, gdy słyszę pytanie padające z ust mojej matki.

-Co? Nie- Przewracam oczami i wyciągam temat, którym wcale nie chciałam szantażować mojej matki- Jak chcesz, żebym polubiła twojego nowego chłopaka, skoro sama nie starasz się poznać mojego?-Wiem, że ten argument zadziała na moją matkę, bo momentalnie się zamyka i burczy.

-Zaproś, go w niedzielę na kolację, będzie też David i jego syn- Mówi wchodząc na górę- Ja poznam twojego..chłopaka, a ty może przekonasz się do Davida.

O matulu, coś czuję że Nate'owi nie przypadnie ten pomysł do gustu. White nie jest chłopakiem, który siedzi na rodzinnych kolacjach i poznaje rodzinę swojej dziewczyny. Idę do swojego pokoju chwilę po tym jak słyszę zamykające się drzwi sypialni mojej mamy. Siadam na łóżku patrząc tępo na białą ścianę. Nigdy nie byłam dobra w analizowaniu swoich uczuć, gdy jeszcze chodziłam do psychologa po śmierci ojca, ta kazała mi nazywać swoje uczucia i byłam beznadziejna w tą grę. Wypisałam sobie na kartce papieru uczucia typu przerażenie, smutek, złość i niemoc, nauczyłam się na pamięć i powtarzałam za każdym razem jedynie zmieniając ich kolejność. Teraz jednak, gdy muszę rozpracować swoje uczucia, żałuję że szłam wtedy na łatwiznę i nie nauczyłam się rzeczywiście nazywać tego co czuję.

Cholera jasna, co się ze mną dzieję? Co jest ze mną nie tak? Nie mogę przecież się w nim zakochać, nie na to jeszcze zdecydowanie za wcześnie. W takim razie dlaczego uśmiecham się, gdy o nim myślę? Dlaczego na jego widok robi mi się cieplej w środku i tak zawzięcie broniłam go przed swoją rodzicielką? Gówno, wplątałam się w niezłe gówno. Dwa lata temu obiecałam sobie, że nie pozwolę nikomu zagościć w moim sercu. I pomimo że Nate jeszcze nie był tą osobą, która zawładnął tym zdradliwym organem, torował sobie tam drogę i szło mu bardzo dobrze i zadziwiająco szybko.

Love under the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz