Nate parkuje auto przed jakimś niezbyt przyjemnie wyglądającym miejscem, naprawdę nie uśmiecha mi się bycie tu. Niepewnie wysiadam z samochodu i opatulam się szczelniej płaszczem.
-Gdzie jesteśmy?- Pytam, gdy chłopak pewnym krokiem kieruję się w stronę wejścia do, jak podejrzewam baru.
-Za miastem- Mówi jedynie.
-A dokładniej?- Prycham- Wywozisz mnie za miasto, do jakiejś dziwniej miejscówki...
-Czy zawsze jesteś taka irytująca?- Marszczę brwi, a ten co? Cierpi na bipolarność?
-Skoro jestem taka irytująca to po co się ze mną przyjaźnisz ?-Unoszę brew, ale Nate nic nie odpowiada.
Wchodzi do baru, w którym dudni głośna muzyka, przeciskam się po między ludźmi, żeby dogonić chłopaka.
-Toż to sam Nathaniel White- Jakiś mężczyzna o bardzo potężnej budowie ciała wesoło krzyczy i wita się z Whitem męskim uściskiem.
W tym czasie mam możliwość rozejrzenia się po miejscu, w którym się znalazłam. Cała jedną ścinę baru pokrywają półki z alkoholem, przed którymi stoi barek, są tu dwa stoły bilardowe oraz kilka automatów do gier. Miejsce typowe dla motocyklistów i lasek w skórzanych spodniach i ciężkich butach. Ja w moim cholernym płaszczyku i beżowym sweterku pasuje tu jak krowie łyżwy. Widzę na sobie spojrzenie kilku dziewczyn, które zapewne zauważyły fakt, że tu nie pasuje i zaczynam czuć się niezręcznie.
-Taylors idziesz?- Przenoszę wzrok na Nate, który czeka na mnie w połowie drogi do baru.
Doganiam go szybko nie chcąc zostać sama.
-To jest miejsce, w które zabierasz dziewczyny?- Mówię posępnie, gdy siadamy na drewnianych, wysokich krzesełkach.
-Nie, jesteś pierwsza- Mówi z łobuzerskim uśmieszkiem- Inne zawsze zabierałem do siebie.
-Oszczędź mi tych informacji- Krzywię się.
Nate tylko się śmieję i przywołuje barmana.
-Whisky i.. Co będziesz?
-Cole-Mówię, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że będziemy musieli jakoś wrócić do domu, a chłopak zamówił alkohol.
-Dla niej będzie piwo- Mówi, a barman odchodzi.
Odwracam się w stronę Nate'a oburzona, no bo halo za kogo on się uważa?
-Co jest z tobą nie tak, że zawsze robisz co chcesz?-Syczę.
-Wyluzuj trochę Taylor, jesteś wiecznie spięta wyświadczam ci przysługę- Mówi z tym łobuzerskim uśmieszkiem, który zaczyna mi grać na nerwach.
-Dupek- Prycham, ale biorę łyka piwa, które barman właśnie przede mną postawił.
Przez chwilę siedzimy w ciszy, ja piję swoje piwo obrażona na Nate'a, ona zapewne nie świadomy tego że jestem obrażona, sączy swój alkohol.
-Zagrajmy w grę- Mówi, gdy jego szklana jest już pusta.
-Jaką?- Próbuje być nadal zła, ale kurde.
-Pytania, pytam cię o co chcę- Na jego ustach igra uśmieszek- Jeśli nie chcesz odpowiadać pijesz szota.
-Ja też mogę zadawać pytania?- Chłopak kiwa głową, na co uśmiecham się szeroko.
Nate każe przygotować barmanowi kolejkę szotów i odwraca się do mnie z niemal szatańskim uśmieszkiem. O matulu to był zły pomysł.
-Jesteś dziewicą?- Przewracam oczami na to jakże dojrzałe pytanie.
CZYTASZ
Love under the stars
Romance-Kiedy wreszcie zrozumiesz?- Krzyczy wyraźnie zdenerwowany i pięścią uderza o ścianę- Nasz los nie jest zapisany w gwiazdach, to nie one decydują o tym co robisz, to ty kierujesz swoim życiem. Przegryzam wargę chcąc pohamować łzy cisnące mi się do...