Stoję przed nim ubrana w odświętną kieckę z rozwaloną przez wiatr fryzurą. Stoję przed chłopakiem, którego kocham, ale nic nie mówię. Nie potrafię zdobyć się na choćby jedno słowo. Gdy tu biegłam miałam tyle scenariuszy w głowie, tyle słów, a teraz co? Gdzie one się podziały? Próbuje zmusić swój mózg i język do współpracy, ale nie chcą się skoordynować. Nate wygląda na zmęczonego, gdy unoszę na niego wzrok. Ciemne cienie pod oczami odznaczają się na jego opalonej skórze, a mimo to nadal wygląda niesamowicie dobrze. Pali mnie skóra, gdy jestem tak blisko niego, ale nie mogę go dotknąć. Nate marszczy brwi, wygląda na zaskoczonego moim nagłym pojawieniem się, ja sama jestem zaskoczona.
-Co tu robisz Fay?- Głos Nate'a jest nieco oderwany do rzeczywistości, przez chwile mam nawet wrażenie, że go sobie wymyśliłam.
Opiera się swawolnie o ścianę i patrzy na mnie zmęczony. Jego policzka noszą ślady zarostu, włosy są zmierzwione, ale nawet tak znużony wygląda niesamowicie.
-Są święta, czemu nie jesteś ze swoją rodziną?- Pyta znów, a ja nie wiem co mu odpowiedzieć.
Co mam powiedzieć? Że cholernie za nim tęsknię? Że jestem w stanie olać fakt, że on mnie nie kocha? Nie mogę tego zrobić, bo to nie prawda. Stoję więc jak ostatnia idiotka nic nie mówiąc. W pomieszczeniu panuję przyjemny półmrok, jedyne dźwięki dobiegają z salonu, przez najprawdopodobniej włączony telewizor.
-Fay masz zamiar tak stać bez słowa przez cały wieczór?- Na ustach Nate gra delikatny uśmieszek, jednak nie taki jak zawsze. Nie ten ironiczny, który kocham.
-Ja..ja- Zaczynam się jąkać, nie widząc co mam mu powiedzieć. Szczerze mówiąc mogłabym po prostu cały wieczór patrzeć na jego przystojną twarz. Nie muszę nic mówić, jego oczy mi starczają.
Nadal stoimy w przejściu, patrzymy na siebie tęsknie. Mam wielką ochotę go przytulić, widzę w jego oczach, że on chce zrobić to samo, ale jednak tylko stoimy. Ja zbyt dumna i zestresowana, tym co nasz dotyk może oznaczać, on nie chcąc się narzucać.
Pieprzyć to.
Pokonuję dzielącą nas odległość dwoma krokami i wtulam się w jego ciepłe ciało. Obejmuję go rękoma w pasie, zaciągam się jego znajomym zapachem. Po kilku sekundach czuję jak on również mnie mocno obejmuję. Wkłada głowę z zagłębienie mojej szyi i lekko przesuwa ustami po mojej skórze. Mam wrażenie, że to wszystko jest tylko pięknym sen, przecież śniłam o nim od przeszła tygodnia. Śniłam o tym momencie noc w noc i teraz wydaję się tylko ulotną iluzją, która się skończy, gdy tylko otworze oczy. Dlatego pozostają zamknięte, kurczowo zaciskam dłonie na jego koszulce chcąc przyciągnąć go najbliżej jak to tylko możliwe. Nate zaciska ucisk na mojej talii, tak mocno że mam wrażenie, że jeszcze chwila i nie będę w stanie oddychać, ale się nie odsuwam. Chcę go bliżej, nie potrzebuję już słów, potrzebuję tylko jego.
-Nigdy więcej mnie nie zostawiaj- Szepczę Nate tuż przy moim uchu. Przenoszę ręce na jego szyję. Gładzę tył jego głowy, by w końcu przykryć jego usta swoimi. Smakuję tak znajomo, a równocześnie tak obco. Jakbym nie całował go całą wieczność.
Jego usta są niemal zdesperowane, gdy dosięgają moich. Przenoszą się na moją szyję, ale nie na długo, spragnione moich ust.
-Nigdy więcej- szepcze znów i odsuwa się na chwilę, tylko po to żeby popatrzeć mi w oczy.
Praktycznie płaczę ze szczęścia, gdy znajduję w jego oczach coś więcej niż tylko tęsknotę. Chcę poczuć go bliżej niż kiedykolwiek, chce poczuć go bliżej niż kiedykolwiek czułam jakiegokolwiek chłopaka. Spoglądam mu głęboko w oczy, chcąc żeby zobaczył co chcę. Odczytuję mój wzrok bez problemu. Jego i tak ciemne oczy przybierają jeszcze głębszą barwę. Całuję mnie mocno i pcha lekko w stronę sypialni. Moje serce odbija się głośno o klatkę piersiową, stresuję się, mimo że tego chcę.
CZYTASZ
Love under the stars
Romance-Kiedy wreszcie zrozumiesz?- Krzyczy wyraźnie zdenerwowany i pięścią uderza o ścianę- Nasz los nie jest zapisany w gwiazdach, to nie one decydują o tym co robisz, to ty kierujesz swoim życiem. Przegryzam wargę chcąc pohamować łzy cisnące mi się do...