Rozdział 37

5K 179 18
                                    

Wspominałam już jak bardzo nie znoszę zakupów z Jen? Generalnie lubię zakupy, jak niemal każda kobieta. Czy ten online, czy te, na których musisz się nachodzić, żeby coś znaleźć. Ale to co wyprawia Jennifer przechodzi ludzkie pojęcie. Jutro musimy wyjechać do jej domu, gdzie spędzamy sylwestra, a ona ciąga mnie już piątą godzinę po sklepach w poszukiwaniu kiecki. Ludzie no! To powinno być karalne.

-Jennifer ta sukienka jest naprawdę bardzo dobra- Mówię znudzona, gdy moja, niedługo już była przyjaciółka wychodzi z przebieralni w fioletowej sukience, która przylega do jej ciała jak druga skóra.

Jen patrzy w duże lustro na ścianie naprzeciwko nas i zakłada ręce na biodra.

-Mówisz tak tylko dlatego, że chcesz już iść do domu i położyć swój leniwy tyłek przed telewizorem- Uśmiecham się do niej słodko, bo ma całkowitą rację.

-Uważam, że ta czarna w Guessie była bardzo ładna, albo złota- Jennifer wzdycha rozdrażniona i wchodzi z powrotem do przebieralni.

Powracam wzrokiem do telefonu, który co chwila wydaję cichy dźwięk przychodzenia wiadomości. Nate od rana nie daję mi spokoju, zasypuję mnie głupimi sms'ami zapewne bardzo się nudząc.

Za chwilę powinnam być w domu, bądź u mnie za godzinę z jedzeniem

Wystukuję wiadomość i chowam telefon do kieszeni długiego płaszcza.

-Jen jeśli zaraz nie ruszysz tyłka z tej przebieralni to cię wyciągnę tak jak stoisz- Krzyczę, czym zyskuję nieprzychylne spojrzenie kobiety, która akurat zajmują jedną z wolnych przebieralni.

Dziewczyna coś tak fuka na mnie pod nosem, ale już nie mam nawet ochoty dopytywać jakich przekleństw używa tym razem, żeby pokazać niezadowolenie moją osobą. Wychodzi po chwili już ubrana w swoje cholernie obcisłe skórzane spodnie i czerwone, sztuczne futerko.

-Chyba wezmę skórzaną spódnicę i ubiorę tę moją, srebrną bluzkę, co myślisz?- Jen rozkłada przede mną wspomnianą spódnicę, na co ochoczo kiwam głową- I widzisz nie wiem czy mówisz teraz prawdę, czy po prostu chcesz iść do domu.

-Mówię prawdę, poza tym Jen nie oszukujmy się- Idę za nią do kas i błagam w myślach, żeby nie zatrzymała się przy sekcji z biżuterią, na szczęścia ją omija i kieruję się prosto do lady- Będziesz wyglądała zabójczo nawet w worku na ziemniaki.

Jen prycha na moje słowa i kręci głową.

-A jednak to tych wyhaczyłaś najprzystojniejszego faceta w tym zakichanym mieście- Mówi i formuję z gumy, którą żuję balona.

-Podoba ci się Nate?- Pytam ostrożnie nagle czując przypływ zazdrości, mimo że rozmawiam z ulubioną przyjaciółką.

-Zluzuj gacie Taylors, Nate podoba się każdej, ale to nie znaczy że rzucę się na chłopaka przyjaciółki- Wypuszczam z ulgą powietrze i śmieję się nerwowo ze swojego głupiego zachowania.

-Sory, to przez Bellę- Sapię- Ma mnie na muszce i nie wiem co mam zrobić- Mówię szczerzę, gdy wychodzimy ze sklepu.

-Moim zdaniem są tylko dwa rozwiązania tej sytuacji- Jen zawiesza sobie torbę na ramieniu i wyjmuję z kieszeni płaszcza kluczyki od swojego, nowego Audi, które dostała na święta- Pierwszy: mówisz chłoptasiowi prawdę przyjmując na klatę konsekwencję swoich kłamstw, drugi jest bardziej zabawny- Zniża głos do konspiracyjnego szeptu- Musisz znaleźć na swoją siostrę coś mocniejszego niż ona ma na ciebie.

Wzdycham zirytowana mało pomocnymi radami Jennifer.

-Mama wie o wszystkim co robi Bella, i zdaję sobie sprawę, z tego że jej młodsza córka rośnie na okropną zołzę - Wykrzykuję.

Love under the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz