Rozdział 35

5.6K 194 19
                                    

Leżę na Jego nagiej klatce piersiowej i wsłuchuję się w miarowe bicie serca. Nate rysuję na moim odkrytym ramieniu kółka palcem, przez co przechodzą mnie dreszcze od kręgosłupa, aż po palce u stóp. Nie wiem czy ten chłopak zdaję sobie sprawę z tego jak na mnie działa. Jak jego dotyk sprawia, że cała drżę i pragnę więcej, jak dźwięk jego głosu sprawia, że poszłabym za nim nawet do piekła. Jedno jego słowo i moje serce rozpadnie się na milion małych kawałeczków. Drżę lekko na tą myśl, nie z przyjemności bynajmniej. Przytulam się bardziej do Nate'a, gdy czuję chłód na nagiej skórze. Okryta jedynie cienkim prześcieradłem nie jestem w stanie zatrzymać ciepła, które zabiera ziemne powietrze przedostając się do pokoju przez otwarte okno. Trwamy w tej pięknej, nie zmąconej niczym chwili. Nie chcę się budzić z tej pięknej chwili, mimo że mój pęcherz od dawna domaga się wędrówki do łazienki, ale wiem że jak wstanę on też wstanie. Stwierdzimy, że przydałoby się coś zjeść, może ogarnąć salon, w którym spragnieni siebie niechcący zbiliśmy wazon.

Nie chcę tego, chcę trwać.

-Zastanawiałaś się kiedyś co by było gdybyś wtedy nie wpadła na mnie na stołówce?- Pytanie Nate wypowiedziane szeptem zawisa pomiędzy nami i tonie w półmroku pokoju.

On nie wie, że moje serce zaczyna bić szybciej, a oddech zaczyna drżeć.

-Masz na myśli gdybyś nie zachował się jak totalny dupek i nie sprawił, że zaczęłam bać się o własne życie?- Obracam wszystko w żart, żeby nie zauważył nagłej zmiany w moim zachowaniu.

Nienawidzę tych słów.

Co by było gdyby...?

Nie chcę wracać do początków naszej znajomości, nie chcę żeby on do nich wracał, bo jak o tym nie myślę i spycham w czeluście mojego umysłu, szanse na to że kiedykolwiek się dowie maleją. Często sama łapie się na tym, że leżąc w łóżku zastanawiam się co by było gdyby...

Jak by to wszystko wyglądało, gdybym nie wymyśliła Gii, gdyby się przyznała? Co by było gdyby Jen nie zabrała mnie na imprezę u Julii, gdybym nie wpadła wtedy na Nate'a, gdyby moja matka nie pozwoliła mi iść na imprezę, gdyby mój ojciec nie umarł? Nocami, gdy nie mogę spać szukam winnych. Na upartego winna powinna być sama Julia, bo zorganizowała imprezę. Jen też nie jest bez winny. Przebrała mnie, kazała się bawić. Micheal też dołożył swoje pięć groszy. Najwięcej zarzucam jednak Nato'owi. Zwrócił na mnie uwagę, chciał wykorzystać jak każdą panienkę, zrobił wielkie halo z sałatki na swojej koszulce i nie chciał zostawić mnie w spokoju.

Jednak na końcu, to zawsze ja zostaję tą winną.

Czuję nagłą potrzebę przerwania tej chwili, a może to on ją przerwał. Zadał pytanie, na które odpowiedź za bardzo boli i wbija się w moje serce, sprawiając że traci rytm i gaśnie.

-Muszę do łazienki- Mamroczę i wygrzebuję się z jego uścisku i pościeli.

Zakładam jego, dużą koszulkę leżącą na podłodze i idę w kierunku łazienki. Wzdycham, gdy zamykam za sobą drzwi. Tata zawsze mi mówił, że kłamstwo nie prowadzi do niczego dobrego, że jak raz się skłamie, to nie będzie się miało skrupułów przed kolejnymi łgarstwami. Teraz przyznaje mu rację.

Kłamstwo, które wymyśliłam, i które nadal ciągnę zaczyna mnie dusić. Zaciska niewidzialny uścisk na moim gardle i nie pozwala wziąć pełnego oddechu. Szczególnie teraz, gdy wszystko wydaję się tak piękne i cudowne. Powinnam mu powiedzieć, wyznać całą prawdę, nim będzie za późno. Ale za bardzo się boję, jestem parszywym tchórzem i nie jestem w stanie nic z tym zrobić.

Załatwiam swoje potrzeby i wychodzę z łazienki. Nate'a nie ma już w łóżku, przerwałam naszą piękną chwilę. Idę do salonu skąd dochodzą mnie dźwięki krzątaniny. Nate zbiera szkoło z podłogi, ubrany jedynie w nisko zawieszone dresy.

Love under the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz