-Nate- Biorę głęboki wdech- Gia tak naprawdę nie istnieje, Gia to ja, to ja wtedy się z tobą całowałam na imprezie i zanim coś powiesz-Dodaje szybko- Wiem, że to co zrobiłam było głupie i złe, ale byłam w potrzasku i gdy wtedy na stołówce wywaliłam na ciebie swój obiad kurcze musiałam coś wymyślić, a nie chciałam mówić, że to ja wtedy się z tobą całowałam, bo.. bo kurcze nie wiem nawet teraz jaki jest tego powód, ale rzecz w tym że nie chcę cię dłużej oszukiwać- Kończę i biorę głęboki wdech zmęczona tą nieskładną przemową.
-Beznadzieja-Kwituje Jen, na co moja mina mizernieje- To było masakryczne Fay.
Wale głową w deskę rozdzielczą i patrzę na Jennifer z nadzieją, że jednak nie było, aż tak źle.
-Wiesz jak ciężko jest komuś powiedzieć, że go oszukiwałaś przez bite kilka tygodni?- Jęczę z bezsilności.
-Tak, wiem- Dziewczyna na chwile odrywa wzrok od jezdni- Ale Fay jeśli chcecie się przyjaźnić to nie możesz go oszukiwać.
-I czemu pocałowałam go na tej durnej imprezie?- Jen chichocze co wcale nie poprawia mi humoru- Wiesz jak teraz o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że to wszystko twoja wina- Wskazuję oskarżycielsko na dziewczynę.
-To dochodzisz do błędnego wniosku- Jen skręca w leśną uliczkę i po chwili parkuje na pojedźcie przed niewielkim, uroczym domkiem.
Wysiadam z auta i razem z Jennifer bierzemy siatki z zakupami, które zrobiłyśmy wcześniej. Domek jest naprawę uroczy, przez duże okna w środku jest jasno nawet bez światła. Miękkie dywany i kanapa obrzucona poduszkami, sprawia że mój wewnętrzny leń budzi się z zimowego snu. Kurcze zachciało mi się spać i to bardzo.
-Więc możesz zabrać się za to jedzenie, a ja udekoruję stół- Jen stawia zakupy na blacie kuchennym, na co wzdycham ale nie mówię jak bardzo nie chce mi się robić tego jedzenia.
-Jen- Dziewczyna odwraca się do mnie, gdy po chwili milczenia postanawiam zadać męczące mnie pytanie- Czy z tobą i Michaelem na pewno wszystko w porządku?
-Co masz na myśli?
-Mam na myśli, to że od pewnego czasu nie przesiadujecie ze sobą na każdej przerwie i nie sprawiacie, że chce sobie wydłubać oczy plastikową łyżką-Jennifer posyła mi sarkastyczny uśmiech i środkowy palec.
-Wszystko między nami dobrze- Dziewczyna rzuca w kąt lampki, z którymi nie może sobie poradzić-Tylko, że on chce robić wszystko naprawdę szybko, a ja nie za bardzo.
-Gadałaś z nim o tym?- Wyjmuje zakupy z toreb i szukam garnka.
-Nie-Marszczę brwi.
-Czemu?
-Bo dziś to się zmieni- Zastygam, gdy to słyszę.
-Ale przed chwilą mówiłaś, że to za szybko-Przestaje robić to co robiłam i podchodzę blisko dziewczyny, żeby móc widzieć każdą emocję wypisaną na jej twarzy.
-Nie, mówiłam że wcześniej było za szybko, teraz jest okej- Jennifer na mnie nie patrzy, szpera w pudle z lampkami poszukując tych najmniej zaplątanych.
-Jen..
-Nie, Fay- Odwraca się do mnie tak gwałtownie, że muszę zrobić krok w tył- Jest w porządku naprawdę.
-Skoro tam mówisz- Wzruszam ramionami i wracam do kuchni.
Dziewczyna od kiedy pamiętam udawała twardą i taką, która nie potrzebowała pomocy. Nie lubiła, gdy ktoś wiedział coś o jej życiu, a gdy próbował jej pomóc dostawała szwedzkiej pasji. Zaczynam kroić warzywa, nie chcąc naciskać na Jen. Nate jest dokładnie taki sam, to ten typ, który nie lubi się otwierać. Woli rozmawiać o tobie, sprawiać że będziesz czuć się wyjątkowo, niż dać ci się poznać.
CZYTASZ
Love under the stars
Romance-Kiedy wreszcie zrozumiesz?- Krzyczy wyraźnie zdenerwowany i pięścią uderza o ścianę- Nasz los nie jest zapisany w gwiazdach, to nie one decydują o tym co robisz, to ty kierujesz swoim życiem. Przegryzam wargę chcąc pohamować łzy cisnące mi się do...