Pociąg mknął powoli na północ a z nieba padał deszcz, który bębnił o szyby przedziałów. Kiedy zapadła ciemność w przedziale zapaliło się światło, Ginny poprawiła się na siedzeniu wciąż smacznie śpiąc, niedaleko niej siedziała Luna. Dziewczyna miała długie, poczochrane jasne włosy, które związane były w dwa warkocze. Na nogach dziewczyny spoczywało nowe wydanie Żonglera, spojrzenie dziewczyny spoczęło na chłopaku, który siedział na przeciwko niej. Neville Longbottom zaczytany nie zauważył przenikliwego spojrzenia dziewczyny. Longbottom miał krótkie jasne włosy, okrągłą twarz i brązowe oczy, które kontrastowały z jasnymi włosami. Blondyn czytał jedną ze swoich ulubionych książek o roślinach magicznych, którymi się interesował.
- Wiedzieliście, że ślaz trzeba zrywać w pełnie księżyca - odezwał się zaciekawiony Nev, odwracając stronę - do stworzenia Eliksiru Wielosokowego potrzebne jest 16 porcji ślazu... - wymamrotał wracając do czytania.
Ginny obudziła się patrząc na chłopaka z uniesioną brwią - I obudziłeś mnie tylko żeby mi to powiedzieć? - chłopak wzruszył jedynie ramionami - zachowujesz się jak męska wersja Hermiony.
- Tylko, że Hermiona nie boi się Snape'a - dodałam, przez co Neville się zarumienił.
Nikt więcej się nie odezwał. Luna wróciła do obserwowania każdego z nas, Neville wyciągnął podręcznik od Eliksirów ze swojego kufra i zaczął go czytać, Ginny oparła się o moje ramię i powróciła do snu. Dziewczyna mamrotała pod nosem o bliźniakach, który obiecali jej nową sowę. Jedynie ja wpatrywałam się tępo w okno przedziału, obserwując mijające stacje i krajobraz. Przez wakacje tęskniłam za Hogwartem, który przez te sześć lat stał się moim domem.
W końcu pociąg zaczął zwalniać, na korytarzach i przedziałach zrobiło się zamieszanie, gdy wszyscy ściągali swoje kufry i klatki ze zwierzętami. Neville sięgnął po swoje rzeczy i czekał aż my zrobimy to samo. Gdy wyszliśmy z przedziału na przepełniony uczniami korytarz i powoli przesuwaliśmy się w stronę drzwi. Jako pierwsza wydostałam się z pociągu, czekając na przyjaciół którzy powoli szli za tłumem.
- Nareszcie - odetchnął uradowany blondyn, wchodząc za nami do powozu.
Powozy ruszyły powoli kołysząc się i skrzypiąc. Gdy wjechaliśmy na teren szkoły, miajając kamienne kolumny po obu stronach bramy. Wychyliłam się lekko do przodu, wypatrując widoczny już zamek Hogwart, którego czarny masyw górował na tle gwieździstego nieba. Powozy zatrzymały się przed kamiennymi schodami wiodącymi do dębowych drzwi Sali Wejściowej, która jarzyła się w blasku pochodni. Wraz z przyjaciółmi przemierzyliśmy ją i dotarliśmy wraz z innymi do Wielkiej Sali, gdzie miała się odbyć Uczta Powitalna. Prawie całą jej długość zajmowały cztery długie stoły a każdy z nich przypisany był do jednego z czterech domów. U szczytu stał jeszcze jeden długi stół, przy którym zasiadali nauczyciele. Tam profesor McGonagall zaprowadziła pierwszoroczniaków, którzy rozglądali się po Wielkiej Sali zaciekawieni.
- Zobaczymy się później - odezwała się cicho Luna, machając nam, gdy zmierzała w stronę stołu Krukonów.
Razem z Ginny i Nevillem zajęłam swoje miejsce przy stole Gryfonów, którzy głośno opowiadali sobie o minionych wakacjach. Każdy z nich był podekscytowany nowym rokiem szkolnym i walką o puchar domu. Z daleka mogłam zobaczyć rudą głowę Rona, który jadł skrzydełka i mówił coś do Granger.
Obrzydliwe.
- Słuchasz mnie Cath? - zapytała zirytowana już Ginny.
Skierowałam wzrok na przyjaciółkę, która przewróciła na mnie oczami - Wiedziałaś, że w tym roku to Snape będzie nas uczył Obrony?
Uniosłam brew, słysząc jęk Nevilla tuż obok - Jestem pewien, że to obleję.
(***)
Minął tydzień od rozpoczęcia roku. Szłam z Gin na Starożytne Runy, kiedy Irytek przeleciał obok nas i trysnął w nas śluzem.
- Iryt! - krzyknęła oburzona rudowłosa, ocierając sobie twarz - pożałujesz tego, gdy cię dorwę...
- Chodź, tu gdzieś powinna być łazienka - idąc przed siebie i ignorując spojrzenia jakie posyłali nam inni uczniowie.
- Chyba nie mówisz o tej w której siedzi Marta - dziewczyna zatrzymała się, patrząc na mnie jakby nagle urosła mi druga głowa - powiedz, że nie.
- A chcesz chodzić cała w tym zielonym...czymś ?
Dziewczyna westchnęła i ruszyła za mną, nie szczędząc sobie marudzenia o tym, że dziewczyna z rur na pewno tam będzie, na co tylko przewracałam oczami i szłam dalej. W końcu weszłyśmy do ponurej i przygnębiającej łazienki. Pod wielkim, popękanym i poplamionym lustrem ciągnął się rząd poobtłukiwanych kamiennych umywalek. Na mokrej podłodze odbijało się światło kilku świec, które osadzone były w ściennych uchwytach. Drewniane drzwi do kabin były złuszczone i porysowane a inne zwisały z zawiasów.
- Jak mówiłam - zaczęła rudowłosa, ale przerwało jej pojawienie się Marty.
- Goście! - wykrzyknęła, uradowana - tak dawno nikt mnie nie odwiedzał - powiedziała a jej ciało opadło na jedną z umywalek - nie licząc Dumbledore'a, ale on ciągle opowiada o słodyczach, to nie dobrze, żeby ktoś w jego wieku tyle jadł, prawda?
Zaśmiałam się podchodząc do jednej umywalek a chwilę później zrobiła to Ginny.
- Wiesz, że mogłyśmy oczyścić się za pomocą różdżki - powiedziała, gdy już czysta opierała się o umywalkę.
- Wiem, ale nie chciałam iść na Runy.
Dziewczyna zaśmiała się, odeszła od zlewu - ja już pójdę w przeciwieństwie do ciebie, nie jestem ulubienicą nauczycieli.
Uśmiechnęłam się do niej i pokiwam głową, dziewczyna wyszła zostawiając mnie samą z dziwną dziewczyną, która przyglądała mi się.
- Coś nie tak, Marto? - zapytałam ją, ale dziewczyna nie odpowiedziała, zniknęła w jednej z rur - może Gin miała rację, jest dziwna.
Stałam jeszcze chwilę przed lustrem czesząc włosy, gdy usłyszałam wydobywające się z rur dziwne odgłosy. Zignorowałam je, myśląc, że to Marta znów zawodzi w jeden z rur, odwróciłam się i chwyciłam swoją torbę, miałam już wychodzić, gdy pod moimi nogami i ujrzałam książkę. Pochyliłam się i ostrożnie ją podniosłam, przesuwając palcem po złotych literach.
Tom Marvolo Riddle
- Skąd się tu wzięłaś? - zapytałam cicho i rozejrzałam się dookoła, nie widząc nikogo wróciłam spojrzeniem do książki i otworzyłam ją.
Zaskoczona widokiem pustych stron zamknęłam ją, schowałam do swojej torby i wyszłam.
ESTÁS LEYENDO
Diamond Heart | tom riddle
FanfictionTo była ważna lekcja dla Catherine. Lekcja, której nigdy nie zapomniała: nigdy nie polegaj na innych gdy chodzi o twoje szczęście. Jeśli ktoś mógł ci coś dać, mógł też to łatwo odebrać.