13.

983 62 61
                                    


clever like the devil, but twice as pretty 


Następnego dnia obudziłam się w wyjątkowo złym nastroju. Zdziwiłam się, że nie leżę już przy ścianie przy której zasnęłam poprzedniego wieczoru znużona ciągłym łkaniem. Znajdowałam się na kanapie a obok mnie siedział Riddle, ale nie skomentował słowem tego co stało się poprzedniego dnia, po prostu rzucił zaklęcie a ja znów mogłam mówić.

- Nie wierzę, że to zrobiłeś - rzuciłam cicho, odwracając od chłopaka wzrok.

Czarnowłosy nie odpowiedział, jedyne co zrobił to cicho prychnął.

- Serio? - spojrzałam na niego zirytowana - tak będziesz się teraz zachowywał? - syknęłam, patrząc na niego z tlącym się gniewem w oczach - jak zwykły dupek?

Tom w końcu zwrócił na mnie uwagę, ale jak poprzedniego dnia w jego oczach pojawiła się furia.

- Nie mów tak do mnie - warknął - jesteś tylko nic nie znaczącą szlamom.

- Nic nie znaczącą mówisz? - uśmiechnęłam się lekko - skoro nie jestem ci nie potrzebna to mnie wypuść, panie jestem samowystarczalny i wcale nie potrzebuje magii tej szlamy, żeby przetrwać - podniosłam głos, przez co podsłuchujący nas Slytherin zaśmiał się cicho.

Chłopak zmrużył oczy i zacisnął pięści - Wcale nie potrzebuje twojej magii - odburknął wściekły - mówiłem ci wcześniej, że gdyby twoja przyjaciółka wtedy nie odeszła - uśmiechnął się wrednie - ona byłaby na twoim miejscu, nigdy nie chciałem sprzymierzać się ze szlamem.

Słysząc słowa chłopaka nie wytrzymałam i spoliczkowałam go. Chłopak stał zaskoczony przez chwilę, trzymając zaczerwieniony prawy policzek, który musiał piec. 

- Przepraszam... - zaczęłam, ale Riddle uciszył mnie jednym spojrzeniem skierowanym w moją stronę.

- Nie wiem co sobie myślałaś... - zaczął a w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk - ale jeśli jeszcze raz to się powtórzy - złapał mnie za włosy i mocno za nie pociągnął - zabiję cię i nie będzie mnie obchodzić ta głupia magia - prychnął - żadna szlama nie będzie mną pomiatać.

Przełknęłam ślinę i czując jak głos odmówił mi posłuszeństwa. Nigdy wcześniej tak bardzo nie bałam się czarnowłosego, tak jak teraz.

(***)

Od kilku dni Riddle zmienił się. Chłopak wychodził i moim towarzystwem był jedynie Salazar, który był naprawdę miłym człowiekiem, ale dość...specyficznym. Bardzo specyficznym.

- Catherine! - usłyszałam krzyk dobiegający z obrazu, na co otworzyłam niechętnie oczy i spojrzałam na starszego mężczyznę, który posyłał mi karcące spojrzenie - leżysz na tej kanapie cały dzień... - zaczął a ja ciężko westchnęłam - nie wzdychaj, dziecko! - krzyknął zbulwersowany - powinnaś się ruszyć, poznać inne portrety! Nie, cofam to...oszczędźmy ci tego, niektórzy są ludźmi nie na poziomie, właściwie to takie pospólstwo - skrzywił się - nie to co my - uśmiechnął się dumnie - zdecydowanie muszę porozmawiać z Tomem, żeby gdzieś cię zabrał.

Uniosłam brwi, podnosząc się gwałtownie zszokowana słowami Salazara.

Rozdrażniona odpowiedziałam siwowłosemu mężczyźnie - Nawet o tym nie myśl - syknęłam zła, ale nie zrobiłam na nim wrażenia - Tom mnie nienawidzi, sama myśl o wspólnym wyjściu... - moją wypowiedź przerwało pojawienie się w pomieszczeniu się Riddle'a.

- Dobrze słyszałem? - odezwał się zainteresowany czarnowłosy chłopak - wybierasz się gdzieś, Catherine?

Salazar wyglądał na szczerze z siebie zadowolonego a ja byłam o krok od wyjścia z siebie. Dlaczego to ja znalazłam ten głupi dziennik?

- Nie, nigdzie się nie wybieram - odpowiedziałam, siląc się na spokojny ton głosu, choć w środku szalałam z gniewu - to był kolejny głupi pomysł twojego przodka.

Czarnowłosy uniósł brew wyraźnie zaskoczony - Kolejny? - spojrzał na mnie a potem na Salazara, który wzruszył tylko ramionami, aby przejść na kolejny obraz i zniknąć - powiesz mi o co chodziło, czy mam użyć brutalniejszych środków?

Zmrużyłam oczy patrząc na chłopaka, nie wierząc, że chłopak mówi poważnie.

- Leniuchowałam cały dzień, więc doszedł do wniosku, że musi z tobą porozmawiać żebyś mnie gdzieś zabrał... - rzuciłam na jednym wdechu, ale chłopak wyraźnie wszystko usłyszał - ale to wszystko twoja wina, Riddle! - oburzyłam się, na co chłopak spojrzał na mnie zaskoczony - gdybyś dostarczył mi jakieś książki nie nudziłabym się tak, ale nie... - prychnęłam, posyłając mu zirytowane spojrzenie - po co twojej niewolnicy książki!

Twarz chłopaka wygiął lekki uśmiech, który jeszcze bardziej mnie rozzłościł i byłam na skraju. Miałam chęć przyłożyć Tomowi, ale pamiętałam jak to się skończyło ostatnim razem.

- Lubisz się nazywać moją niewolnicą? - powiedział zaczepnie, na co przewróciłam oczami - jesteś jedną z najdziwniejszych osób jakie poznałem - mruknął, patrząc na mnie z małym uśmiechem, ale bez tego głupiego uśmieszku.

- Nic mnie to nie obchodzi - odpowiedziałam - po prostu dostarcz mi kilka głupich książek - rzuciłam chcąc jak najszybciej zakończyć tą rozmowę - to dla ciebie tak wiele? 

Chłopak podszedł bliżej, pochylił się bliżej i wyszeptał do ucha - A co będę z tego miał?

Diamond Heart | tom riddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora