7.

1K 64 16
                                    

Oszuści się nie zmieniają, a jeśli się dogadacie, po prostu zrobi to ponownie i skończysz tam, gdzie zaczynałeś, żałując, że nie odszedłeś za pierwszym razem.


Od ostatniej rozmowy z Riddlem chodziłam jak struta. Dosłownie. Czułam się jakby uchodziły ze mnie wszystkie siły i nie mogłoby to przejść niezauważenie przed czujnym okiem Lilly, która od ataku na Hermionę nie odstępowała mnie na krok, co zaczynało robić się męczące.

- Co się z tobą dzieję, Catherine? - powiedziała stając przede mną z zaciętą miną, ale zignorowałam ją - Cath, mówię coś do ciebie!

- To nic takiego - odpowiedziałam, siląc się na spokojny ton - wszystko w porządku, Lilly.

Ciemnowłosa przyglądała mi się przez dłuższy czas, ale odpuściła - Niech ci będzie - mruknęła, poprawiając kosmyk włosów, który uwolnił się z jej starannie upiętego koka - ale jakbyś chciała się wygadać...będę w bibliotece.

Uniosłam brew zaskoczona słowami dziewczyny, ale ta już odchodziła. Od ataku na Hermionę minął tydzień i wciągu tych siedmiu dni zdążyłam stracić przyjaciół oraz stać się w oczach szkoły potomkinią samego Salazara Slytherina, ale co z tego, że jestem w Gryffindorze i pochodzę z rodziny mugoli. Głupota innych potrafi zaskakiwać. 

Kierowałam w stronę lochów, gdzie miałam mieć eliksiry ze Slughornem, poczułam dłoń na swoim ramieniu, która odwróciła mnie w swoją stronę. Gdy stanęłam twarzą w twarz z jasną twarzą Ginny Weasley, która stała przede mną z założonymi na biodra rękami.

- Chciałabym z tobą porozmawiać - rzuciła opryskliwie, ale zignorowałam ją tak jak ona robiła to przez cały tydzień - mówię coś do ciebie, Prince.

- Ale ja nie chcę rozmawiać z tobą - odpowiedziałam cicho.

- Nie obchodzi mnie to, że nie chcesz ze mną rozmawiać - rudowłosa zbliżyła się do mnie a w jej niebieskich oczach zabłysł ostrzegawczy błysk - wiem, że nie zrobiłabyś tego Hermionie - zaczęła dziewczyna, co mnie zaskoczyło - ale odkąd znalazłaś ten głupi dziennik... - posłała mi dziwne spojrzenie, którego nie potrafiłam odczytać - zmieniłaś się - burknęła - i nie wiem czy na lepsze.

- Sugerujesz, że jakiś dziennik kieruje mną i dlatego spetryfikowałam Herm? - prychnęłam rozbawiona - jesteś bardziej niż głupia, Weasley.

Rudowłosa westchnęła ciężko - Rób co chcesz, Cath - wymamrotała w odpowiedzi, odchodząc ode mnie - ale proszę cię, wyrzuć ten dziennik. Spójrz co on z tobą robi - zamachnęła się, wskazując smukłą, jasną dłonią na moją postać.

- To moja sprawa co z nim zrobię - warknęłam, opiekuńczo zakrywając dłonią torbę - ty lepiej zajmij się sobą, Weasley.

Weszłam do sali, która była dużym, kwadratowym pomieszczeniem. W rogu pomieszczenia znajdowała się umywalka służąca do mycia rąk, po przygotowaniu mikstur. W klasie znajdowały się też drzwiczki prowadzące do małej piwniczki, w której przetrzymywane były rzeczy potrzebne na lekcje.

Idąc przed siebie, nie zwracając uwagi na świdrujące spojrzenia kolegów z klasy usiadłam na swoim miejscu. Westchnęłam ciężko i wyciągnęłam wszystkie przedmioty potrzebne na lekcje eliksirów. Nawet nie zauważyłam kiedy obok mnie usiadła Lilly.

- Słyszałam, że pokłóciłaś się z Ginny - szepnęła, nie patrząc na mnie.

Zamarłam z piórem w dłoni, czułam się zdenerwowana, ponieważ Ginny nie miała prawa mówić o naszej rozmowie nikomu - Nawet jeśli tak, to nasza sprawa.

- Nie denerwuj się, Cath - dziewczyna położyła mi rękę na ramieniu - jestem po twojej stronie.

Zmrużyłam oczy podejrzliwie - Nie wiedziałam, że są teraz jakieś strony.

Dziewczyna tylko przewróciła oczami - Zawsze są - uśmiechneła się delikatnie - a szczególnie teraz.

Naszą rozmowę przerwało nam wejście profesora Slughorna. Horacy był starszym łysiejącym człowiekiem. Posiadał srebrzyste sumiaste wąsy, agrestowe oczy, które były nieco wyłupiaste. Był niskiego wzrostu czarodziejem z krótkimi nogami i dużym brzuchem, najczęściej ubrany chodził w swoją ulubioną aksamitną kamizelkę z ciemnozłotymi guzikami.

- Witajcie, moi kochani - odezwał się profesor, zajmując miejsce na przodzie sali - dziś będziemy ważyć naprawdę trudy eliksir - oznajmił, omiatając uważnym spojrzeniem całą sale - jest to Wywar Żywej Śmierci.

Po klasie rozległ się cichy jęk.

- W podręczniku znajdziecie... - zaczął profesor, ale nie słuchałam go, ponieważ znów zakręciło mi się w głowie.

- Cath? - zaniepokojona Lilly, złapała mnie za rękę - ty krwawisz... 

Spuściłam wzrok na podręcznik który poplamiony był krwią. Moją krwią.

Diamond Heart | tom riddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora