28.

556 38 21
                                    


Była w dwóch światach równocześnie. Tam, gdzie coś się rodziło i tam, gdzie coś umierało. Nie była tylko do końca pewna, który jest tym prawdziwym.

Tom

Przemierzałem jasne korytarze szpitala, aby niepostrzeżenie dostać się do sali Catherine. Co zawsze utrudniał mi ten irytujący dzieciak Potter, który teraz drzemał na niewygodnym szpitalnym krześle, niedaleko wejścia do sali. Nie czekając dłużej wszedłem do środka.

Otaczająca zewsząd biel przytłaczała i raziła w oczy. Catherine leżała pośrodku sali, ubrana w jasnoniebieską szpitalną sukienkę a jej długie ciemne włosy rozrzucone były po białej poduszce. Oliwkowa karnacja dziewczyny odbijała się na tle białej pościeli do której przeciśnięty miała blady policzek.

Pewnym krokiem skierowałem się w stronę fotela, który zawsze zajmuje, gdy przychodzę ją odwiedzić. Dziewczyna leżała tutaj już prawie miesiąc a jej stan się nie polepszał. Niepewnie złapałem jej dłoń i delikatnie potarłem kciukiem jej chłodną dłoń. Wydawała się przerażająco blada i chłodna, co nasuwało mi wiele posępnych myśli o których nie chciałem myśleć. Przynajmniej nie teraz.

- Sam nie wiem po co tu przychodzę - odezwałem się cicho, doskonale wiedząc, że leżąca dziewczyna i tak mnie nie usłyszy - dlaczego czuję potrzebę bycia tak blisko Ciebie - westchnąłem ciężko, odgarniając kilka ciemnych kosmyków z jej bladego czoła - i do tego ten irytujący bachor - przewróciłem oczami zirytowany na samo wspomnienie chłopaka - jeszcze raz go zobaczę i go przeklnę, przysięgam.

Nieznosiłem tego chłopaka tylko dlatego, że był za blisko Catherine, której wydawało się to w ogóle nie przeszkadzać. Co działało mi jeszcze bardziej na nerwy.

Gładziłem jej delikatną jak kwiat dłoń,  która w porównanie z moją wydawała się tak krucha. Nie przejmując się niczym, kontynuowałem swój monolog, mając kruchą nadzieję, że dziewczyna jednak mnie słyszy.

- Wiesz, że wciąż pamiętam nasze pierwsze spotkanie? - uśmiechnąłem się lekko, smutniejąc zaraz - nawet wtedy, wiedząc, że potrzebuję Cię tylko dla mocy, byłaś bardziej żywa niż teraz...


Retrospekcja


Stojąca przede mną dziewczyna wpatrywała się we mnie a w jej ciemnych oczach mogłem dostrzec strach.

- Jesteś duchem? - zapytała cicho i niepewnie.

- Wspomnieniem - odpowiedziałem spokojnie, mierząc dziewczynę przeszywającym spojrzeniem - wspomnieniem uwięzionym w dzienniku przez pięćdziesiąt lat.

Wskazałem na mały, czarny dziennik leżący przy olbrzymich stopach mojego przodka.

- Dlaczego akurat ja? - spytała żałośnie Catherine, patrząc na mnie z bólem w oczach.

- Właściwie to dziennik nie miał trafić do ciebie - odpowiedziałem krotko - miała znaleźć go twoja rudowłosa przyjaciółka, nie chciałem mieć do czynienia ze szlamą, ale skoro już go znalazłaś... - uśmiechnąłem się okrutnie - nie będę narzekał, skoro z dnia na dzień twoja magia pomaga uwolnić się mi z piekła, którym jest ten głupi dziennik.

- Dlaczego to robisz? - załkała, na co miałem ochotę wywrócić oczami. - nic złego ci nie zrobiłam...

Roześmiałem się okrutnie a echo poniosło mój śmiech po całej komnacie, przyprawiając ciemnowłosą dziewczynę o gęsią skórkę.

- Nie obchodzisz mnie - oznajmiłem, zbliżając się do Catherine, która od razu zrobiła kilka kroków w tył - przez cały miesiąc zdążyłem poznać twoje największe lęki ; to jak w sierocińcu znęcali się nad tobą, jak musiałaś iść do szkoły z używanymi podręcznikami lub jak twój ojciec się ciebie wyparł, doprawdy tragiczne... - przewróciłem tylko oczami, podczas gdy dziewczyna skurczyła się w sobie - to było naprawdę nużące, wysłuchiwać twoich śmiesznych problemów, ale tobie wystarczyło tylko trochę uwagi i to jak ci współczułem, żebyś mnie uwielbiała. Żebyś mi zaufała - roześmiałem się, zimnym nieco szyderczym tonem - żebyś uwierzyła, że jestem twoim przyjacielem.

W oczach dziewczyny dostrzegłem ból. Cała jej drobna sylwetka nim promieniowała, co niezmiernie mnie cieszyło.

- Zawsze potrafiłem oczarować ludzi - mruknąłem - a szczególnie tych którzy byli mi potrzebni, Catherine.

***

- To był błąd - podniosłem się szybko, nie chcąc patrzeć dłużej na jej trupiobladą twarz - co ja sobie myślałem przychodząc tutaj.

Szybko podniosłem się z fotela i gdy zamierzałem już opuścić salę w której leżała Catherine, po pomieszczeniu rozległo się coraz głośniejsze pikanie maszyny, co zwróciło moją uwagę. Niestety nie tylko moją. Do środka wraz z Potterem wpadli Magomedycy, którzy zaczęli sprawdzać stan Catherine. Po dłuższej chwili zostaliśmy wyrzuceni z sali przez wysoką pielęgniarkę.

- Mówił pan, że jest lekarzem - naskoczył na mnie Potter, przez co chciałem go przekląć.

- Jak widzisz, nie jestem - syknąłem zirytowany - a teraz się zamknij.

Naszą rozmowę przerwali wychodzący z sali magomedycy, którzy wydawali się poruszeni. Miałem nadzieję, że wszystko dobrze z Catherine. Nie chciałem jej stracić.

__________________________________

Szczególne podziękowania należą się DemaMamiriro bez Ciebie ten rozdział w ogóle by nie powstał, dziękuję xx

Diamond Heart | tom riddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora