15.

870 63 11
                                    


I słowo do mędrców, gdy pożar umiera

Myślisz, że to koniec, ale dopiero się zaczyna


- Ale... - chciałam zapytać go o Lilly, ale widziałam w jego oczach, że temat jest zakończony, więc postanowiłam spróbować z innym, który pojawił się odkąd dowiedziałam się, że Riddle nie jest już wspomnieniem - czyli teraz mnie uwolnisz, prawda?

Chłopak zamarł a w jego oczach znów pojawił się ten niebezpieczny błysk, który oznaczał kłopoty.

- Naprawdę myślałaś, że cię wypuszczę? - zakpił, podchodząc do mnie powoli, w dłoni wciąż miał moją różdżkę - jesteś najgorszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem - mruknął z odrazą - Jesteś tak słaba i krucha, jak to możliwe, że jesteś czarownicą?

Jęknęłam z bólu, gdy jego dłoń objęła moje gardło, mocno je ściskając.

Jeśli będziesz próbowała stąd uciec zabiję twoich przyjaciół, twoja przyjaciółka opowiedziała mi o twoich znajomych z sierocińca. Chyba nie chcesz, żeby coś im się stało, prawda? - zapytał szorstkim i niskim tonem.

- Nie - szepnęłam cicho, czując łzy gromadzące się w kącikach oczu.

Palce Toma zniknęły z mojej szyi, przez co upadłam podłogę, łapiąc łapczywie powietrze.

- Zapamiętaj co mówiłem, Prince - rzucił krótko i podszedł do drzwi - ja nie rzucam słów na wiatr - powiedział i wyszedł, zostawiając mnie w pomieszczeniu samą.

(***)

Leżałam na ciemnozielonej kanapie w Komacie Slytherina i wpatrywałam się tępo w sufit, który zaczarowany był tak, że przedstawiał niebo nocą, naprzeciwko mnie Tom Riddle czytał książkę i jak zwykle jak zresztą od kilku dni mnie ignorował. Nie miałam pojęcia co działo się w głowie bruneta, ponieważ raz traktował mnie jak przyjaciółkę a raz jak najgorszego wroga, był tak bipolarny, że z każdym dniem coraz bardziej żałowałam tego, że go poznałam. 

- O czym myślisz? - usłyszałam głos chłopaka o którym myślałam od kilku dobrych godzin.

Spojrzałam na chłopaka, który nie czytał już książki a patrzył na mnie zaciekawionym wzrokiem.

- O niczym ważnym - szepnęłam, nie chcąc się mu narażać, mimo wszystko chciałam jeszcze widzieć moich przyjaciół żywych a po nim mogłam spodziewać się wszystkiego.

Brunet tylko skinął głową, ale widziałam, że mi nie wierzy. Nigdy nie potrafiłam kłamać, więc nie dziwiłam mu się, sama bym sobie nie uwierzyła. 

- Wszystko z tobą w porządku, Prince? - usłyszałam po chwili, gdy wróciłam do oglądania nieba.

Znów odwróciłam głowę stronę Riddle'a, który odłożył książkę na stolik i patrzył na mnie trudnym do rozszyfrowania wzrokiem.

- Tak - przytaknęłam - wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Ciemnowłosy, zirytowany moją odpowiedzią, rzucił - Wszystko w porządku? To dobrze. Umieszczę to na twoim nagrobku "Powiedziała, że nic jej nie jest" - warknął, na co przewróciłam oczami.

- Nie irytuj mnie bardziej, Prince - warknął, a ja westchnęłam.

Muszę się przyzwyczaić, że chłopak mimo wszystko jest potworem, któremu zależy tylko na sobie i uczucia, którymi go darzę to tylko chwilowe zauroczenie.

- Jakbym mogła - prychnęłam, wracając do oglądania gwiazd.

Chłopak nie odezwał się więcej, sięgnął tylko po swoją książkę i znów pogrążył się w czytaniu jej. 


Diamond Heart | tom riddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora