10

928 65 11
                                    


Tylko to, co straciłem, jest tym, co posiadam na zawsze.


Otworzyłam niepewnie oczy, rozglądając się dookoła nie rozumiejąc gdzie się znajduje.

- Księżniczka nie śpi? - zapytał czarnowłosy chłopak, który stał naprzeciwko mnie.

- Riddle - westchnęłam, marząc, aby to co się działo to zwykły sen a ja za chwilę się obudzę, ale nadal nic takiego się nie wydarzyło -  dlaczego ciągle tu jestem?

Chłopak zignorował moje pytanie, ciągle mierząc mnie badawczym wzrokiem.

- Zadałam ci pytanie, Riddle.

- A ja odpowiedziałem ci na nie wczoraj - rzucił krótko czarnowłosy - nie jestem na każde twoje skinienie.

- A ja nie jestem twoją niewolnicą.

Chłopak zaśmiał się - To twoja opinia - mruknął z małym uśmiechem - i w ogóle mnie ona nie obchodzi - powiedziawszy to, ominął mnie i zniknął za jedną z kolumn a ja wciąż stałam zirytowana w tym samym miejscu.

(***)

Siedziałam w Komnacie do której przyprowadził mnie Tom. Komnata na pozór wyglądała na ogromną, ale znacznie mniejszą od tej, w której znalazłam się wczoraj. Na ścianach znajdowały się herby domu Węża oraz portret przedstawiający Salazara Slytherina. Komnata utrzymana była w kolorach Slytherinu. 

- Dlaczego tu jestem? - zapytałam po raz setny dzisiejszego dnia, na co chłopak ciężko westchnął.

- Powtarzasz się - mruknął cicho w odpowiedzi - nie lubię tego.

- A ja nie lubię ciebie - odparowałam, patrząc na niego nienawistnie - a mimo tego wciąż tu jestem.

Chłopak przewrócił oczami nie zwracając uwagi na moje słowa, siadając na kanapie. Zajęłam miejsce na samym końcu kanapy, tak by chłopak był najdalej ode mnie. Rozejrzałam się jeszcze raz po Komnacie, zawieszając dłużej swój wzrok na portrecie Slytherina.

- To jedna z Komnat Slytherina? - zapytałam zaciekawiona, otrzymując tylko potaknięcie głową - Bazyliszek może tu wejść?

Usta chłopaka wygięły się w małym uśmiechu, po czym odpowiedział.

- Bazyliszek ma dostęp do każdego miejsca w Hogwarcie - rzucił, widząc moją minę dodał z uśmiechem - porusza się rurami, dzięki czemu ma możliwość dotarcia do każdego miejsca w Zamku.

- Czyli zamknąłeś mnie z wężem, który może mnie w każdej chwili zabić? - wymamrotałam, nie patrząc na niego.

- Mówiłem ci, że...

Przerwałam mu, nie chcą słuchać go oni minuty dłużej - Nie obchodzi mnie to! - warknęłam, podnosząc się z miejsca, stając nad chłopakiem zirytowana - nie chcę tu być, oddawaj moją różdżkę w tej chwili, Riddle!

Ciemnowłosy uniósł brew, wyraźnie zaskoczony moim zachowaniem.

- Lepiej się uspokój - powiedział, posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie.

- Nie będę spokojna, chcę stąd wyjść.

Chłopak wstał, stając przede mną. Jego oczy ciskały gromy a dłonie zacisnęły się w pięści. Zamierzałam się odezwać, kiedy po pomieszczeniu obok rozległy się kroki. Chłopak zamarł, będąc równie zaskoczony co ja.

- Zostań tutaj - powiedział poważnym tonem - ani waż się ruszyć, inaczej potraktuję cię kilkoma klątwami.

Przewróciłam oczami na słowa chłopaka, który po chwili rozmył się w ciemnej mgle. W mojej głowie zaświtał pomysł, że to była moja jedyna szansa na uwolnienie się. Ruszyłam w stronę uchylonych drzwi, które chłopak najwidoczniej zapomniał domknąć, gdy wychodził. Otworzyłam drzwi, wychodząc na zewnątrz, ale zanim zdążyłam zrobić krok, w pasie objęła mnie ręka Riddle'a, mocno przyciągając do siebie a druga zasłoniła mi oczy.

- Co kazałem ci zrobić? - warknął wściekły do mojego ucha - tak trudno wykonać ci jedno moje polecenie?

Gdy nie odpowiedziałam, chłopak wepchnął mnie do środka pomieszczenia z którego przed chwilą starałam się uciec.

- Jeszcze raz nie wykonasz mojego polecenia a przysięgam, że rzucę na ciebie Crucio - warknął.

Przewróciłam oczami na słowa chłopaka - Zrobisz to tylko dlatego, że ci się sprzeciwiłam? - prychnęłam - szlama nie ma prawa głosu, tak?

- Lepiej mnie nie irytuj - ostrzegł mnie -  gardzę takimi jak ty odkąd pamiętam - syknął a w jego oczach zabłysł dziwny błysk - odkąd trafiłem do Hogwartu nie mogłem na was patrzeć, zaśmiecacie tylko nasze społeczeństwo. Nie powinno was tu być, życzę wam długiej i bolesnej śmierci.

- To dlaczego żywisz się moją magią?! - krzyknęłam nie mogąc się powstrzymać - uwięź sobie tutaj kogoś o czystej krwi! 

Chłopak nie odpowiedział, tylko patrzył na mnie jeszcze bardziej wściekły.

- Jesteś zwykłym hipokrytą - fuknęłam, ale zanim zdążyłam chociażby mrugnąć poczułam jak silna dłoń chłopaka ląduje na moim policzku.

Złapałam się za zaczerwieniony policzek, nie chcąc okazać jak bardzo zraniło mnie zachowanie chłopaka.

- Nie mów tak do mnie - powiedział chłodno, patrząc na mnie z góry - nigdy.


Diamond Heart | tom riddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora