Catherine przeglądała ogromną stertę ksiąg leżących na biurku chłopaka, przejeżdżając palcem po okładce jednej z nich. Złote, błyszczące litery odznaczały się na tle czarnego tła zniszczonej okładki, układając się w znajome litery, którym nie zdążyła się dobrze przyjrzeć, ponieważ chłopak wyrwał książkę spod jej dłoni.
- Nie dotykaj tego - Marvolo warknął, posyłając w stronę czarownicy zirytowane spojrzenie. - Rodzice nie nauczyli cię, że nie grzebie się w nie swoich rzeczach?
- Jakoś nie zdążyli - odburknęła, stając z chłopakiem twarzą w twarz - bo nie żyją.
Chłopak wyglądał na szczerze zdziwionego wyznaniem dziewczyny, która stała przed nim.
- Wychowałam się w mugolskim sierocińcu w centrum Londynu, miałam niecałe cztery lata, kiedy ojciec podrzucił mnie do Wools, nie chcąc samemu wychowywać przybłędy.
- Wool's?
Głos chłopaka wydawał się dziwnie odległy dla Catherine, a jego postać straciła na ostrości z każdą chwilą, aby zaświecić mocnym światłem i zniknąć, oślepiając na dłuższą chwilę Catherine. Dziewczyna wpadła do ogromnego wiru, który pełen był cieni, nieznanych jej głosów i kolorów.
Kiedy Catherine odważyła się otworzyć oczy, zauważyła, że znów jest w Czarnym Dworze. Z ulgą zanotowała, że nikogo prócz niej tym razem nie było w pokoju.
- Kim jesteś, Marvolo? - wyszeptała. - I co próbujesz przede mną ukryć?
(***)
Minęły dwa tygodnie, a Catherine nie miała żadnego snu związanego z tajemniczym chłopakiem z sierocińca. Czarownica czuła się zdezorientowana całą sytuacją, ale starała się zachowywać normalnie, ze względu na Toma, który w ostatnim czasie obserwował każdy jej ruch.
- W ostatnim czasie zachowujesz się jakoś inaczej niż zwykle - zagadnął Riddle, mierząc Catherine intensywnym spojrzeniem ciemnych oczu.
- Od kiedy się tak mną przejmujesz, Riddle? - odpowiedziała, unosząc wzrok znad talerza na siedzącego naprzeciw niej mężczyznę. - To wręcz szokująca dla mnie zmiana. Jeszcze chwila i zacznę myśleć, że masz serce.
Czarny Pan uśmiechnął się delikatnie, nie spuszczając wzroku z Catherine - Mon coeur est toujours avec toi, ma chèrie - powiedziawszy to, opuścił jadalnię, zostawiając zszokowaną, a zarazem zaintrygowaną jego słowami Catherine przy pustym stole.
Dziewczyna w błyskawicznym tempie dokończyła kolacje i szybko udała się do swojego nowego pokoju, który znajdował się niedaleko sypialni Toma. Jedyne o czym marzyła czarownica to sen, spokojny i niczym nieprzerwany. Niestety nie było jej dane tego zaznać. Kiedy tylko zamknęła zmęczone oczy, poczuła jak coś otula ją zewsząd i zamyka w bezpiecznym kokonie, kołysząc ją do snu.
Kiedy ciemnobrązowe oczy czarownicy powoli otworzyły się, a dziewczyna znów zobaczyła siedzącego na brzegu łóżka Ślizgona, który tym razem czytał ogromne tomiszcze, którego poniszczona okładka zrobiona była prawdopodobnie ze zwierzęcej skóry.
- Zaczynam myśleć, że lądujesz w moim łóżku celowo - odezwał się chłopak, nie patrząc na ciemnowłosą dziewczynę.
- Chciałbyś.
Catherine uniosła się na ręce, ale poczuła silne zawroty głowy i upadła na nowo, na miękkie poduszki. Chłopak w mgnieniu oka odłożył książkę na stojący niedaleko łóżka stolik i posłał leżącej na łóżku dziewczynie zaniepokojone spojrzenie.
- Chyba nie masz zamiaru umierać w moim łóżku?
Catherine posłała mu niedowierzające spojrzenie, czując jak śniadanie coraz szybciej podchodzi jej do gardła, a zawroty głowy przybierają na mocy.
Ignorując głupie pytanie chłopaka, Catherine spróbowała po raz drugi podnieść się z łóżka, ale szybko zatrzymała ją blada dłoń należąca do Ślizgona, która wylądowała na tej należącej do nastoletniej czarownicy.
- Twój nos... - zaczął przyglądając się twarzy dziewczyny z nieodgadnionym wyrazem twarzy - Krwawisz - dokończył, po czym więcej nie mówiąc przywołał białą chusteczkę z herbem Slytherinu i podał ją leżącej na łóżku dziewczynie.
Przerażona Catherine wyrwała rękę spod ciepłej dłoni chłopaka i szybko przycisnęła do zakrwawionego nosa. Chusteczka szybko wchłonęła całą krew stając się ciemnoczerwona, a dziewczyna wpatrywała się w oczy siedzącego naprzeciw niej chłopaka chcąc wyczytać z nich coś więcej niż chłodną obojętność, która ciągle w nich gościła.
ESTÁS LEYENDO
Diamond Heart | tom riddle
FanfictionTo była ważna lekcja dla Catherine. Lekcja, której nigdy nie zapomniała: nigdy nie polegaj na innych gdy chodzi o twoje szczęście. Jeśli ktoś mógł ci coś dać, mógł też to łatwo odebrać.