39.

458 29 12
                                    


Catherine przeglądała ogromną stertę ksiąg leżących na biurku chłopaka, przejeżdżając palcem po okładce jednej z nich. Złote, błyszczące litery odznaczały się na tle czarnego tła zniszczonej okładki, układając się w znajome litery, którym nie zdążyła się dobrze przyjrzeć, ponieważ chłopak wyrwał książkę spod jej dłoni. 

- Nie dotykaj tego - Marvolo warknął, posyłając w stronę czarownicy zirytowane spojrzenie. - Rodzice nie nauczyli cię, że nie grzebie się w nie swoich rzeczach? 

- Jakoś nie zdążyli - odburknęła, stając z chłopakiem twarzą w twarz - bo nie żyją.

Chłopak wyglądał na szczerze zdziwionego wyznaniem dziewczyny, która stała przed nim.

- Wychowałam się w mugolskim sierocińcu w centrum Londynu, miałam niecałe cztery lata, kiedy ojciec podrzucił mnie do Wools, nie chcąc samemu wychowywać przybłędy. 

- Wool's? 

Głos chłopaka wydawał się dziwnie odległy dla Catherine, a jego postać straciła na ostrości z każdą chwilą, aby zaświecić mocnym światłem i zniknąć, oślepiając na dłuższą chwilę Catherine. Dziewczyna wpadła do ogromnego wiru, który pełen był cieni, nieznanych jej głosów i kolorów.

Kiedy Catherine odważyła się otworzyć oczy, zauważyła, że znów jest w Czarnym Dworze. Z ulgą zanotowała, że nikogo prócz niej tym razem nie było w pokoju. 

- Kim jesteś, Marvolo? - wyszeptała. - I co próbujesz przede mną ukryć? 

(***)

Minęły dwa tygodnie, a Catherine nie miała żadnego snu związanego z tajemniczym chłopakiem z sierocińca. Czarownica czuła się zdezorientowana całą sytuacją, ale starała się zachowywać normalnie, ze względu na Toma, który w ostatnim czasie obserwował każdy jej ruch. 

- W ostatnim czasie zachowujesz się jakoś inaczej niż zwykle - zagadnął Riddle, mierząc Catherine intensywnym spojrzeniem ciemnych oczu.

- Od kiedy się tak mną przejmujesz, Riddle? - odpowiedziała, unosząc wzrok znad talerza na siedzącego naprzeciw niej mężczyznę. - To wręcz szokująca dla mnie zmiana. Jeszcze chwila i zacznę myśleć, że masz serce.

Czarny Pan uśmiechnął się delikatnie, nie spuszczając wzroku z Catherine -  Mon coeur est toujours avec toi, ma chèrie - powiedziawszy to, opuścił jadalnię, zostawiając zszokowaną, a zarazem zaintrygowaną jego słowami Catherine przy pustym stole. 

Dziewczyna w błyskawicznym tempie dokończyła kolacje i szybko udała się do swojego nowego pokoju, który znajdował się niedaleko sypialni Toma. Jedyne o czym marzyła czarownica to sen, spokojny i niczym nieprzerwany. Niestety nie było jej dane tego zaznać. Kiedy tylko zamknęła zmęczone oczy, poczuła jak coś otula ją zewsząd i zamyka w bezpiecznym kokonie, kołysząc ją do snu.

Kiedy ciemnobrązowe oczy czarownicy powoli otworzyły się, a dziewczyna znów zobaczyła siedzącego na brzegu łóżka Ślizgona, który tym razem czytał ogromne tomiszcze, którego poniszczona okładka zrobiona była prawdopodobnie ze zwierzęcej skóry.

- Zaczynam myśleć, że lądujesz w moim łóżku celowo - odezwał się chłopak, nie patrząc na ciemnowłosą dziewczynę.

- Chciałbyś.

Catherine uniosła się na ręce, ale poczuła silne zawroty głowy i upadła na nowo, na miękkie poduszki. Chłopak w mgnieniu oka odłożył książkę na stojący niedaleko łóżka stolik i posłał leżącej na łóżku dziewczynie zaniepokojone spojrzenie.

- Chyba nie masz zamiaru umierać w moim łóżku?

Catherine posłała mu niedowierzające spojrzenie, czując jak śniadanie coraz szybciej podchodzi jej do gardła, a zawroty głowy przybierają na mocy.

Ignorując głupie pytanie chłopaka, Catherine  spróbowała po raz drugi podnieść się z łóżka, ale szybko zatrzymała ją blada dłoń należąca do Ślizgona, która wylądowała na tej należącej do nastoletniej czarownicy. 

- Twój nos... - zaczął przyglądając się  twarzy dziewczyny z nieodgadnionym wyrazem twarzy - Krwawisz - dokończył, po czym więcej nie mówiąc przywołał białą chusteczkę z herbem Slytherinu i podał ją leżącej na łóżku dziewczynie.

Przerażona Catherine wyrwała rękę spod ciepłej dłoni chłopaka i szybko przycisnęła do  zakrwawionego nosa. Chusteczka szybko wchłonęła całą krew stając się ciemnoczerwona, a dziewczyna wpatrywała się w oczy siedzącego naprzeciw niej chłopaka chcąc wyczytać z nich coś więcej niż chłodną obojętność, która ciągle w nich gościła.






Diamond Heart | tom riddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora