30.

570 40 11
                                    

Magia ma swoją cenę. Jest nią cierpienie.

Harry usłyszawszy słowa swojej przyjaciółki spiął się, aby zaraz posłać w stronę stojącego obok Magomedyka chłopaka zabójcze spojrzenie. Serce Catherine przyspieszyło bicie, przez co maszyna wydawała z siebie coraz bardziej irytujące ciemnowłosą dźwięki. Tom wydawał się nie przejmować zaistniałą sytuacją, czujne spojrzenie brązowych oczu utkwione było w Catherine, która marzyła, żeby to był kolejny koszmar i zaraz się z niego obudzi. Potter prychnął, mamrotając coś do siebie i wyszedł z sali, trzaskając mocno drzwiami, których trzask odbijał się echem w głowie brązowowłosej.

Przez dłuższą chwilę nikt się nie odezwał. Catherine wciąż czuła na sobie przeszywający na wskroś wzrok czekoladowych oczu chłopaka. Czuła się jak obiekt jakiś badań a nie pacjent w szpitalu, chciała jak najszybciej opuścić to miejsce.

- Nastolatkowie, tak ciężko ich teraz zrozumieć - westchnął ciężko Magomedyk, zaglądając do karty, którą ze sobą przyniósł - Zostawię was samych a później wrócę i zabiorę Pannę Prince na badania.

Starszy mężczyzna wyszedł z sali zostawiając parę samą w pokoju. Gdy tylko magomedyk oddalił się Tom zajął fotel na którym zazwyczaj siedział, gdy odwiedzał nieprzytomną przyjaciółkę, ale tym razem nie odezwał się ani słowem, więc to Catherine postanowiła zacząć.

- Dlaczego tutaj jesteś? - odezwała się cichym, słabym głosem. Wzrok jej był wbity w spiętą sylwetkę chłopaka przed nią - dlaczego usunąłeś moje wspomnienia?

- Niektórych rzeczy lepiej jest po prostu nie pamiętać - odpowiedział zdawkowo chłopak .

Dziewczyna spojrzała na niego oskarżycielsko - Jeszcze powiedz, że tak miało być dla mnie lepiej - prychnęła, przewracając brązowymi oczami, ignorując nasilający się ból z tyłu głowy.

- Może lepiej już pójdę - Tom wstał, nie patrząc na dziewczynę ani razu i udał się do wyjścia z sali - i tak mnie nie słuchasz.

- Bo nic mi nie mówisz!

Chłopak zatrzymał się z dłonią na klamcę i posłał w stronę Catherine ostatnie spojrzenie, aby bez słowa pożegnania opuścić salę dziewczyny.

Catherine poczuła się jakby nagle wszystkie siły opuściły ją wraz z wyjściem Toma.

(***)

Kilka tygodni później Catherine opuściła szpital. Tom nie odwiedził jej ponownie, podobnie Harry. Jedynie Hermiona przychodziła od czasu, do czasu i opowiadała jej o tym co się działo w zamku podczas jej nieobecności, to również Granger pomogła jej opuścić mury posępnego szpitala, który tylko przygnębiał Cath, przypominając o przyjaciołach, których straciła.

- Przykro mi, że sprawiam ci tyle problemów - odezwała się cichym głosem Catherine, gdy wychodziła razem z Gryfonką ze szpitala.

Hermiona skinęła głową ze zrozumieniem i posłała idącej obok dziewczynie pokrzepiający uśmiech.

- Przecież się przyjaźnimy - wzruszyła delikatnie ramionami - a przyjaciele pomagają sobie, prawda?

- Oczywiście.

Z wąskich malinowych ust dziewczyny znikł uśmiech. Przypomniał jej się Harry i poczuła jakby serce pękało jej po raz kolejny, roztrzaskując się na miliony kawałków, ghul tańczył na jego resztkach.
Przez resztę drogi Gryfonki nie odezwały się już do siebie słowem. W milczeniu weszły do pustej uliczki i użyły świstoklika, który Granger dostała od profesor McGonagall.
Po chwili  stały już na środku Skrzydła Szpitalnego a pielęgniarka szła w ich stronę z kamiennym wyrazem twarzy.

- To twoje łóżko, panno Prince - siwowłosa kobieta wskazała nam jednoosobowe łóżko  naprzeciwko nas - będziesz tutaj tylko trzy dni, nie przyzwyczajaj się.

Kobieta odwróciła się na pięcie i odeszła zostawiając Gryfonki same. Hermiona podeszła do łóżka wskazanego przez kobietę wcześniej i usiadła na nim.

- Trzy dni to nie długo, nawet nie zauważysz a znów będziesz w swoim łóżku - uśmiechnęła się lekko.

W przeciwieństwie do Hermiony, Catherine widziała tylko złe strony wracania do dormitorium i wolała spać tutaj, w Skrzydle Szpitalnym niż tam, gdzie będzie musiała zmierzyć się ze swoimi koszmarami i pustym pokojem. Miała nadzieję, że przydzielą ją do kogoś innego.

Granger wyszła przed ciszą nocną, obiecując, że jutro przyjdzie z Ronem. Catherine po raz kolejny zrobiło się przykro, ponieważ Harry nie chciał jej odwiedzać a ona nawet go za to nie winiła.

Ze snu Catherine obudziło skrzypienie drzwi i odgłos nagich stóp uderzających o podłogę, co od razu przykuło uwagę wścibskiej Gryfonki. Brązowowłosa otworzyła oczy i pierwsze co zauważyła to burzę blond włosów, które zazwyczaj starannie ułożone, teraz każdy włos odstawał w inną stronę, co nadawało blondynowi szczególnego uroku. Chłopak odwrócony był tyłem do Catherine i widocznie utykał na prawą nogę. Kiedy udało mu się dotrzec do łóżka, najprawdopodobniej swojego, westchnął głośno i usiadł, wtedy Catherine zobaczyła jego bladą, pokrytą sincami twarz.

- Malfoy - wyszeptała, co od razu przykuło uwagę chłopaka, który spojrzał w jej stronę pustym wzrokiem.

Nic nie mówiąc wrócił do łóżka i zasnął, a Catherine leżała w łóżku i tępo wpatrywała się w sufit.

Co stało się Malfoyowi?

___________________________

Hi, postanowiłam zmienić narrację, ponieważ tak lepiej mi się piszę. Następny rozdział prawdopodobnie za tydzień.

All the love, 
Kath xx

Diamond Heart | tom riddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora