Utrata pamięci nie zawsze jest jak kula u nogi; czasami - a może nawet całkiem często - jest jedyną deską ratunku.
Od zajścia w Esach Floresach nie mogłam patrzeć na White, która od kilku dni promieniała i co dziwne nie dokuczała mi jak zwykle. Chodziła z szerokim uśmiechem i znikała na całe dnie co dało mi możliwość na spędzanie kilku dni w samotności w Dormitorium. O ile samotność zaliczała do siebie Ginny, która była najbardziej upierdliwą osobą na świecie.
- Catherine! - piskliwy dziewczęcy głos rozniósł się po pomieszczeniu, na co westchnęłam ciężko.
O wilku mowa - pomyślałam, gdy rudowłosa dziewczyna rozsunęła zasłony mojego łóżka i spojrzała na mnie zirytowana.
- Wołałam cię z setki razy, Prince! - rzuciła krótko i zaczęła wymachiwać rękami - Sky zaprosiła nas do baru, to obowiązkowe.
Zmrużyłam oczy a w mojej oczy planowałam setki planów jak zabić dziewczynę i gdzie ukryć jej ciało.
- Nie - odpowiedziałam, po czym wstałam i udałam się do łazienki, ignorując nawoływanie zdenerwowanej dziewczyny.
Miałam dość ingerowania Ginny w moje życie, którego i tak kilku miesięcy nie pamiętałam. Chciałam żyć po swojemu a nie jak ona tego chciała.
Odkręciłam kran i pochyliłam się, aby opłukać twarz zimną wodą. Spojrzałam w swoje odbicie i zamarłam. Moja twarz była wychudzona, cera blada, policzki zapadały się a widoczne cienie pod oczami przerażały mnie. Od kilku miesięcy nie potrafiłam zasnąć, ciągle widząc chłopaka White i Komnatę, która ukazała mi się w Pokoju Życzeń, którego nie odwiedziłam już nigdy więcej. Bałam się zwyczajnie, że znów wyląduje w tej przeklętej Komnacie i tym razem się już z niej nie uwolnię.
Przetarłam ręcznikiem twarz i wyszłam z łazienki, gdzie nadal siedziała wściekła Weasley, która najwidoczniej na mnie czekała, bo zerwała się i podeszła do mnie w kilku krokach.
- Poinformowałam Herm, że idziemy do baru z Sky, powiedziała, że to świetny pomysł i że przyda ci się trochę powietrza, dlaczego nie powiedziałaś, że siedzisz tu codziennie? Wyciągnęłabym cię gdzieś!
Tym razem ja się zirytowałam - Może dlatego, że mam dość twojego zachowania! - warknęłam tak, że dziewczyna podskoczyła - ciągle za mną chodzisz i nie dajesz odetchnąć, nawet do łazienki idziesz za mną. Chcę odpocząć, dlaczego tego nie zrozumiesz?
Rudowłosa spojrzała a w jej oczach pojawił się ból, przez co chciałam przewrócić oczami - A-ale ja chciałam dobrze...martwię się o ciebie.
- Wiem, Gin - westchnęłam - ale czasem przesadzasz, nie dajesz mi odetchnąć.
Dziewczyna zwiesiła głowę a ja mogłam dostrzec łzę spływającą po jej jasnym, piegowatym policzku.
- Pójdę z wami do baru, ale obiecaj mi, że wyluzujesz - posłałam jej słaby, wymuszony uśmiech, który dziewczyna od razu odwzajemniła - wiesz, że chcę przypomnieć sobie co się wydarzyło a w taki sposób na pewno się tak nie stanie.
Dziewczyna przytaknęła i przytuliła mnie mocno, co niechętnie odwzajemniłam.
(***)
Wieczór nadszedł jak z bicza strzelił. Siedziałam na fotelu ubrana w kremową sukienkę, która sięgała mi za kolano, tego samego koloru szpilkami, delikatnym makijażem i rozpuszczonymi jak zwykle włosami. Ginny wraz z Sky rozmawiały o czymś, gestykulując przy tym żywo. Jedynie ja siedziałam sama jak palec, co zauważył Ron.
- Nie wierzę, że z nimi idziesz - powiedział, siadając na oparciu fotela, posyłając mi niedowierzające spojrzenie niebieskich oczu.
- Sama w to nie wierze - westchnęłam, opierając się na jego ramieniu - wolałabym być w każdym miejscu na ziemi, tylko nie tam gdzie White.
Chłopak zaśmiał się melodyjnie, przez co sama się uśmiechnęłam - Twoja niechęć do niej jest ujmująca.
- Wiem, mogłabym napisać o tym książkę - posłałam mu uśmiech a on uśmiechnął się szerzej.
- Chyba serie książek.
- Możliwe - oboje wybuchnęliśmy śmiechem, co zwróciło uwagę White i Ginny.
- Twój brat nie idzie z nami, prawda? - głos Skyler zmienił się z przyjaznego na chłodny i nagle się zaniepokoiłam. Nigdy nie ufałam tej dziewczynie, nie ważne czy straciłam pamięć czy też nie.
- Nie, prawda Ron - odpowiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha rudowłosa.
- Twój brat idzie ze mną - wtrąciłam zanim Ron mógł odpowiedzieć, za co zostałam nagrodzona kuksańcem w bok - prawda, Ron?
Chłopak przyglądał mi się dłuższą chwilę, ale pokiwał twierdząco głową - Czekajcie, tylko się przebiorę.
Ron udał się do Dormitorium przy oburzonym okrzyku Skyler, której humor najwidoczniej się popsuł.
- Coś nie tak, Sky? - zapytałam niewinnym tonem, ale nie otrzymałam odpowiedzi, dziewczyna prychnęła tylko i wyszła z Pokoju Wspólnego a za nią Ginny.
Zmrużyłam oczy patrząc na znikającą sylwetkę dziewczyny, która fukała coś w odpowiedzi coś do Ginny.
- Co ty knujesz, White? - wymamrotałam do siebie cicho.
Po piętnastu minutach obok mnie pojawił się rudzielec z zaróżowionymi policzkami i z małym uśmiechem.
- Idziemy? - rzucił nieśmiało, na co przytaknęłam i wstałam z wygodnego fotela - a gdzie reszta?
- Obrażona Sky wyszła i wraz z twoją siostrą czekają przed wejściem.
(***)
Gdy w czwórkę dotarliśmy w końcu do Baru w którym żadne z nas nigdy nie było i otocznie nie było najprzyjemniejsze. Wystrój był mroczny a mężczyźni i kobiety patrzyli na nas jak na składniki do eliksirów.
- Mam jedno pytanie, White - zaczęłam szeptem - do jakich barów ty chodzisz?
Dziewczyna posłała mi lekki uśmiech, który spowodował, że przeszły mnie ciarki a w głowie pojawiło się jedno słowo UCIEKAJ.
- A więc, gdzie jest twój przyjaciel - zaczęła Gin, na co wraz z Ronem spojrzeliśmy na siebie przerażeni.
- Jaki znów przyjaciel? - zapytał Weasley, gdy usiedliśmy do stolika, który był najbardziej oddalony od wejścia - i dlaczego nie mogliśmy umówić się w jakimś normalnym barze? Czy to nie N... - przemowę chłopaka przerwało pojawienie się wysokiego chłopaka o ciemnych włosach i orzechowych oczach, które każdej nocy wpatrywały się w moje.
- Tak, panie Weasley - odezwał się nieznajomy, spokojnym, melodyjnym głosem - jesteście na Nokturnie, ponieważ twoja przyjaciółka ma coś co należy do mnie - głos chłopaka nagle się zmienił i nabrał ostrości, co mnie przeraziło.
ESTÁS LEYENDO
Diamond Heart | tom riddle
FanfictionTo była ważna lekcja dla Catherine. Lekcja, której nigdy nie zapomniała: nigdy nie polegaj na innych gdy chodzi o twoje szczęście. Jeśli ktoś mógł ci coś dać, mógł też to łatwo odebrać.