Po skończonych zajęciach wróciłam do dormitorium w którym zastałam Ginny, która grała z Lilly, Skyler i Susan w Eksplodującego Durnia. Rudowłosa uśmiechnęła się do mnie i pomachała.
- Grasz z nami? - zapytała, klepiąc miejsce obok siebie.
- Nie dzisiaj, Ginger - ominęłam dziewczyny, podchodząc do swojego łóżka i siadając na nim.
W dormitorium znajdował się piec, a wokół niego pięć łóżek, a wokół niego znajdowało się pięć dużych łóżek. Każde łóżko posiadało aksamitny, ciemnoczerwony baldachim a obok łóżka znajdowała się szafa, gdzie trzymaliśmy kufry. Pokój był kolisty, wyposażony w wysokie okna a na parapecie zawsze stał dzbanek z wodą, gdyby któremuś z uczniów zachciało się w nocy pić.
Zasłoniłam kotary i wyciągnęłam książkę, który leżał na dnie mojej torby. Położyłam się, rzucając wcześniej zaklęcie wyciszające, nie chcąc żeby wścibskie uszy przyjaciółek coś usłyszały. Przyjrzałam się dokładnie się dokładnie czarnej książce, która wyglądała na niezapisany pamiętnik.
- Tom Marvolo Riddle - wymamrotałam, przejechałam jeszcze raz po złotych literach - to pewnie do ciebie należała ta książka, ale jakim cudem znalazła się w łazience Marty.
(***)
Rano obudziłam się przytulona do czarnej książki i w szacie w której chodziłam poprzedniego dnia. Jęknęłam, gdy Ginny odsunęła kotary mojego łóżka i usiadła na nim.
- Wstawaj, za kilka godzinę zaczynają się zajęcia - powiedziała a jej wzrok skierował się na książkę, którą mimowolnie zasłoniłam swoim ciałem - skąd to masz?
- Co mam?
- Nie udawaj widziałam tą książkę - dziewczyna rzuciła się na mnie, chwytając książkę w swoje smukłe, blade dłonie - przede mną nic się nie ukryję, Prince.
- Zdążyłam to zauważyć przez te kilka lat - mruknęłam, patrząc uważnie na dziewczynę, która oglądała książkę.
- Po co ci pusta książka?
- Znalazłam ją w łazience chwilę po tym jak wyszłaś - wyjaśniłam, ale dziewczyna zignorowała to.
- Tom Marvolo Riddle - jej niebieskie oczy zatrzymały się na złotym napisie - znam to nazwisko - powiedziała powoli, wciąż na mnie nie patrząc - Riddle dostał nagrodę za specjalne zasługi dla szkoły pięćdziesiąt lat temu.
- I chcesz mi powiedzieć, że mam jego książkę? - powiedziałam nie wierząc dziewczynie.
- Filch kazał kiedyś polerować Ronowi jego nagrodę, całe wakacje słuchałam o tym jak to zemści się na nim - wywróciła oczami.
Patrzyłam jak dziewczyna przewraca mokre kartki, nadal były idealnie czyste bez najmniejszego śladu atramentu lub ołówka.
- Ale kto chciał się go pozbyć? - spytała rudowłosa, oddając mi książkę.
Przyjrzałam się dokładnie tylnej okładce i zobaczyła wydrukowane nazwisko właściciela sklepiku z gazetami w Londynie, przy Vauxhall Road.
- Musiał urodzić się w rodzinie mugoli - powiedziałam, po chwili namysłu - skoro kupił ten notes na Vauxhall Road...
- W każdym razie - powiedziała Ginger, wstając - nic się z niego nie dowiemy, wstawaj zaczynamy Obroną.
Gdy dziewczyna wyszła udałam się do łazienki. Odbyłam szybką poranną toaletę, ubrałam mundurek, włosy związałam w koka i wyszłam z łazienki, do dormitorium które świeciło już pustkami. Podeszłam do swojego łóżka i złapałam za swoją torbę pakując do niej podręczniki na dzisiejsze zajęcia, ale nie potrafiłam znaleźć kałamarz, który leżał obok czarnego notesu, który dziwnym trafem leżał otwarty na moim stoliku nocnym. Nie zastanawiając się dłużej złapałam kałamarz z którego kropla spadła na otwartą stronę dziennika, który zalśnił czerwienią i po chwili zniknął w kartkach dziennika, co zwróciło moją uwagę.
- Co do... - powiedziałam, stojąc w miejscu z kałamarzem w prawej dłoni - jakim cudem?
Rozejrzałam się dookoła, myśląc, że Ginny robi mi jakiś kawał, ale nie zauważyłam jej rudej głowy. Wyciągnęłam z torby gęsie pióro, zanurzając je w atramęcie i pochyliłam się nad dziennikiem.
- Nie wierzę, że to robię - westchnęłam ciężko i zaczęłam pisać.
Witaj, nazywam się Catherine Prince.
Litery zabłysły przez chwilę i zniknęły bez śladu, ale po chwili coś się wreszcie wydarzyło. Na czystej stronie pojawiły się słowa wypisane moim czerwonym atramentem, ale na pewno nie przeze mnie.
Witaj, Catherine. Nazywam się Tom Riddle, skąd masz mój dziennik?
Te słowa również natychmiast znikły a ja od razu zabrałam się do odpisania.
Znalazłam go w łazience na drugim piętrze, wiesz co on tam robił?
Niestety nie, ale dziękuje, że go uratowałaś. Jest dla mnie ważny.
Uśmiechnęłam się lekko, patrząc na słowa, które znikły w mokrym papierze. Poczułam, że życzenie, które wypowiedziałam w swoje szesnaste urodziny zaczęło się teraz spełniać.
ESTÁS LEYENDO
Diamond Heart | tom riddle
FanfictionTo była ważna lekcja dla Catherine. Lekcja, której nigdy nie zapomniała: nigdy nie polegaj na innych gdy chodzi o twoje szczęście. Jeśli ktoś mógł ci coś dać, mógł też to łatwo odebrać.