8.

961 66 2
                                    

Obietnice są gorsze niż kłamstwa.Nie tylko sprawiasz, że oni wierzą. Sprawiasz, że mają nadzieję.


- Nic mi nie jest - przewróciłam oczami, kiedy Poppy Pomfrey rzuciła na mnie czar diagnozujący - mówiłam, że nic mi nie jest.  

- Niech jej pani nie słucha - oburzyła się Lilly - zemdlała na Eliksirach a na śniadaniu wyglądała jak trup, zdecydowanie jest z nią coś nie tak!

Pielęgniarka pokręciła głową, ignorując dziewczynę, która wykłócała się.

- Pożałujesz tego, Baker - oznajmiłam, ale dziewczyna uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami, całkowicie mając gdzieś co do niej mówię.

Pielęgniarka podeszła do mnie, wypowiadając cicho zaklęcie. Kobieta mruknęła cicho, poprawiając kosmyk brązowych włosów, który wydostał się zza jej czepka. 

- Nie widzę tutaj nic niepokojącego - powiedziała, na co Lilly zaniemówiła.

- Przecież...

- Mówiłam ci, Baker - burknęłam - nic mi nie jest.

- Powiedziałabym co innego - rzuciła, zakładając dłonie na piersi. Wyglądając jak małe dziecko.

(***)

Siedziałam w dormitorium patrząc na dziennik, który ciążył mi w rękach. 

- Muszę to zrobić - wyszeptałam, ocierając łzę, która spłynęła po policzku - zabijesz mnie jeśli tego nie zrobię.

Wyjęłam pióro i kałamarz, po czym zamoczyłam je w atramencie.

Witaj, Tom.

Długo się nie odzywałaś, z innymi przyjaciółmi też tak postępujesz? Zostawiasz, gdy się znudzą?

Westchnęłam ciężko, ocierając kolejną łzę.

Coś się stało?

Skąd wiesz, że coś się stało?

Zaskoczona pytaniem Toma, mając nadzieję, że chłopak martwi się o mnie, ale nadzieja ta minęła z kolejną wiadomością chłopaka.

Twoje łzy moczą kartki dziennika, lepiej przestań, nie potrzebuje tu powodzi.

Nie chciałam rozmawiać z tobą o moich problemach. 

A to nowość. Myślisz, że powinien, gdzieś to zapisać? 

Zignorowałam wiadomość chłopaka i naskrobałam odpowiedź.

Źle się czuję, przez to co robisz wylądowałam w skrzydle szpitalnym.

I myślisz, że mnie to obchodzi? 

Zszokowana wpatrywałam się w strony dziennika, na których nie było już śladu.

Pozbędę się twojego dziennika.

Odpowiedź nie nadeszła, w zamian tego dziennik zaświecił bladym światłem a miejsce w którym napisałam datę przypominało mały telewizorek. Niepewnie przystawiłam tam oko, aby po chwili mały wir wciągnął mnie do środka.

Wypadłam z wiru, który pełen był cieni i kolorów. Stałam na samym końcu bardzo dużej komnaty, która wypełniona była dziwną zielonkawą poświatą. Wysokie kamienne kolumny, ozdobione były splecionymi wężami, wspierały sklepienie ginące w mroku komnaty, rzucając długie czarne cienie. 

Wyciągnęłam mimowolnie różdżkę i zaczęłam iść przed siebie, każdy ostrożny krok rozbrzmiewał głośnym echem od pogrążonych w mroku ścian komnaty. Puste oczy kamiennych węży zdawały się śledzić każdy mój ruch, co było przerażające, szczególnie, że kilka razy byłam pewna, że oko jednego z nich poruszyło się. Kiedy dotarłam do ostatniej pary kolumn, zobaczyłam ogromny posąg. Musiałam odchylić głowę, żeby dokładnie się mu przyjrzeć, ponieważ był tak wysoki jak sama komnata. Dopiero po chwili zauważyłam, że pomiędzy stopami mężczyzny z posągu ktoś leży. Podeszłam nieco bliżej, dokładnie rozpoznając postać w czarnej szacie z długimi, ciemnymi włosami.

- Lilly! - przerażona, podbiegłam do niej, opadając na kolana i przyglądając się jej trupiobladej twarzy - Proszę cię, żyj! - odłożyłam różdżkę, ale gdy chciałam dotknąć dziewczyny ta rozmazała się - Lilly?

Patrzyłam na miejsce w którym przed chwilą była jeszcze moja przyjaciółka, wyciągnęłam rękę w prawą stronę, aby chwycić różdżkę, ale jej nie zastałam.

- Tego szukasz? 

O najbliższą kolumnę opierał się wysoki, czarnowłosy chłopak. Kontury jego postaci były dziwnie zamazane, jakby patrzyło się na niego przez zamgloną szybę. Chłopak bawił się leniwie różdżką.

- Oddaj mi ją - powiedziałam spokojnie, ale na ustach chłopaka wpłynął lekki uśmiech.

- Nie sądzę.

Zmarszczyłam brwi a po chwili do głowy zawitała mi myśl.

- To ty, prawda - podniosłam się z kolan, stając przed chłopakiem twarzą w twarz - to ty Tom?

Wyraz twarzy chłopaka się zmieniła a jego oczy zabłyszczały niebezpiecznie.

- Myślałem, że już się nie domyślisz.


Diamond Heart | tom riddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora