Rozdział II

13.5K 689 32
                                    

Jak najszybciej dostałam się do szpitala i czekałam na jakiekolwiek informacje o stanie zdrowia mojej ciotki. Po około dwóch godzinach wyszedł do mnie lekarz. 

-Obudziła się i prosi o spotkanie z tobą możesz do niej wejść, ale maksymalnie na 5 minut, jest bardzo osłabiona-powiedział i wskazał mi kierunek w którym powinnam pójść. 

Nie zawracałam sobie głowy odpowiedziami, od razu udałam się do odpowiedniej sali. Zobaczyłam moją ciocię zmizerowaną, zmęczoną i podpiętą do niezliczonej liczby pikających urządzeń.

-Ciociu! Jak się czujesz?- obtarłam szybko łzy, głupie pytanie... Jak się mogła czuć? 

-Victoria, to nie jest teraz ważne- powiedziała słabym łamiącym się głosem. 

-Ciociu jak nie jest ważne?!- naskoczyłam na nią, ale zaraz się opanowałam pod nagannym spojrzeniem jednej z pielęgniarek.

-Vicki, nie zostało mi wiele czasu, a ci ludzie dalej cię szukają, musisz wyjechać do babci do Nowego Yorku, ona się tobą zajmie.- oznajmiła. Nie to niemożliwe... Babci nie widziałam od lat... Zresztą nawet w dzieciństwie nie miałyśmy ze sobą najlepszych kontaktów, nie tak jak inne wnuczki... Moja babci nie zabierała mnie na spacerki, na lody nie gotowała pysznych domowych obiadków...

-Ciociu nie zostawię cię! A pozatem babcia mieszka tylko 200 km od naszego dawnego domu, bezpieczniejsza jestem tutaj w Madrycie. Tam jest większa szansa,  że mnie znajdą...! 

-Nie zostaniesz sama w Hiszpanii! Ja już raczej nie wyjdę ze... szpitala. A uwierz babcia zadba o twoje bezpieczeństwo... Ma na to swoje sposoby- jej głos zniżył się do słabego szeptu.

Byłam w szoku mam ją zostawić? Po tym wszytskim co ta kobieta dla mnie zrobiła, ja mam tak poprostu powiedzieć "Pa! Było miło, ale skoro kopniesz w kalendarz to ja się oddalę"? A pozatem jak babka o mnie zadba? Przecież to tylko starsza kobieta? Co ona może zrobić...

-Weź 2000 euro z moich oszczędności i już kupuj bilet do Nowego Yorku, nie możesz ze mną zostać- Powiedziała smutnym prepełnionym żalem głosem.

-Ale ciociu- powiedziałam ze łzami w oczach. -Proszę cię...

-Nie to ja cię proszę, nawet błagam wyjedź stąd jak najszybciej, zrób to dla mnie to moje ostatnie życzenie.- byłam w szoku... Ta kobieta nie może umrzeć, ja potrzebuje jej...

Spojrzała na mnie z powagą w oczach

-Błagam cię! Proszę, wyjedź... Nie wybaczyłabym sobie gdyby tobie coś się stało... Weź te pieniądze, wyjedź i bądź szczęśliwa...

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz