XXV

7.3K 372 11
                                    

Serdecznie zapraszam wszystkich na moje nowe opowiadanie " Together" też o gangach ale sytuacja jest zupełnie inna ^^

Kilka minut po wyjściu Damona drzwi od piwnicy otworzyły się gwałtownie i do środka wpadł zdenerwowany James. Szybko wstałam z kanapy i skierowałam się w jego kierunku.

James mocno zamknął mnie w uścisku i pocałował czule w czoło.

-Nawet nie wiesz jak się bałem...- powiedział łagodnym głosem.

-Wiem... Możemy już stąd jechać? Damon już dawno zniknął...- powiedziałam całując go mocno w usta, odwzajmnił pocałunek i gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy powiedział:

-Jasne... Zaraz cię odwiozę do domu- chwyciliśmy się za ręce i skierowaliśmy do wyjścia. Czas na konfrontację z "kochaną" babcią... Jedno jest pewne, będzie ciekawie... 

***

Gdy tylko wyszliśmy na zewnatrz od razu zobaczyłam przyjaciół James'a, mimo iż różnie to bywało z naszymi stosunkami wszyscy wprost rzucili się i zamknęli mnie w wielkim przyjacielskim uścisku.

-Chłopcy... Dusicie mnie...- powiedziałam zgodnie z prawdą, na co oni w końcu oderwali się ode mnie i zaczęli nerwowo pytać o wszystko, postanowiłam nie wplątywać ich w to i nic im nie mówić o mojej rodzince. Więc na wszelkie pytania odpowiadałam bardzo zdawkowo.

-Możemy pojechać do domu?- zapytałam słodko James'a.

-Jasne już jedziemy- szybko pożegnaliśmy sie z jego przyjaciółmi i wsiadliśmy do samochodu.

***

Po dość długiej drodze udzieliłam mu instrukcji, że ma się choćby nie wiem co nie wtrącać w naszą rozmowę,  po wielu namowach w końcu się zgodził. 

Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę wieżowca, wyjechaliśmy windą i otworzyłam drzwi mieszkania, zgodnie z moimi założeniami babka była w domu... Podła suka...

-Victoria! Nic ci się nie stało?!- zapytała z udawaną troską w głosie... Co jak co, ale aktorką jest niezłą...

-Jak mogłaś! Jak mogłaś ich zabić a potem jakby nigdy nic wciskać mi kit jaką ty świetną babcią jesteś!- postanowiłam wyjechać od razu z grubej rury.

Twarz babci przez chwilę wyrażała lekkie zdziwienie, ale za chwilę znów przybrała tę swoją maskę zimnej, wyuczonej obojętności...

-Gdyby zrobili to o co ich prosiłam może pozwoliłabym im żyć- odpowiedziała bez zmrużenia powieki- Ale skoro nie chcieli ze mną współpracować mają za swoje.

-Ty podła suko! Jak możesz tak ranić ludzi! Nikt nic dla ciebie nie znaczy!- naskoczyłam na nią- Nawet twoi synowie są dla ciebie zwykłymi śmieciami!

-Przypuszczałam, że ten wymoczek Damon ci powie... Zawsze był słaby... i bezużyteczny...- powiedziła zimnym tonem.

Byłam  w szoku... Ona jest okropnym człowiekiem....

-Ale twój ojciec od początku był inny, silny, elokwentny, wygadany... To samo było z Ashley... Od początku ją polubiłam, traktowałam jak równą sobie- powiedziała jakby smutniejszym głosem, to niemożliwe... Czyżby ten potwór miał jakiekolwiek uczucia?!- Pewnie cię to zdziwi ale ich zdrada naprawdę mnie zabolała... Byłam nawet gotowa im wybaczyć gdyby oddali wszystko i wykazali choć odrobinę skruchy... A oni... Powiedzieli, że mogę iść do diabła, że jestem starą podłą francą i w życiu nie oddadzą mi tych pieniędzy, bo przez to tylu ludzi będzie cierpieć...

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz