Serdecznie zapraszam wszystkich na moje nowe opowiadanie " Together" też o gangach ale sytuacja jest zupełnie inna ^^
Kilka minut po wyjściu Damona drzwi od piwnicy otworzyły się gwałtownie i do środka wpadł zdenerwowany James. Szybko wstałam z kanapy i skierowałam się w jego kierunku.
James mocno zamknął mnie w uścisku i pocałował czule w czoło.
-Nawet nie wiesz jak się bałem...- powiedział łagodnym głosem.
-Wiem... Możemy już stąd jechać? Damon już dawno zniknął...- powiedziałam całując go mocno w usta, odwzajmnił pocałunek i gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy powiedział:
-Jasne... Zaraz cię odwiozę do domu- chwyciliśmy się za ręce i skierowaliśmy do wyjścia. Czas na konfrontację z "kochaną" babcią... Jedno jest pewne, będzie ciekawie...
***
Gdy tylko wyszliśmy na zewnatrz od razu zobaczyłam przyjaciół James'a, mimo iż różnie to bywało z naszymi stosunkami wszyscy wprost rzucili się i zamknęli mnie w wielkim przyjacielskim uścisku.
-Chłopcy... Dusicie mnie...- powiedziałam zgodnie z prawdą, na co oni w końcu oderwali się ode mnie i zaczęli nerwowo pytać o wszystko, postanowiłam nie wplątywać ich w to i nic im nie mówić o mojej rodzince. Więc na wszelkie pytania odpowiadałam bardzo zdawkowo.
-Możemy pojechać do domu?- zapytałam słodko James'a.
-Jasne już jedziemy- szybko pożegnaliśmy sie z jego przyjaciółmi i wsiadliśmy do samochodu.
***
Po dość długiej drodze udzieliłam mu instrukcji, że ma się choćby nie wiem co nie wtrącać w naszą rozmowę, po wielu namowach w końcu się zgodził.
Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę wieżowca, wyjechaliśmy windą i otworzyłam drzwi mieszkania, zgodnie z moimi założeniami babka była w domu... Podła suka...
-Victoria! Nic ci się nie stało?!- zapytała z udawaną troską w głosie... Co jak co, ale aktorką jest niezłą...
-Jak mogłaś! Jak mogłaś ich zabić a potem jakby nigdy nic wciskać mi kit jaką ty świetną babcią jesteś!- postanowiłam wyjechać od razu z grubej rury.
Twarz babci przez chwilę wyrażała lekkie zdziwienie, ale za chwilę znów przybrała tę swoją maskę zimnej, wyuczonej obojętności...
-Gdyby zrobili to o co ich prosiłam może pozwoliłabym im żyć- odpowiedziała bez zmrużenia powieki- Ale skoro nie chcieli ze mną współpracować mają za swoje.
-Ty podła suko! Jak możesz tak ranić ludzi! Nikt nic dla ciebie nie znaczy!- naskoczyłam na nią- Nawet twoi synowie są dla ciebie zwykłymi śmieciami!
-Przypuszczałam, że ten wymoczek Damon ci powie... Zawsze był słaby... i bezużyteczny...- powiedziła zimnym tonem.
Byłam w szoku... Ona jest okropnym człowiekiem....
-Ale twój ojciec od początku był inny, silny, elokwentny, wygadany... To samo było z Ashley... Od początku ją polubiłam, traktowałam jak równą sobie- powiedziała jakby smutniejszym głosem, to niemożliwe... Czyżby ten potwór miał jakiekolwiek uczucia?!- Pewnie cię to zdziwi ale ich zdrada naprawdę mnie zabolała... Byłam nawet gotowa im wybaczyć gdyby oddali wszystko i wykazali choć odrobinę skruchy... A oni... Powiedzieli, że mogę iść do diabła, że jestem starą podłą francą i w życiu nie oddadzą mi tych pieniędzy, bo przez to tylu ludzi będzie cierpieć...
CZYTASZ
Kim ty do cholery jesteś?
Teen FictionVictoria nie spodziewała się że w ciągu roku jej życie tak diametralnie się zmieni. Straciła rodziców, jej ciotka umiera a ona musi wrócić do kraju w którym spotkało ją tyle nieszczęścia i jest jeszcze on tajemniczy nieziemsko przystojny i niebezpie...