XIII

9.4K 484 30
                                    

James POV 

-O co jej chodziło?-spytał Luke- Czyżby ktoś tutaj miał okresik?- przy tym pytaniu bezczelnie wyszczerzył zęby, ja pierdole z kim ja się przyjaźnię ?? 

-Chodź musimy zdążyć przed 9 inaczej Gruby urwie nam jaja - przez Victorię całkiem wyleciała mi z glowy dzieisjesza akcja a szef naszego gangu się nie patyczkuje i gówno go to obchodzi, że jestem jego prawą ręką, wręcz przeciwnie przez to ma jeszcze większe wymagania.

***

Gdy tylko przeszliśmy próg naszej "bazy" dobiegł mnie krzyk naszego szefa "Grubego" jest profesjonalistą od 30 lat w branży a dalej nikt nie zna jego nazwiska a nawet imienia.

-James! Wreszcie przytachaleś tą swoją tłustą dupę! Mamy poważny problem, młoda zniknęła!

Czy on właśnie powiedział że Victoria została porwana nieee... to niemożliwe przecież ledwo godzinę temu widziałem ją na stacji... A obstawa miała czekać pod jej wieżowcem.... Kurwa! 

-Kiedy ją zgubiliście?-zapytałem spokojnie, chociaż rozsadzalo mnie od środka ze wściekłości, jak te cioty jej nie upilnowały?! Czy to taki problem pilnować jakąś gówniarę?! Niech ich tylko zobaczę to...

-Przygotowali się, To Damon, wysadzili auto jadące za nią i potem ją porwali.

Jeszcze tego brakowało! Nie mógł jej kto inny porwać?! Musiał to zrobić Salvator'e? Ja pierdziele będzie trudniej niż myślałem...

-Wiemy gdzie ją przetrzymują?-zapytał Luke

-Najprawdopodobniej w swojej norze-odpowiedział Gruby, już miałem otworzyć usta, aby coś powiedzieć ale przerwał mi dźwięk dzwoniącego telefonu, spojrzeliśmy po sobie. A szef skinieniem nakazał mi odebrać, zajebiście! Zawsze brudna robota na Jamesa! Podniosłem słuchawkę i przyłożyłem ją do ucha, usłyszałem głos starszej kobiety, wydawać by sie moglo że powinna brzmieć jak typowa babcia piekąca ciasteczka i czytająca swoim wnukom bajeczki na dobranoc... Nie ta, ta brzmi jak zwykła, wyrachowana suka która gdyby tylko miała okazję momentalnie strzeliłaby ci kulkę w łeb. Którą zreszta jest więc głos ma perfekt do swojej roli.

-Halo?-powiedziałem

-James jak mniemam? Oczywiście ja się  nie mylę- mówiłem suka- wiem że wasz marny "gang" wymoczków od jakiegoś czasu obserwuje moją Victorię, ale specjalnie się tym nie przejełam, bo w końcu, co wy takie zasmarkane chłoptasie możecie zrobić mojemu imperium?!

-Eleanor, jak zwykle miłe powitanie-powiedziałem sarkastycznie- Przejdź wreszcie do rzeczy, nie mamy całego dn....

-Wiem że wy też jej szukacie. Więc proponuje wam układ: połączymy siły oczywiście tylko na tą akcje, a za waszą pomoc zapłacę 20 milionów dolarów, wiem że dla was to prawdziwy majątek, a dla mnie no cóż... sami wiecie- miałem ochotę jej przypieprzyć, ale to prawda potrzebujemy pieniędzy

-Oddzwonimy za chwilę-siliłem sie na obojętny ton ale raczej marnie mi to wyszło, no cóż nie trawię baby

Odłożyłem słuchawkę i spojrzałem po ludziach, po latach rozumiemy się bez słów wiedziałem że każdy już podjął dezyzję...

Zgadzamy się...

Vicky POV

-Wysiądziesz po dobroci czy mam ci pomóc?-zapytał głosem tak obojętnym jakby chciał kupić worek ziemniaków. Ja pierdole! Kto to jest?! Napewno mu tego nie ułatwię, wyszłam z samochodu i chciałam go kopnąć z półobrotu,ale najwidocznij się tego spodziewał i złapał moją nogę w locie boleśnie ją ściskając. Gdy jego przydupasy zauważyły że "szefu" sobie nie radzi momentalnie wybiegli z aut, jeden chwycił mnie za nogi a drugi, miał mnie chyba objąć w pasie, ale oczywiście nie przepuści okazji żeby sobie pomacać i chwycił mnie wyżej.

-BIerz te brudne łapy, pierdolony zboku!-wykrzyczałam

A panowie nic sobie z tego nie robiąc dalej nieśli mnie, do samochodu zapakowali mnie do czarnego Audi Q6 i odjechali z piskiem opon. Miałąm jakże wielką przyjemność siedzieć między przystojnym porywaczem i jego jednym z przydupasów. Zajebiste towarzystwo nie ma co. W ciągu całej drogi żaden z facetów nie spuszczał wzroku z moich nóg i mojego dekoltu, miałam ochotę przypieprzyć im po gębie, ale wolałam nie pogarszac swojej sytuacji, więc zacisnęłam zęby i starałam się nie odzywać. Po kilkunastu minutach samochód zatrzymał się, spojrzałam przez okno, zobaczyłam wielgaśną willę, z basenem, ogrodem i wszystkimi bajerami... no cóż przynajmniej nie jest to jakaś obskurna piwnica, bądź inna klitka. Pan przystojny otworzył drzwi i kazał mi wyjść a sam skierował się do domu nawet nie patrząc co ja robię, ostrożnie przełożyłam nogę i już miałam wychodzić gdy poczułam klepnięcie w pośladki. Nie wytrzymałam i przyjebałam temu gościowi za wszystkie czasy, po soczystym liściu dostał jeszce prawego w nos a na koniec kopniaczka z półobrotu.

-Zapamiętaj- zbliżyłam się do niego- Mnie się nie klepie po dupie! Jasne!?-wykrzyczałam, gościu nie  wyglądał korzystnie miał cały ryj we krwi, ale średnio mnie to obchodzi może się nauczy szacunku do kobiet. Reszcie jego przyjaciół opadła szczęka, a ja nic sobie z tego nie robiąc skierowałam się do willi kręcąc biodrami.

***

Haaay :D Napisałam wcześniej, mam nadzieję że wam się spodoba, ale cudów nima dupy nie urywa xD Dzięki że jest was tyle i do następnego <3

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz