Jack POV
-Synu...- usłyszałem zimny głos mojego ojca w słuchawce- Dostaliśmy oficjalną wiadomość od Philla, naszego szpiega u Damona że dziewczyna jest u niego...
Świetnie... Jej obecność równa się mniej czasu na wymyślenie planu... Zakląłem cicho pod nosem.
-Tato...- w myślach skarciłem się- Jak mam się do niej zbliżyć?...
Ojciec gwałtownie wciągnął powietrze.
-To już twoja sprawa... Gdybyś nie spierdolił tamtej akcji nie musielibyśmy się bawić w żadne podchody... I pamiętaj masz się pośpieszyć!- warknał i momentalnie się rozłączył.
Z całej siły uderzyłem pięścią w mur...
Jak ja mam to zrobić?! Czy on nie rozumie że nie jestem żadnym pierdolonym cudotwórcą?!
Mam 19 lat oraz postawę tarana w jaki sposób mam kurwa zdobyć jej zaufanie?!
Ten plan od samego początku skazany był na porażkę...
To poprostu kwestia czasu...
Wyciągnąłem piwo z lodówki i otwierając je ręką, gwałtownie upadłem na spruchniałą kanapę.
Prychnąłem, jak na milionera muszę mieszkać w jakiejś klitce, w której cuchnie uryną a na dodatek mam trzech towarzyszy w postaci dwudziestocentymetrowych szczurów...
Stary telewizor zapewne pamięta jeszcze czasy lat siedemdziesiątych, żółta tapeta wprost odpada ze ścian, a szara wykładzina cuchnie rzygami... Zajebiście, pociągnąłem kolejnego łyka piwa.
I w tej chwili wyszedł on...
Największy szczur jakiegokolwiek w życiu widziałem, pośpiesznie chwyciłem broń i wymierzyłem w gada
Oczywiście trafiłem, ale co się dziwić jak do czynienia z bronią mam od kiedy skończyłem 5 lat?
Skrzywiłem się gdy zobaczyłem że szczur wykrwawia się wprost na wykładzinę, ale no cóż gorzej być chyba nie może?
Z obrzydzeniem chwyciłem go za ogon i skierowałem się do brudnego okna którego chyba nikt nigdy nie mył, otworzyłem je.
I wyrzuciłem martwego "przyjaciela", to okno wychodziło na ulicę i szczęśliwe szczur trafił na łeb jakiejś lasce...
Pośpiesznie je zatrzasnąłem, usiadłem na kanapie i wziąłem piwo do ręki.
Trzeba coś wymyślić...
***
Dwa piwa dalej stwierdziłem że potrzebuje ćwiczeń dla rozjaśnienia umysłu...
Szybko wygooglowałem najbliższą salę ćwiczeń bądź klub, ubrałem się na sportowo, wziąłem torbę i ruszyłem nie kłopocząc się zamykaniem drzwi.
Bo po co? Co mi ukradną? Szczury?!
-Co to to za jakieś wystrzały?- usłyszałem czyjść zrzędliwy głos.
Niechętnie się odwróciłem i zobaczyłem starą panią McKartney, zrzędliwa podła torba...
-Ależ nie proszę pani...- odpowiedziałem z słodkim uśmiechem- Podła stara suka...- wymruczałem pod nosem.
-Co jak co ale słuch mam dobry młodzieńcze!- warknęła- Dzwonię na policję!- krzyknęła i wzięła do rąk aparat na potwierdzenie swoich słów.
Odwróciłem się gwałtownie na słowo policja... To by znacznie skomplikowało nasze zadanie...
-Proszę mi powiedzieć... -zacząłem patrząc się na nia wzrokiem od którego dziewczynom miękły kolana- Mieszka pani... Sama?
CZYTASZ
Kim ty do cholery jesteś?
Teen FictionVictoria nie spodziewała się że w ciągu roku jej życie tak diametralnie się zmieni. Straciła rodziców, jej ciotka umiera a ona musi wrócić do kraju w którym spotkało ją tyle nieszczęścia i jest jeszcze on tajemniczy nieziemsko przystojny i niebezpie...