Rozdział III

12.9K 617 16
                                    

Nawet się nie obejrzałam, a usłyszałam komunikat, że za 5 minut lądujemy w Nowym Yorku. Świetnie pomyślałam. Babcie widziałam ostatni raz 10 lat temu, właściwie jestem w szoku, że zgodziła się mnie przygarnąć. Ale miałam ważniejsze zmartwienia z ciocią było bardzo, bardzo żle właściwie od 2 dni jest nieprzytomna, lekarz powiedział, że to kwestia dni. Musiałam powstrzymywać się od płaczu, nawet nie będe mogła iść na jej pogrzeb. Straciłam rodziców a teraz stracę i ją... Nie zauważyłam kiedy po moich policzkach zaczęły lecieć łzy, szybko obtarłam je rękę, i usłyszałam komunikat, że można wysiadać.

"Stay Strong"- właśnie to hasło powtarzam sobie od początku... i o dziwo wciąż skutkuje...

                                                                        ***

Babcia miała na mnie czekać na lotnisku, to dziwne ale nawet nie wiem jak ona wygląda w końcu minęło 10 lat. Ciekawe czy ona mnie pozna? Może staruszka nie będize się miała nawet jak dostać na lotnisko, bo czym przyjedzie? Rowerem? Moje rozmyślanie przerwał czyjś krzyk.

-Vicki! Tu jestem podejdź no!

Moim oczom ukazała się wysoka, szczupła kobieta po 50-siątce inaczej ją sobie wyobrażałam, miała blond włosy i takie same niebieskie oczy jak ja, nie wyglądała jak babcia nie miała nawet zmarszczek musiała nieźle zainwestować w botoks. Ubrana była w obcisłą czarną sukienkę i płaszczyk w panterkę, na nogach miała 15 cetymetrowe obcasy, wyglądała bardziej na moją matkę niż babcię. Wyobrażałam ja sobie jako miłą starszą panią robiacą gorącą czekoladę, a w wolnych chwilach szydełkującą i czytającą książki kucharskie... Cóż po jej wyglądzie sugeruje że na domowe obiadki nie ma co liczyć...

-Aleś ty wyrosła! Piękna z ciebie dziewczyna, przykro mi, że się dawno nie widziałyśmy, ale wiesz, że nie miałam ... najlepszych kontaktów z twoimi... rodzicami- to mało powiedziane bez przerwy się o coś z nimi żarła, a to czemu na balet nie chodzę tylko na te bezsensowne mordobicie? Tak od lat chodzę na kickboxing, jestem kikokrotną mistrzynią w różnych kategoriach, a babcia zawsze stawiała jakieś objekcje na teamt mojego wychowania, życia moich rodziców itd. 10 lat temu tak się pokłócili tak się do siebie nie odezwali do... końca. Ciekawa jestem czy żałuje? Czy żałuje że oni... odeszli w świadomości, że ta stara prukwa ich nienawidzi... Nie wiem czy się zmieniła, ale wspomnienia związane z nią nie są za miłe po porostu godziny kłótni i miliony problemów... Nic za czym się tęskni...

Rozszerzyła ramiona i niczym nadęta blondi (którą zresztą była xD) resztę dzielącej nas odległości pokonała pół-biegnąc pół-truchtając nie wiem jak to można inaczej określić... Gdy w końcu "dobiegła" wyściskała mnie i ucałowała w policzki ludzie patrzyli się na nią jak na wariatkę, ale najwidoczniej jej to wcale nie przeszkadzało, a nawet lubiła to zamieszanie które wytwarza się wokół jej osoby. Zaczęła zachowywać się coraz głośniej i wypytywać o takie rzeczy typu: "A chłopaka masz prawda?" 

Nie chcąc robić sobie jeszcze większego obciachu

-Babciu... Jestem naprawdę zmęczona tym lotem i... wszystkim... Możemy już jechać do domu?

-A pewnnie! Już chodź- chwyciła mnie pod ramię i wspólnie wyszłyśmy na parking.

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz