XXXIII

6.7K 316 7
                                    

Vicky POV

 Po przetańczeniu kilkunastu minut nie mieliśmy innego wyjścia jak wynieść się ze stodoły w której najwidoczniej impreza już się kończyła. Najebani nastolatkowie powoli toczyli się w stronę swoich domów lub poprostu przysypiali w rowach bądź na łąkach.

Spojrzałam na Jamesa

-Chłopaki będą najwcześniej za dzień... Co my będziemy w tym czasie robić?- zapytałam lekko przerażonym tonem.

-Na razie idziemy spać...- mruknął, spojrzałam na niego ze zdziwieniem unosząc brwi do góry- Do samochodu...

Byłam tak wyczerpana po prawie dwóch dobach bez snu że powłócząc nogami udałam się za chłopakiem do samochodu.

James wyciągnął kluczyki i otworzył drzwi, weszliśmy na tylne siedzenie i chłopak znów zakluczył drzwi.

Oparłam swoją głowę na jego klatce piersiowej i wtuliłam się w  niego, chłopak cicho zasyczał.

No tak...

Zapomniałam o postrzeleniu, spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem.

Chłopak uśmiechnął się i złożył na moich ustach czuły pocałunek, następnie wyciągnął swoją czarną bluzę i opiekuńczo mnie nią otuli, mocniej objął mnie w talii i oparł brodę na mojej głowie.

Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w sen...

***

Jack POV

Chwyciłem z nerwów za końcówki swoich krótkich włosów, jak te cwele mogły ich zgubić?! No ja się pytam jak?!

Czy to naprawdę taki problem złapać nastolatkę?! Ojciec się wkurwi... Zresztą nie dziwię mu się, sam jestem na granicy... 

Wysłał połowę gangu aby ich złapali, a ci jakby nigdy nic tak poprostu odjechali sobie w swoim autkiem nie zważając na jadącego za nimi Hummera z karabinem maszynowym...

Prychnąłem zirytowany.

-P-proszę pana...- spojrzałem na jednego z przestraszonych ludzi mojego ojca...

Tak byłem synem Paula, przywódcy Wściekłych Psów... Można powiedzieć że byłem w hierarchi zaraz po nim i wszyscy członkowie nawet ci lata starsi ode mnie czuli przede mną respekt i nie odważyli się podważać mojego autorytetu.

-Czego chcesz?!- wysyczałem przez zaciśnięte zęby, chłopak jeśli dobrze pamiętam miał na imię Sam i był strasznym wymoczkiem, wogóle nie wiem po co ojciec go przyjmował?!

-Straciliśmy wszelkie ślady...- powiedział spuszczając ze skruchą głowę- Wjechali w uliczki i nie mamy zielonego pojęcia gdzie mogą być... Właściwie mogą być już na terenie około 200 kilometrów kwadratowych...- dodał jeszcze bardziej się kuląc.

No nie... Teraz nie wytrzymałem i wyszarpałem broń zza paska moich spodni wymierzyłem w głowę chłopaka jednocześnie chwytając go ręką za ramie.

-Masz jeszcze jakieś zajebiste informacje?!- wysyczałem jadowicie wpatrując się w jego przerażone oczy. Nie powiem ekscytował mnie fakt że jeden pstryk i Bom! Koniec... To ja byłem panem życia i śmierci...

-Ni-Nie... proszę pana- wydukał nerwowo przełykając ślinę chłopak.

Spojrzałem na niego spod przymrużonych oczu i uśmiechając się słodko powiedziałem

-Tak? No cóż ja mam takie zajebiste informacje dla twojej rodzinki...- nacisnąłem spust- Muszą zdecydować w czym chcesz wystąpić w trumnie...- dodałem mrucząc i odrzucając bezwiedne ciało chłopaka na ziemię.

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz