XXXVII

5.4K 277 4
                                    

Vicky POV

 Wybrałam odpowiedni numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Osoba do której dzwoniłam odebrała po kilku sygnałach. Usłyszałam zimny głos

-Halo?- odparł mężczyzna 
-Mam coś co powinno pana zainteresować...

-Zamieniam się w słuch...- odparł jakby delikatnie zaciekawiony

-Pamięta pan sprawę sprzed dziesięciu lat? Cały sztab zajmujący się sprawą ginie?- zapytałam tajemniczo.

-T-tak...- odparł niepewnie, wiem że dla policji jest to delikatna sprawa, w końcu niecodziennie zostaje rozstrzelanych ponad dwadzieścia osób!

-Mam ważne informacje... Możemy się spotkać?- zapytałam w duchu modląc się aby się zgodził... 

-Kiedy?

-Jak najszybciej... Te inforamcje nie mogą czekać...- odparłam spoglądając na Jamesa który właśnie porządkował papiery...

***

Umówilismy się z agentem Greysonem w jednym z lokali, w odosobnionym pokoju w innym mieście, tylko tak możemy mieć pewność że nikt nas nie śledzi...

Szybko przywitaliśmy się z mężczyzną uściśnięciem dłoni. 

Wyciągnełam dokumenty i postanowiłam od razu przejść do rzeczy.

-Jestem córką Toma i Ashley- mężczyzna zamarł, najwidoczniej znał okoliczności sprawy- I chcę dokończyć ich dzieło... Nie dawno znalazłam to:- dodałam rzucajac dokumenty na stół.

Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony

-To są dokumenty, notatki, rozkazy egzekucji, lewe faktury... Dosłownie wszystko, aby udupić każdy gang w Stanach... Najwięcej śladów jest na cztery gangi... Mojej babci Eleanor Salvatore, mojego wujka Damona Salvatore, przywódcę Wściekłych Psów niejakiego Paula oraz gang Grubego do którego chwilowo należy mój chłopak...- dodałam wskazując dłonią na Jamesa

Agent Greyson wyglądał na zszokowanego, właśnie dostał szansę na posłanie wszystkich gangów w Stanach w cholere...

-M-mogę?- zapytał wskazując na dokumenty, przytaknęłam ruchem głowy.

Drżącymi ze zdenerwowania palcami ostrożnie podniósł papiery i zaczął sprawdzać ich autetyczność. 

Spojrzał na mnie zdziwiony... Zapewne w szoku skąd nastolatka może mieć takie dowody.

-Oczywiście że się zgodzimy na taki układ... Zostaje jeszce jeden problem... A mianowici co chcecie w zamian?- zapytał z wyczekiwaniem

Odpowiedź była prosta

-Wolności...-odparłam od razu- Oraz pewności że ci ludzie- wskazałam na papiery- zgniją w pierdlu...- dodałam pewnie unosząc podbródek.

 Greyson wystawił dłoń w geście zatwierdzenia umowy, uścisnęłam ją mocno.

-Daję ci moje słowo że zrobię co w mojej mocy aby pomścić twoich rodziców...-odparł pocieszająco kiwając mi głową, zebrał dokumenty i jak najszybciej opuścił restaurację.

***

James odwiózł mnie do domu Damona, nie chcą robić jeszcze większych kłopotów, usiadłam grzecznie i potulnie w swoim pokoju.

W chwili w której wygodnie rozłożyłam się na łóżku oczywiście musiał rozdwonić się telefon, kląc cicho pod nosem podniosłam się i odebrałam go, westchnełam widząc numer Rose mojej przyjaciółki.

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz