XX

8K 410 1
                                    

James POV

-Co kurwa zrobiłeś?!- obrzuciłem tych chłopaczków pogardliwym spojrzeniem, jednego z nich skądś kojarzę... Tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd... 

Mężczyźni patrzyli się na mnie zszokowani, nie chcąc dalej stać jak debil z dziewczyną na ramieniu, udałem się do najbliższgo pomieszczenia, którym okazał się pokój Vicky. Delikatnie ułożyłem śpiącą już dziewczynę na łóżku, ściągnąłem jej szpilki i zbyt obcisłą sukienkę do snu, nakryłem ją kołdrą i cicho, uważając by jej nie obudzić, chociaż w tym stanie nawet buldożer by jej nie obudził. Wyszedłem z pokoju, muszę sobie porozmawiać z tymi cwelami...

***

Vicky POV

Obudziły mnie dziwne odgłosy dobiegające z salonu. Co sie tam wyprawia? Szybko przebrałam się w dresy i luźny sweterek, włosy zostawiłam rozpuszczone i po niecałych dwóch minutach stałam w salonie. Przeżyłam szok, moim oczom ukazał się James pijący sobie w najlepsze bourbona wraz z moimi ochroniarzami... Spojrzałam na zegarek... 5 rano... Co oni kurwa robią w moim salonie? 

-Ooo! Witaj kotek! Może się napijesz z nami szklaneczkę?- zapytał rozbawionym, podpitym tonem James

No kurwa tego jeszcze nie było... Jak na mój gust mojemu chłopakowi wystarczy, ja nie zamierzam potem wysłuchiwać na jakim to on jest kacu... Trzeba go jakoś od nich odciągnąć...

-James... Tobie już wystarczy- powiedziałam zalotnym tonem i usiadłam mu na kolanach- Chodź...

-Stary! Chyba nie dasz sobą rządzić jakiejś lasce?! - krzyknął któryś z chłopaków

Chłopak popatrzył się na niego z politowaniem:

-Pamiętaj! Kto ma cycki ten ma władzę! - powiedział James, chwycił mnie za rękę i udaliśmy się do mojego pokoju.

***

James POV 

Zaraz zadzwonił Luke z pytaniem gdzie jestem bo Gruby wzywa. Jeśli chodzi o przydupasów Eleanor to dowiedziałem się tegio czego chciałem. Słusznie myślałem że skądś znam tego gościa. To właśnie on prawie mnie postrzelił podczas jednej z ustawek z gangiem Damona, ależ są naiwni wystarczy podstawić przed nimi flaszkę a są cali twoi. Zapewne Eleanor nie ma zielonego pojęcia że ma w swoich szeregach szpiega, a on musi coś kombinować... Zapewne znowu chcą się dobrać do Vicky, ale ja na to nie pozwolę... Po moim trupie...

***

Vicky POV

Po wyjściu Jamesa spędziłam kilka godzin bezcelowo włócząc się tam i spowrotem, chłopcy spali pijani na kanapach w salonie. Naszła mnie dziwna chęć poćwiczenia... Od kilku dniu wogóle nie ćwiczyłam. Mimo iż nie robię tego prawie zawodowo jak dawniej to dalej odczywam dziwną chęć pozostania w formie...

Przebrałam się w czarny, sportowy stanik i krótkie spodenki tego samego koloru.Do tego neonowo żółte adidasy i byłam gotowa. Postanowiłam się przejść, gdyż nie było to tak daleko. Po około 15 minutach juz stałam przy drzwiach sali. Otworzyłam je i weszłam do środka, przywitałam się szybko z trenerem i paroma kolegami, dalej na zajęciach nie było żadnej dziewczyny oprócz mnie i musiałam trenować  z chłopakami.Ale nie przeszkadzało mi to. Po wyczerpującej rogrzewce trener ogłosił, że czas na sparingi. Spokojnie usiadłam na ławce i grzeczniutko czekałam na swoja kolej. Po około godzinie trener wywołał moje imię więc szybko podbiegłam i weszłam na ring obrzuciłam wzrokiem mojego przeciwnika i przeżyłam szok. Przede mną stał roześmiany James. JAk ja mogłam go nie zauważyć? Pytam się jak?! 

Jeśli myśli że dam mu wygrac to jest w wielkim błędzie...

-A ty nie na kacu?- zapytałam przesłodzonym tonem.

-Kochanie pamiętaj: ja nigdy nie mam kaca...- powiedział z wielkim wyszczerzem-Ale spokojnie... Nic ci nie zrobię, za bardzo lubię tę twoją buźkę

-Za to ja nie mam takich oporów- w tej sekundzie zadźwięczał dzwonek oznaczający początek walki, a ja od razu rzuciłam się na niego, ponieważ posiadał on znaczącą przewagę, a mianowicie był 15 cm wyższy, lepiej zbudowany i ważył o połowę więcej niż ja więc moją jedyną szansą było zaskoczenie.

Chłopak rzeczywiście nie spodziewał się szybkiego ataku, ale szybko się otrząsnął i zrobił unik jednocześnie łapiąc mnie w pasie abym z powodu mojego rozpędu nie przygwoździła w liny co zakończyło by się zapewne wielkim siniakiem na twarzy. Mimo iż mi pomógł nie chciałam tego, chciałam uczciwie wygrać tę walkę.

-Nie musisz mi pomagać!- warknęłam między ciosami.

-Ja poprostu dbam o twarzyczkę moję dziewczyny-powiedział jakby niewzruszony tą walką.

W końcu najwidoczniej się znudził moimi ciosami bo w błyskawicznym tempie pochwycił moją rękę i zamknął ją w swojej o wiele większej dłoni, próbowałam się wyrwać, ale chłopak szybko boleśnie wykrzywił moja rękę wykręcając ją tak że całe moje ciało obróciło się i stałam teraz przygwożdżona plecami do jego torsu. Chłopak nachylił się do mnie i pocałował mnie w szyję. Zerknęłam czy sędzia nie patrzy ale był zajęty rozmową z jakimś chłopakiem więc aby wybrnąć z tej sytuacji skłoniłam się ku nie przepisowemu zagraniu i kopłam go w jaja. Chłopak krzyknął z bólu, a ja nie przejmując się tym wyprowadziłam szybki, ale w miarę delikatny kopniak z półobrotu który dosłownie zwalił go z nóg. W locie przechyliłam się tak aby spaść na niego, wylądowałam na jego biodrach rękami opierajac się o jego klatkę piersiową.Chłopak spojrzał na mnie z rozbawieniem w wzroku. Podniósł się delikatnie jakby chciał mnie pocałować więc ja też sie ostrożnie nachyliłam i w momencie w którym myślałam że nasze wargi się spotkają, zostałam brutalnie przewrócona na plecy, tak że to teraz chłopak leżał na mnie. Pochylił się i z ustami przy moim uchu wyszeptał.

-Nieźle, ale pamiętaj że jestem lepszy...- i w tym momeniecie mnie pocałował

Nie wiem dokładnie ile to trwało, ale przerwał nam zdenerwowany trener

-Znajdźcie sobie jakiś pokój! A teraz wypad z ringu! Matt, Ben wchodzicie!

***

Przepraszam! Rozdział miał być dwa tygodnie temu! Zawaliłam, jeśli wogóle ktoś to jeszcze czyta to bardzo przepraszam i obiecuję, że następny pojawi sie w najbliższym czasie... Sorry za błedy... Buziaki :*

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz