XIX

10.9K 423 15
                                    

Obudziłam z lekkim bólem głowy, no tak... whiskey nigdy dobrze na mnie nie działała. Spróbowałam wstać z łóżka, ale okazało się to niemożliwe, gdyż zostałam szczelnie otulona czyjąś ręką, a pozatem głowa tego kogoś spoczywała na moim ramieniu. Spojrzałam na zegarek, który leżał na szafce nocnej. Ja pierdziele! Było już po 12! Babka mnie zamorduje, albo wydziedziczy! W sumie to drugie nie byłoby takie złe... nie musiałabym się paprać w żadną mafie, czy inne tego typu sprawy... 

-James, obudź się- szturchnęłam chłopaka w żebra, niestety nie przyniosło to pożądanego efektu, wiec powtórzyłam czynność i tak w kółko. Ja pierdziele, przecież on już nie śpi... Poprostu mnie ignoruje... I nagle niczym lampka, oświeciło mnie...- James- szepnęłam- Mam ochotę na drugą rundkę...- po tych słowach chłopak, błyskawicznie się podniósł. 

-Zboczuch...- pokręciłam głową i wstałam z baaardzo wygodnego łóżka

-Eeej! Chyba coś obiecałaś!

-Zmieniłam zdanie- i dopiero w tej chwili uświadomiłam sobie, że jestem całkiem goła... Świetnie... Szybko zakryłam się rękami i zaczęłam poszukiwania moich ubrań.

-Po co się zakrywasz? Wszytsko co trzeba już widziałem- powiedział z wyszczerzem, na twarzy, za co zerwał soczystego liśca.

-Auuu! Za co to było?-zapytał z miną aniołka

-Ty już wiesz za co!- wysyczałam wściekła, zobaczyłam moje czarne majtki na podłodze, więc szybko, zabrałam je z podłogi i założyłam na siebie.

Dobra, teraz trzeba jeszcze znaleźć stanik... Gdzie ten jebany stanik może byc?! Spojrzałam w górę i zobaczyłam go na szafie... Jak on się tam kurde znalazł?! Ja się pytam jak?! Na moje nieszczęście szafa miała jakieś dwa metry, więc nie miałam szans go ściągnąć. Gdy James zauważył na co patrzę, wybuchnął histerycznym śmiechem.

-No wiesz... Jak dla mnie możesz chodzić bez...

-Ściągnij mi go!- po wielu namowach chłopak, w końcu ugiął się i podał mi biustonosz, szybko go założyłam i poszłam po sukienkę.Okazało się, że gorset jest kompletnie rozwalony, a spódnica ma zepsuty zamek... I w czym ja wrócę do domu?!

-Daj mi jakieś ciuchy- powiedziałam coraz bardziej zirytowana sytuacją

-Najpierw śniadanie...

-Zrozum, że nie mam ochoty na żadne jebane śniadanie!- chłopak niczym się nie przejmując wziął mnie na ręce i nie zwracając uwagi na przekleństwa jakie kierowałam w jego kierunku, wyszedł z pokoju i zaczął kierować się do kuchni. W tym samym czasie z drugiego pokoju wszedł Luke w takiej samej sytuacji jak nasza. A trzymał Rose... Widze, że się zaprzyjaźnili... 

Chłopcy gdy tylko spotkali się wzrokiem wybuchnęli śmiechem i na wyścigi pognali, z nami na ramieniu do kuchni. Posadzili nas na krzesłach i zaczęli przygotowywać chyba jajecznicę.

-Uuu! Jak słodko mężczyźni w kuchni...- Chłopcy stali w samych bokserkach muszę przyznać, że wyglądali, bardzo, bardzo dobrze... Rose szturchnęła mnie łokciem- Jak sądzisz który ma lepszą klatę? Luke... Słonko... Powiem ci, że jestem rozczarowana... James ma lepszy kaloryferek od ciebie... Musisz jeszcze potrenować...- chłopak wystawił jej język podszedł do niej i pocałował ją.

Po około 10 minutach, jedzenie było już na stole, więc usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Nagle do naszych uszu dobiegły hałasy z góry. Już po chwili do kuchni wpadli zziajani Mike i 
Calum.

-Cześć Ciuuuuu...- zacięli się i zaczęli się wgapiać we mnie i w Rose, w końcu byłyśmy w samej bieliźnie, odruchowo zakryłam się rękami - Mike, dlaczego my nie mamy takich ładnych koleżanek?- A tak przy okazji cześć Vicky i cześć śliczna nieznajomo! No, no nie spodziewałem się tak miłego śniadanka!- siadł na krześle pomiędzy mną a Rosie i objął nas rękami

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz