XXXIX

5.7K 328 12
                                    

Vicky POV

Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony

-O-oczym ty mówisz?- zapytał

Wzruszyłam ramionami, odpowiedź był prosta

-Chcę ją zabić... Ją, Damona...- odparłam spoglądając w jego śliczne czekoladowe oczy.

Oczy Jamesa zmieniły rozmiary w małe piłeczki pingpongowe.

-Nie możesz tam iść z pistoletem i poprostu strzelić jej w łeb! Co ty sobie wyobrażasz?!- wykrzyczał wykonując przy tym bliżej nieokreslone ruchy rękami.

-Podjełam już decyzję- odparłam i przepchnęłam się koło niego w drzwiach.

Wtedy drogą zastpili mi Calum i Luke, chłopak najwidoczniej już trochę się uspokoił, albo poprostu tak jak ja stwierdził że nie może tego puścić płazem, musi pomścić Rose...

-Nigdzie nie idziesz...- już miałam zacząć na na nich krzczeć - Sama... Idziemy wszyscy...- odparli i skierowali się po broń.

Byłam w szoku że się na to zgodzili, ale poczułam się także bezpieczniejsza mimo iż sama przed soba nie chciałam się do tego przyznać, bałam się to zrobić...

-Nie, nie nie! Czy was do końca wszystkich pojebało?!- warknał James- Potrzebujemy planu! - dodał

Zamarłam w miejscu... On ma rację potrzebujemy planu, musimy ustalić co zrobić aby wszyscy wylądowali w pierdlu lub ewentualnie na cmentarzu...

-Okay...- odparłam siadając na kanapie w salonie- Ustalmy plan...- dodałam z szaleńczym błyskiem w oku.

Jack POV

Co za suka... Jak ona mogła mnie tutaj zostawić?! I co z tego że ją porwałem... 

Na szczęście nie znalazła mojej zapasowej komórki, wtedy zapewne do tej pory siedziałbym na tym zadupiu... 

Zadzwoniłem do ojca i przedstawiłem mu całą sytuację, juz wysyła ludzi odrzutowcem do Nowego Jorku.

Trzeba odnaleźć ten klucz, a z tego co wiem Eleanor już rozpoczęła morderczą grę, nie powiem szkoda mi Victori.

Spojrzałem po ludziach znajdujących się w pomieszczeniu.

-Włączamy się do gry...

Damon POV

-Mówiłam ci żeby związać tą małą, wredną...- wrzeszczała Nikki 

Powoli zaczynałem mieć jej dość, czy coś nie może zamknać tej jej rozwrzeszczanej gęby!? Westchnąłem 

-Nikki! Do cholery jasnej zamknij się!- warknąłem ostro na co brunetka, choć na chwilę przestała nadawać. Spojrzała na mnie zdziwiona ale za chwilę znów zaczęła trajkotać... Ukryłem twarz w dłoniach aby choć na chwile zebrać myśli...

Dowiedziałem się że matka już zaczęła spełniać swoje chore plany zabijająć przyjaciół Victori usiłując tym zmusić ją do poszukiwania klucza... 

Najprawdopodobniej dziewczyna nie ma zielonego pojęcia gdzie on się znajduje, ale zapewne tak jak z pieniędzmi rodzice zostawili jej jakieś wskazówki... Poprostu potrzebuje odpowiedniej motywacji aby zacząć działać skutecznie...

Uśmiechnąłem się pod nosem gdy w mojej głowie zakwitł szatański plan...

-Kochanie włączamy się do gry...

Gruby POV

To smutne że Mike nie żyje... Był jednym z najlepszych ludzi... Ale cóż Life is Brutal...

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz