XXXIV

6.7K 321 18
                                    

Vicky POV

Przebudziło mnie delikatne pociągnięcie za ramię, mruknęłam coś czego nawet ja nie zrozumiałam i odwróciłam się na drugi bok. Niestety nie przewidziałam tego że znajduje się w samochodzie i przygwoździłam głową o drzwi.

Rozcierając bolące czoło podniosłam się i spojrzałam gniewnie na James'a.

Ten tylko wyszczerzył się w odpowiedzi, syknęłam ciche "Idiota", i delikatnie obróciłam się tym razem uważając.

Spojrzałam przez okno i nie mogłam wyjśc z zdziwienia, na zewnątrz było już ciemno... Przespaliśmy cały dzień?!

-Która jest godzina?- zapytałam marszcząc brwi.

-Około 22- odparł- Chłopaki dzwonili około 16 i powiedzieli że udało im się w końcu namierzyć dokładnie nasz telefon i będą około 23- mimowolnie uśmiechnęłam się na tę wiadomość.

Mimo iż nigdy nie uważałam Nowego Jorku jak specjalnie bezpieczne i przytulne miejsce kóre można było nazwać domem, to i tak wolałam je stanowczo od tych zadupi i pojebanego Miami.

-Mamy jeszcze ponad godzinę!- jęknęłam- Nie mogłeś mnie później obudzić?!

-Nudziło mi się samemu...-odparł patrząc słodko- A pozatem mamy do rozszyfrowania to...- dodał wyciągając z kieszeni skrawek papieru.

Zmarszczyłam brwi... Skąd on to ma? 

I wtedy nagle mnie olśniło...

Dom...

Ramka...

Ożywiłam się nagle i wprost wyrwałam to chłopakowi z reki.

Pośpiesznie rozwinęłam go gdyż był zwinięty kilka razy i podświetlając sobie telefonem zaczęłam przyglądać się karteczce z każdej strony.

Nie mogłam tego nijak rozszyfrować...

Tam właściwie nie było nic...

Tylko ciąg liczb w międzyczasie podzielony kropkami...

Co to jakaś zagadka matematyczna?!

Serio mamusiu i tatusiu!

Doskonale wiecie że nie cierpię matmy...

-Wiesz o to może oznaczać?- zapytałam podkładając chłopakowi kartkę.

-Nie mam zielonego pojęcia...- odparł- Nigdy nie byłem matematycznym geniuszem- dodał z wyszczerzem 

Przewróciłam zirytowana oczami.

Nagle telefon rozdzwonił się, fukając podniosłam go do ucha i odebrałam nawet nie patrząc kto dzwoni.

-Halo?...- rzuciłam dość opryskliwie

-Halo?!To ja się kuźwa pytam gdzie jest mój telefon ty piepszony złodzieju!- warknął głos w słuchawce.

Na początku nie miałam zielonego pojęcia kto może dzwonić... Ale to zapewne były właściciel urządzenia obudził się i odkrył że nie posiada swojej drogocennej cegłowatej Nokii...

Nie miałam nastroju na kłotnie z pojebami więc poprostu wcisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na przednie siedzenie. 

I wróciłam do rozwiązywania zagadki wraz z Jamesem, oczywiście gościu nie odpuszczał i co chwilę dzwonił, w końcu będąc na granicy szybko zabrałam komórkę i odebrałam ją.

Od razu wyjechałam z grubej rury:

-Słuchaj kurwa! Jeśli zaraz się nie odwalisz to obiecuję że znajdę tę twoją grubą dupę i tak cię skopię że cię rodzona matka nie pozna! Rozumiesz wieśniaku?!- warknęłam 

Kim ty do cholery jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz