Rozdział 19

48 13 0
                                    

Po drodze do ,,odrzutowca'' Kasia bo tak miała na imię opowiadała mi o swojej rodzinie.Ma dwoje dzieci i męża.Właśnie miała lecieć do Berlina w poszukiwaniu nowej pracy.
-Panie zapraszam przodem!-krzyknął żołnierz
-Mhhh gentlemen się znalazł,psychopata i porywacz-powiedziałam w gniewie
-Idziemy bo jak chcesz to mogę powiedzieć po mojemu
-No idziemy,idziemy
Był bardzo szczęśliwy pewnie dlatego,że mu się udało.Wciąż nie moge uwieżyć co się stało i czemu to akurat mnie porwali,ponieważ ani ja jakaś bogata no piękna też nie.Ale dobra przynajmniej może z Kaśką coś wymyślimy(wkońcu dwie głowy to nie jedno co?, nie czas na żarty ale dobra).W samolocie sorry w prestiżowym ,,odrzutowcu'' było nawet spoko bo wreszcie zjadłam moje ulubione orzeszki w czekoladzie po dokładnie niewiem jakim czasie.
-Musimy coś wymyślić-powiedziałam nagle do Kaśki
-No ale co?
-Jest tu toaleta?
-Raczej tak ale niewiem po co chesz to wiedzieć?
-Idę sprawdzić ok?
-No dobra

-Jest tu jakaś toaleta bo musze skorzystać?-zapytałam ,,żołnierza''
-No prosto i w lewo ale czekaj pójdę z tobą
-Po co nie mam trzech lat,przecież nie ucieknę
-No idź nie mam czasu na ciebie musze obczaić dalsze loty w internecie
-Dobra zaraz będę
W ,,toalecie'' bo tak naprawdę pomieszczenie było no bardzo małe, sprawdzałam czy jest coś co by mi się przydało.Wiem jak to brzmi ale nawet jakaś mała szpilka pomoże(ok,ok ze szpilką to przesadziłam,ale coś innego napewno)
Chciałam już wychodzić gdy ujrzałam na ziemi pod umywalką kawałek szkła z lustra.Widocznie przy rogu trochę zaczęło się rozpadać.Wzięłam je i wsadziłam pod koszulkę.

Pomiędzy toramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz