Rozdział 3

84 14 1
                                    

Następnego dnia (oczywiście nie obyło się bez krzyków rodziców,po wczorajszym ,,wypadku'')
Rano przy śniadaniu tata powiedział,że jadą z mamą o 13:00 do firmy(tak tak mają firmę kateringową o nazwie ,,obiad na czas'').Zdziwiło mnie to bo była niedziela w w niedziele ich działalność nie funkcjonuje(tak mówią,sama tego poetyckiego sformułowania nie wymyśliłam)Antek pojechał do babci a ja o 14:00 pojechałam z Mileną do kryjówki.Byli już tam wszyscy.Marcel opowiadał jak zawsze ,,żarty'' w rodzaju:
-jaka jest godzina?

-......(czekamy na odpowiedź)
-twoja ostatnia chichihcuhahcihcu
Oczywiście wszyscy wtedy robią sztuczny śmiech by nie było mu przykro ale on i tak o tym wie.Siedzimy tak i rozmawiamy gdy nagle jakiś facet w mundurze żołnierskim podchodzi do nas z zaskoczenia i porywa Agatę do obok stojącego czarnego starego BMW.Od razu rzuciliśmy się w to miejsce i próbowaliśmy zatrzymać auto.Niestety był szybszy i odjechał gdzieś daleko za tory.Krzysiek zadzwonił po policję a Marcel i my zastanawialiśmy się co dalej będzie.
-To było straszne.-mówi Milena
-Tak.Przecież mógł złapać każdego z nas-odpowiadam.
Po chwili przyjechała policja.Opowiadamy im wszystko po kolei i jedziemy z nimi najpierw do domów po rodziców a później na komisariat żeby zeznawać.
Okazało się,że moich rodziców jeszcze nie ma.

Pomiędzy toramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz