Rozdział 23

26 17 0
                                    

Jechaliśmy jeszcze dość długo ale z każdą kolejną sekundą podróży było mi bardziej smutno i okropnie się czułam.Po pierwsze nie widziałam u żadnego z nich trumny ani łopaty (jeśli dobrze zrozumiałam że chodziło o trumnę).Po drugie Musieli mieć w tym lesie najpierw ukryte te rzeczy (bo raczej trumnę nieść w kieszeni czy w czymś nie, no proszę).Bardzo tęskniłam za rodziną i przyjaciółmi.
Słyszałam przez cały czas głośny śmiech i rozmowy pomiędzy porywaczami.Niewiem o czym tak rozmawiali ale podejrzewam,że chodziło o Kasię. Nareszcie dojechaliśmy.

-Dotarliśmy młoda damo-otwierając bagażnik powiedział żołnierz, a jego wspólnicy patrzyli na mnie.
-Gdzie niby?
-Rozejrzyj się

W tamtej chwili rozglądałam się i zobaczyłam las ale większy niż tamten przy peronie.Wyszłam z bagażnika i szukałam jakich kolwiek wskazówek czy znaków, które pomogłyby mi wyjaśnić gdzie jestem.Gdy staliśmy przy samochodzie, zadzwonił telefon. Żołnierz odszedł trochę dalej i odebrał. Nie słyszałam o czym rozmawiał lecz widziałam na jego twarzy złość i gniew.Gladiator i jak ja go nazywam ,,lewa ręka'' żołnierza-Tomek poszli do niego, przedtem zamykając mnie w aucie(no jasne żołnierz od mojej ostatniej akcji nie zostawia już gladiatora na czatach).Przez okno widziałam jak jego wspólnicy również byli rozgniewani. Najpierw się śmiali a potem co (może okres dostali,ten ,,śmieszny żart'' nie był na miejscu).

Pomiędzy toramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz