Rozdział 22

32 14 0
                                    

Kiedy otworzyli bagażnik to jeden z nich strzelił mi plaskacza w twarz,a Kasia została kopnięta w brzuch. Nie wiem o co chodziło może chcieli nas ogłuszyć czy coś ale nie mam pojęcia dlaczego(zawsze próbuję wyobrazić sobie to czego nie widzę ale w tym momencie naprawdę nic nie rozumiem).Przez chwilę czułam ogromny ból ale moja towarzyszka nie otwierała oczu i nie oddychała.
Niewiem jak ten koleś ją kopnął,ale straciła przytomność.Siedziałam w tym bagażniku gdy nagle wszyscy porywacze podeszli bliżej do auta i podnieśli nie przytomną Kasię.Zamknęli za sobą bagażnik i samochód i widziałam jak poszli do lasu za peronem lasu.Oczywiście jeden został przy samochodzie w razie mojej ucieczki(szkoda,że nie był to gladiator tylko ten drugi pomocnik ,,żołnierza").Gdy zniknęli gdzieś w lesie wyobrażałam sobie najgorsze co mogą jej zrobić.

Właśnie pomyślałam o kawałku szkła z odrzutowca ale byłam naprawdę głupia bo nie schowałam go gdzieś w dobrym miejscu tylko pod koszulką i na stówę wypadł mi już gdzieś tak z pięć godzin temu.Chciałam nim wybić szybę albo coś innego ale nawet pocięcie się by mi nie pomogło.Zaczęłam płakać bo długo ich nie było a poza tym miałam straszne wyrzuty sumienia bo mogli mnie zabrać a nie wspaniałą osobę taką jak Kaśka która chciał mi pomóc.Po dłuższym czasie wreszcie ujrzałam ich przez okno ale bez....Kasi.
Mieli uśmiech na twarzach i cieszyli się nie wiadomo z czego.Kiedy wsiedli do auta usłyszałam jak tłumaczą co zrobili temu gościowi co mnie pilnował.Samochód był bardzo dobrze wyposażony i miał chyba wbudowane ściany dźwiękoszczelne.Udało mi się wychwycić coś o tym,że składana łopata i trumna się przydała.Przeszedł mnie dreszcz i pomyślałam,że chyba zabili Kasię lecz tego nie wiem.

Pomiędzy toramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz