Rozdział 13

725 33 266
                                    

Yukiko :

Doszłam w końcu do schodów. W salonie stała drobniutka blondynka. Spojrzała na mnie z dołu.

- Dobrze, że przyszłaś

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Dobrze, że przyszłaś. Yukiko to jest Yui Komori. Nasz gość. - zagadał do mnie Reiji.

- Yyy... Hej. - przywitałam się niepewnie z dziewczyną i zeszłam na dół.

- Miło mi cię poznać. - odpowiedziała Yui. Wydawała się taka delikatna i wystraszona.

Zerknęłam nie wiem czemu w stronę Ayato. Jego oczy błyszczały. Nawet bardzo. "Tak. Ona zginie. Szkoda, wydawała się miła." - powiedziałam do siebie i się uśmiechnęłam.

- Miło jest nam cię gościć. Ayato zaprowadzi cię do twojego pokoju. - skierował się do jednego z trojaczków. Ten tylko podniósł się i skierował pewnie w stronę blondynki.

- Rusz się! Ore-sama nie będzie na ciebie czekać. - rzucił do dziewczyny, gdy ją minął, a ona wciąż nam się przyglądała.

- Kto? - spytała różowooka. Zajebiście, teraz Ayato zarzuci jej gadkę o tym, że jest najlepszy i w ogóle.

- Od dziś jestem twoim Panem, więc masz się mnie słuchać, bo należysz do mnie. - oznajmił Yui. Ta tylko mu przytaknęła.

Jaka naiwna. Ja bym nie dała mu się tak traktować, a ona nic. Jednym słowem popychadło.

Poszli w swoją stronę, a ja podeszłam do okularnika.

- Reiji kim ona jest i po co tu przyjechała? - zapytałam uprzejmie.

- Wszystko Ci wyjaśnię w gabinecie po obiedzie . - faktycznie było wpół do drugiej.

- Dobrze. - dodałam i pobiegłam do siostry.

Zanim weszłam do jej pokoju, usłyszałam czyjś krzyk. Odsunęłam się od drzwi i miałam już ruszyć w stronę wrzasku, ale ktoś wciągnął mnie do środka. Subaru!

- Zostaw ich. To nie twoja sprawa. - powiedział mi ostro i usiadł na sofie.

- Czemu niby? A tak w ogóle to dlaczego ona tak krzyczała? - Subaru patrzył się na mnie wyczekująco, a ja zaczęłam rozmyślać. - To po to ona tutaj jest?! - nie mogłam w to uwierzyć.

- Musimy się czymś odżywiać, a żeby nie polować na pierwszych lepszych ludzi, kościół raz na jakiś czas przysyła nam taką oto ofiarną narzeczoną. - wytłumaczył mi najstarszy z braci, który leżał obok Hitomi.

Poczułam odraze. Zachciało mi się wymiotować.

- Wyjdź. Wyjdźcie stąd oboje. - zażądałam spokojnie, wskazując wampirom drzwi.

- Chyba sobie żartu... - zaczął białowłosy, ale mu przerwałam.

- Wyjdź!!! - tym razem puściły mi nerwy. - Nie mogę na was patrzeć! Nienawidzę was wszystkich! - wykrzyczałam mu prawie przez łzy. Bracia zniknęli a ja rozpłakałam się.

Siostry Nashikawa & Bracia SakamakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz