Rozdział 16

677 31 33
                                    

Hitomi :

No i zaczęliśmy naszą partię. Tak szczerze to zgodziłam się zagrać z nim tylko dlatego, że chciałam mu dokopać. Jak byłam mała, uwielbiałam szachy i całymi dniami grałam, albo z moim nauczycielem, ( wtedy jak mieszkałam u mamy) albo z moim przybranym ojcem.

Byłam białymi figurami, a Reiji czarnymi.

Gra toczyła się już ponad 20 minut. Z boku słyszałam co chwila jakieś komentarze. Za bardzo mnie one nie obchodziły, w tej chwili liczyło się dla mnie tylko zmiażdżyć tego kujona.

- Szach. - oznajmiłam mu ze zwycięskim uśmiechem i założyłam ręce na piersi. - Wygrałam.

Reiji nie wiedział co powiedzieć. Wmurowało go. Odeszłam od szachownicy, podziękowałam mu za grę i wróciłam do pokoju.

- No, no ślicznotko. Nie wiedziałem, że jesteś taka dobra w te klocki. - do mojego pokoju wszedł Laito. - Gratuluję.

- Dzięki. - wskazałam kapelusznikowi miejsce obok siebie. - Działo się coś ciekawego, jak byłam nieprzytomna? - zapytałam. Czułam się, jak śpiąca królewna, która po 100 latach wybudziła się że snu.

- Oprócz tego, że twoja siostra rozwaliła mi dolną wargę i Yui do nas przyjechała to nic. - byłam w szoku.

- Że co? Czemu niby? - Laito się śmiał. Patrzałam na niego z poważną miną.

- Długo by opowiadać, ale jeśli ci aż tak zależy to może zapytasz się o to siostrzyczki? - oparł głowę o ręce i w tej chwili wyglądał jak kot z cheshire z Alicji w Krainie Czarów. Jednak on na szczęście nie wyszczerzał tak zębów.

- Wyglądasz strasznie. Jak typowy zbok. - nie mogłam się powstrzymać przed powiedzeniem mu tego komentarza. Zaczęłam się śmiać.

- Humorek widzę dopisuje. Może w tym wypadku miałabyś ochotę ze mną... - przerwałam mu.

- Wiem co chcesz powiedzieć i już ci mówię, że nie. - Laito zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać.

- Myślisz, że mnie powstrzymasz. Szczególnie, teraz, kiedy jesteśmy sami. - powalił mnie na łóżko i przygwoździł do niego.

- Lepiej mnie zostaw. - ostrzegłam go.

- Ha, a co ty mi teraz możesz zrobić laleczko? - dobre pytanie, co ja mogłam zrobić? Wampir widząc wyraz mojej twarzy uśmiechnął się i wgryzł w moją szyję. Jeknęłam z bólu. - Jeszcze nigdy nie piłem tak dobrej krwi. Nawet Yui może ci zazdrościć. - powiedział i znowu mnie ugryzł, tym razem mocniej.

Chciałam go kopnąć w krocze, ale owinął mnie jakoś dziwnie swoimi nogami.

Ktoś zapukał do drzwi, a wampir zniknął. Dziękuję. W drzwiach zjawiła się Yui. Niezbyt ją polubiłam, ale w tej jednej chwili była moim zbawieniem.

- Hej, Reiji woła na obiad. - uprzejmie się uśmiechnęła i spojrzała na mnie. - Dobrze się czujesz? - zapytała z troską.

- Tak, wszystko w porządku. Chodźmy na obiad, inaczej się wkurzy i wygłosi nam kazanie. - udało mi się nie wdrążać w dyskusję na temat mojego samopoczucia.

Zeszłam z dziewczyną do jadalni. Byli wszyscy, oprócz Shu i Kanato. Usiadłam na swoje dawne miejsce. Zauważyłam, że stół jakby stał się dłuższy. No, ale co się dziwić, Yui też musiała, gdzieś jeść. Obecnie siedziała między Ayato a Laito. Naprzeciwko kociookiego zostało puste miejsce.

Kanato i Shu pojawili się w drzwiach. Fioletowowłosy zdążył już usiąść. Blondyn natomiast stał i mi się przyglądał. Chyba zauważył ugryzienie na mojej szyi. Jego osłupienie nie trwało zbyt długo, bo w końcu usiadł. Jak to zrobił spojrzał na mnie pytająco i zacisnął pięści. Położyłam rękę obok jego i dotknęłam go opuszkami palców. Mogłam sobie na to pozwolić, bo cała reszta była zajęta posiłkiem.

Skończyliśmy. Chciałam wstać z krzesła, ale Laito złapał mnie od tyłu w talii i przyciągnął do siebie.

- Muszę skończyć to co zacząłem. - wyszeptał mi do ucha i dotknął ugryzienia. Sięgnęłam wolno po swój talerz i rozwaliłam mu go na głowie.

- Mówiłam, że pożałujesz. - szepnęłam mu do ucha. - Przepraszam Reiji, odkupie ci. - zwróciłam się jeszcze do okularnika, a następnie kopnęłam kapelusznika w krocze. Wyszłam z pomieszczenia, czując na sobie wzrok wszystkich.

Co za głupi palant. Idiota. Frajer. Debil. Szmaciarz. Szuja. Jebany Chuj. Popapraniec. Dziwka. Bałwan. Pojebaniec.

Moje rozmyślania przerwał Shu, który wszedł do mojego pokoju i usiadł na łóżku obok mnie.
Jego mina mówiła wszystko. Był cholernie zły.

- Powiesz mi co się... - nie skończył, bo zaczęłam miziać go po włosach.

- Już, tylko się trochę uspokoję. - położyłam go sobie na kolanach, nie przerywając wykonywanej czynności. Zaczął mruczeć. Zaśmiałam się. - Dobra już ci wszystko mówię. - Shu otworzył oczy, a ja wzięłam głęboki oddech. - Jak skończyłam grać z Reijim, wróciłam do pokoju. Laito tam przyszedł i mi pogratulował zwycięstwa. Zaczęliśmy rozmawiać, później przygwoździł mnie do łóżka i ugryzł. Chciałam się bronić, ale był silniejszy. Gdyby nie Yui, znowu leżałabym nieprzytomna. - wyjaśniłam mu powoli.

- A co powiedział ci po obiedzie? - dopytywał.

- Powiedział coś, że musi skończyć co zaczął i dotknął mnie w ranę. - pokazałam mu ugryzienie. Shu się podniósł i ją obejrzał.

- Przyciągasz same kłopoty. - zasugerował z uśmiechem na twarzy.

- Napewno nie aż tak. - zaznaczyłam bardzo dokładnie.

Shu przybliżył się do mnie i wplutł palce w moje włosy, przyciągając jeszcze bliżej do siebie. Złożył na mych ustach delikatny i namiętny pocałunek, a ja oddałam się pieszczocie. To była jak dotąd najpiękniejsza chwila w moim życiu. Oderwaliśmy się od siebie, a niebieskooki nie spuszczał ze mnie wzroku.

- Zostaniesz moją dziewczyną? - zadał mi jakże ważne pytanie.

- Tak. - gdy to powiedziałam przyciągnęłam chłopaka do siebie i pocałowałam.

Nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Byłam strasznie szczęśliwa.

Siedziałam oparta o ramę łóżka. Shu spał mi na kolanach, a ja bawiłam się jego włosami i słuchałam muzyki.

Do pokoju weszła Yuki i po cichu do nas podeszła. Wyciągnęłam jedną słuchawkę.

- Cześć. Stało się coś? - zagadnęłam ściszając ton głosu.

- Nic ważnego. Chciałam Ci tylko podziękować. - patrzałam na nią pytająco. - Laito ma tak rozwaloną skroń, że odwołał nasz wyjazd do sklepu. - wytłumaczyła mi.

- Czemu miałaś z nim jechać do sklepu? - dziwiło mnie to, przecież Yuki go nie lubi, więc czemu miałaby z nim jechać gdziekolwiek.

- Założyliśmy się w bilarda i przegrałam. - nie potrzebowałam więcej wyjaśnień. Yuki lustrowała śpiącego blondyna i się uśmiechała. - Za pół godziny kolacja. Nie spóźnijcie się. - dodała na odchodym, a ja rzuciłam okiem na zegarek. Faktycznie była 17.31, jak ten czas szybko leci.

Obudzę go za 15 minut. Był taki niewinny, jak spał. Nie miałam serca go teraz budzić. Nie minęły nawet 4 piosenki, a było za 15.

Splotłam moje palce z jego, pochyliłam się nad nim i musnęłam jego wargi. Były tak, przyjemnie chłodne. Shu otworzył oczy.

- Za chwilę jest kolacja. - oświadczyłam mu.

Niebieskooki przyciągnął mnie do siebie i złączył po raz kolejny nasze usta. Odsunęłam się delikatnie od chłopaka i wstałam, ciągnąć go za rękę.

- Możemy im jeszcze nie mówić, że jesteśmy parą? - spytałam go przed schodami. Shu zgodził się i puścił moją dłoń, która cały czas była spleciona z jego.

Kolacja obyła się bez ofiar. Rany Laito nie było już prawie w ogóle widać. Ah, ta regeneracja czystokrwistych wampirów. Mnie taka rana goiłaby się z 5 dni, a też mam geny wampira.

Wróciłam do pokoju, wzięłam prysznic i położyłam się spać. Zanim się obejrzałam leżałam wtulona w mojego chłopaka.

Jak wam się podoba rozdział 16, bo moim zdaniem jest słodki. Piszcie czy wam się podobało i
do następnego 😘❤️

Siostry Nashikawa & Bracia SakamakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz