Rozdział 26

448 20 0
                                    

Niestety, ale się obudziłam. Znowu będą mnie zżerać myśli "jak ja spojrzę mu w oczy?", albo "co mam zrobić, żeby mnie nie zostawił?" Nie mam pojęcia.

Umeko nie było w pokoju. Moje oczy były sklejone przez łzy. Wyszłam do łazienki przemyć twarz wodą i się przebrać. Spojrzałam jeszcze w swoje lustrzane odbicie.

- Za bardzo go kocham, żeby pozwolić mu zniknąć z mojego życia. - zmotywowałam się, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju.

- Yuki-chan idziesz już?! - usłyszałam za sobą smutny głos Hanako. Stałam przed drzwiami wyjściowym, a dziewczynka najprawdopodobniej wyszła z kuchni. Odwróciłam się w jej stronę. - Miałaś iść dopiero po śniadaniu.

- Przykro mi, ale nie mogę zostać. Muszę pilnie z kimś porozmawiać. - wytłumaczyłam jej, mocno ściskając.

- Odwiedzisz nas jeszcze kiedyś? - było mi miło, że ta mała osóbka mnie polubiła.

- Napewno, ale teraz muszę już iść. - miałam już otworzyć drzwi kiedy znowu mnie ktoś zawołał.

- Yuki! - to Orin. Zignorowałam go. Już wychodziłam, kiedy zatrzasnął mi drzwi przed nosem. - Możemy porozmawiać? - błagał mnie, wciąż trzymając drzwi.

- Nie. - odpowiedziałam mu krótko.

- No proszę. - nalegał. Z moich oczu pociekły łzy.

- O czym chcesz ze mną rozmawiać?! O tym jak przez ciebie czuję się winna, że zdradziłam Subaru, czy może o tym, że mój związek z nim może nie przetrwać jutra przez twoją głupotę?! - kątem oka zauważyłam, że całemu zajściu przysłuchuje się Umeko z jej młodszą siostrą.

- Chciałem ci powiedzieć, że jest mi przykro z tego powodu i strasznie cię przepraszam. - kręciłam tylko przecząco głową z dezaprobatą. - Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła. Mogę nawet z tobą pojechać i mu to wszystko wytłumaczyć. - nie chciało mi się wierzyć w to co teraz mówił.

- Pogorszyłbyś tylko sprawę. - rzuciłam oschle w jego kierunku. - Do jutra! - pożegnałam się jeszcze z Umeko i wyszłam.

Za jakieś półtorej godziny miałam wrócić do rezydencji. Miałam więc trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego.

Na moje nieszczęście szybko dojechaliśmy. Cała przestraszona weszłam do posiadłości.

- Teddy patrz. Siostrzyczka wróciła. - w salonie przywitał mnie Kanato.

- Kanato, wiesz gdzie jest Subaru? Muszę z nim porozmawiać? - zapytałam cała w nerwach.

- W ogrodzie. - nic więcej nie dodał. Podobnie jak ja.

Udałam się w stronę wskazanego miejsca. Faktycznie. Był tam. Siedział na ławce i przyglądał się różą. Podeszłam do niego od tyłu i czule objęłam.

- Wróciłaś. - przeciągnął mnie obok siebie na ławkę i przytulił. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się, tuląc go mocniej do siebie. - Stało się coś? - chciał mnie delikatnie odsunąć i spojrzeć w oczy, ale mu na to nie pozwoliłam.

- B-b-bo w-wczoraj k-ktoś mnie p-pocałował. - wymamrotałam, zaciskając powieki. Nie chciałam widzieć wyrazu jego twarzy.

- Kto?! - odsunął się ode mnie. - Spójrz na mnie! - był wkurzony.

- Nie zostawiaj mnie, proszę. - wyszeptałam, spuszczając głowę. Subaru ujął mój podbródek i zmusił, żebym na niego spojrzała. Nie mogłam oderwać wzroku od jego krwistoczerwonych tęczówek.

- Nie mam zamiaru. - po tych słowach złożył na mych ustach delikatny pocałunek, który oddałam. - Mam do ciebie jedno pytanie. Już mniejsza z tym kto to był. - to drugie zdanie wypowiedział z takim trudem. - Chciałaś tego? - kręciłam przecząco głową.

Siostry Nashikawa & Bracia SakamakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz