Rozdział 30

431 18 3
                                    

3 dni przed balem
5 dni przed urodzinami Hitomi

Hitomi :

- Jesteście już spakowani? - Karl zwrócił się do mnie i do mojego przyjaciela Josuke. Otóż mieliśmy dziś pojechać do rezydencji, powiadomić braci i moją siostrę o wyjeździe do świata wampirów na jakiś idiotyczny bal z okazji... spotkania narzeczonych i ich rodzin oraz przyjaciół.

- Tak. - odparłam, grzebiąc w talerzu. Straciłam apetyt.

- Doskonale, a zatem wyruszycie zaraz po śniadaniu. - do końca posiłku się nie odzywałam.

Miałam już wrócić z Josuke do swojego pokoju, ale mój ojciec mnie zatrzymał. Odzywam się do niego od jakiegoś tygodnia, ale w środku dalej nie mogę myśleć o tym co mi zrobił. Już nawet mniejsza z tym żebym nie wychodziła za Shu, no ale kurwa. Jaki ojciec usuwa dziecku pamięć?!

- Jak się czujesz? - zagadał do mnie. Josuke poszedł już beze mnie.

- Dobrze. - skłamałam, ale czyż każdy tak nie robi, jak jest z nim źle, a ktoś inny pyta się o jego samopoczucie.

- To dla ciebie. - podał mi średniej wielkości pudełko z kokardą na górze.

- Z jakiej okazji? - przyjęłam prezent, ale nie było mi śpieszno go otwierać.

- Na przeprosiny.

- Tato, przez ostatnie 2 tygodnie dostałam już z 6 takich prezentów. Mam już tego dość. - to prawda. Nie przepadam za otrzymywaniem prezentów, szczególnie takich.

Dostałam już na przeprosiny puzzle z małymi zwierzątkami, gniotka, jakiegoś zielonego gluta, gumy do żucia o smaku czekolady. A jak mu powiedziałam, że nie jestem już dzieckiem, dał mi zestaw garnków do gotowania, bo oczywiście każda kobieta o tym marzy i... koronkową bieliznę. Zrobiłam się wtedy taka czerwona, że Josuke zastanawiał się, czy przypadkiem się nie duszę.

- Tym razem jestem przekonany, że ci się spodoba.

- Ale obiecaj, że to już ostatni. - tylko osoba która ma coś z głową dalej chciałaby dostawać takie prezenty.

- Obiecuję. - po tych słowach, cała przestraszona otworzyłam pudełko.

- To kula śnieżna. - kiedy byłam mała, kochałam je, a nawet miałam małą kolekcję.

- Ale nie byle jaka. Przyjrzyj się. - jak na polecenie wbiłam wzrok w jakże magiczny dla mnie przedmiot.

- Jak? - wydusiłam z siebie z trudem. W środku widniały figurki moich rodziców, którzy trzymali małe dziecko na rękach. Tym dzieckiem byłam ja. Wszystko było w białych kolorach, a brzegi kuli były drewniane.

- To jeszcze nie wszystko. Odwróć. - był tam włącznik który przesunęłam. Z głośników zaczęły lecieć znajome melodie kołysanki mojej mamy, grane na jej ulubionym instrumencie. Harfie.

- Dziękuję. - wyszeptałam mu do ucha, mocno przytulając.

- Dobrze, że w końcu udało mi się trafić z prezentem. - powiedział jakby sam do siebie.

Siostry Nashikawa & Bracia SakamakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz