Rozdział 20

675 28 28
                                    

Hitomi :

Miałam przed oczami wielką wojnę. Mnóstwo ofiar. Pełno krwi. Wszystko płonęło żywym ogniem.

Przed oczami stanął mi mężczyzna o długich, białych włosach. Wydawał się znajomy.

- Za niedługo się spotkamy. - wyszeptał w moją stronę i zniknął. Jego echo długo rozbrzmiewało w mojej głowie.

Obudziłam się i podniosłam do siadu. Była równo 9. W moim pokoju nikogo nie było. Nawet Shu.

Podeszłam do szafy po ubrania na dziś dzień. Zdecydowałam się na błękitną bluzkę z tkaniny, niebieskie jeansy i białe buty. Włosy ładnie się mi dziś pofalowały, więc zostawiłam je rozpuszczone.

Przygotowałam się w łazience i wyszłam. Na korytarzu minął mnie Ayato.

- Ej desko! Nie widziałaś gdzieś mojego naleśnika? - że niby kogo?

- Jaki naleśnik? - zamyśliłam się chwilę. - Aaa, Yui. Nie, nie widziałam.

- W takim razie desko, zrobisz mi takoyaki. - przez te wyzwiska, prosi się o złamany nos.

- Za tą "deskę", to se je w dupe możesz wsadzić. - rzuciłam w jego stronę. - A tak na marginesie, mógłbyś chociaż poprosić. - odeszłam z założonymi rękami.

Poszłam do Yuki. Weszłam do jej pokoju bez pukania. Siedziała i rysowała coś.

- Hej Yuki. Wiesz gdzie jest Shu? - zaczęłam rozmowę, siadając obok niej na kanapie.

- Cześć. Nie, a co nie ma go nigdzie? - przywitała się i udzieliła mi odpowiedzi.

- Nie wiem. Może gdzieś jest. Tylko nie chce mi się go szukać. - moja siostra westchnęła głośno. - No co?

- Nic. Po prostu czasem jesteś wręcz niemożliwa. - uśmiechnęła się lekko.

- Dobra. Ja już idę na dół. Widzimy się na śniadaniu. - powiedziałam i wyszłam do salonu.

Było za 25, więc nikogo jeszcze nie było. Położyłam głowę na oparciu kanapy. Do moich uszu doszły ciche, ale jakże piękne dźwięki pianina. Poszłam za muzyką. Doszłam do jakiś drzwi i otworzyłam je.

Moja zguba się znalazła. Shu nie przerywał gry. Chyba mnie nie zauważył. Jego palce, delikatnie muskały klawisze instrumentu.

- Nie wiedziałam, że umiesz grać. - teraz wpatrywałam się w jego śliczne szafirowe oczy.

Momentalnie przerwał swój występ i odwrócił się w moją stronę. Zrobiłam się czerwona. Myślałam, że skoro jesteśmy razem, to nie będzie działać na mnie w ten sposób. Myliłam się.

- Wiesz, że się rumienisz? - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wpił się w moje usta, wplątując palce w włosy. Oddałam gest. Po długim pocałunku, oderwałam się od niego z braku powietrza. Blondyn przyciągnął mnie do siebie, zsunął mi bluzkę z lewego ramienia i musnął wargami mój obojczyk. - Mogę? - kiwnęłam głową. Wampir wbił swoje kły i zaczął pić. Ja miętosiłam go po włosach.

Było tak, jak poprzednim razem. Nie czułam bólu, tylko rozkosz. Shu przeniósł się na moją szyję. Oderwał się ode mnie po dłuższej chwili.

Patrzeliśmy sobie w oczy. Nasze twarze dzieliły centymetry. Uniosłam się i pocałowałam go. Shu położył mi swoje zimne dłonie na talii. Gdy skończyliśmy zrobiłam mu szybko czerwoną malinke na szyi. Z powrotem usiadłam, zadowolona z siebie.

- Jesteśmy kwita. - uśmiechnęłam się do niego zwycięsko. Nic nie odpowiedział. - Zagrasz coś jeszcze? - poprosiłam go.

Kiedy zaczął grać, przysunęłam się do niego bliżej. Kompletnie straciłam poczucie czasu. W tej chwili liczyliśmy się tylko my. Kolejny utwór za nami.

Siostry Nashikawa & Bracia SakamakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz