*Per. Paula*
Boże moja głową, nie potrzebnie dałem się namówić na kolejnego szota, ale co ja poradzę, nie potrafię odmówić Patrykowi, a szkoda bo jakbyśmy wyszli wtedy co Tom i Tord pewnie teraz bym nie umierał.
Zwlokłem się z łóżka i wziąłem zimny prysznic po czym zszedłem do kuchni gdzie siedział mój wczorajszy dręczyciel Patryk.- Hej słońce.
- mhmhmhmh.
- Masz kaca ?
- Mhmmmm.
- Ha ha ha.
- Ej trochę współczucia.
- Mhmmmm. Nie - Wystawił mi język.
- Gdybym nie miał kaca to leżałbyś teraz na ziemi.
- Przyznaj się, że po prostu jesteś za słaby, żeby mnie powalić. - Ah tak ? Walić kaca.
Podszedłem do niego i szybko odciągnąłem go od stołu i ostrożnie, acz stanowczo położyłem go na ziemi siadajac na niego okrakiem i trzymając za ręce.- I kto tu jest słaby ? - Spytałem z zadziornym uśmiechem.
- Dalej ty. - Znowu wystawił język.
- Ty się sam o to prosisz. - Powiedziałem i pocałowałem go w usta.
- To może spełnisz moją prośbę ?
- Może tak, może nie. Zobaczę jak mi kac przejdzie.
- No ej nie bądź taki... - Przyciągnął mnie do siebie i znowu zaczął całować. - Proszę ?
- Wiesz, że tobie nie umiem odmówić.
Podniosłem go by ponownie położyć, tym razem na kanapie, nie ma sensu iść do sypialni, w końcu mieszkamy sami.
Zaczołem całować jego szyję robiąc na niej malinkę i okazyjnie drapiąc "przez przypadek" zarostem, wiem że to lubi, widzę to po dreszczach, którego go przechodzą. Pogłębiłem pocałunek jeszcze bardziej.
Zaprzestałem na chwilę by zdjąć z siebie niepotrzebna bluzę, co i on zrobił. Dalej kontynuowaliśmy nasza zabawę, kiedy Patryk chwycił mnie za pasek od spodni i zaczął je ze mnie zdejmować.- Mam nadzieję, że kac nie będzie ci przeszkadzać w wypełnieniu twojej misji, żołnierzu.
- W żadnym wypadku panie kapitalnie.
Odwróciłem go na brzuch i jednym ruchem pozbawiłem go spodni wraz z bokserkami.
Chwyciłem za nogi po czym przybliżyłem do siebie. Złapałem za jego przyrodzenie i poruszałem powoli wsłuchując się w jego ciche, a za razem słodkie jęki.
Jego twarz była już cała czerwona, a to dopiero początek.
Przewróciłem go z powrotem na plecy i rozłożyłem jego nogi. Już miałem w niego wejść, kiedy nagle zadzwonił telefon.- N-nie przestawaj. - Jęknął z niezadowoleniem. Też nie chciałem tego robić, ale musiałem.
- Tylko sprawdze kto to. - Niechętnie odszedłem od niego i spojżałem w telefon. Dzięki Tord, zepsułaś mi zabawę, oby to był ważne. - Część Tord, co u ciebie ?
- Nie mam teraz na to czasu. Daj mnie na głośnik ! - Jak powiedział tak zrobiłem - Słuchajcie jadę teraz jakieś 120 na godzinę, a na ogonie siedzi mi potwór. Wyprowadzę go z miasta na polane na zachód.
- Rozumiem, mamy go zdjąć.
- Nie, nawet nie próbujcie ! Macie go złapać, a niech mu chociaż włos z głowy spadnie, a i nikomu o tym ani słowa, to ma być tajna misia rozumiecie ?!
- Tak jest, dasz radę zaprowadzić go do pułapki, oznaczymy go czerwonym X-em
- Czerwony X ? Jasne.
- Będziemy tam za chwilę i zastawiamy pułapkę tak szybko jak tylko będzie to możliwe.
- Świetnie, dojadę tam za 10 minut, pospieszcie się !
Rozłączył się.
- Ehhh robota wzywa, czyli nici z planów.
- Odbijemy to sobie wieczorem. - Powiedziałem całując go w czółko. - A teraz wkładaj spodnie, mamy mało czasu.
*Bonus*
KONIEC518
SŁÓW
CZYTASZ
Poza kontrolą [TordTom]
FanfictionPrzyjaciele Tom'a chcieli nauczyć go radzenia sobie z problemami bez pomocy alkoholu. Jednak coś poszło w złym kierunku i zamiast pomóc czarnookiemu niechcący wpakowali go jeszcze gorsze kłopoty. Tajemnica, którą zażarcie strzegł przez całe życie mi...