•
•TOM•
•W pewnym momencie nie widziałem nic poza wielką czarną pustką. Gdzie nie spojrzałem tylko ciemności i dopiero po chwili rozjaśniło ją wielkie jasne światło które wzięło się dosłownie jak znikąd. Nie wiedziałem czym jest ale jego blask przyciągnął mnie do siebie a że nigdy nie należałam do tych co mają silną wolę poszedłem w jego kierunku wyciągając dłoń przed siebie jasne promienie otuliły mnie ciepłem, i spokojem, jednak nie na długo, bo gdy tylko otworzyłem oczy gniew zalał mnie w całości.
Od razu zerwałem się na równe nogi ściskając swoją dłoń w pięści i nie mogąc, a szczerze nawet nie wiedząc czy chcąc się powstrzymywać po prostu wyładowałem całą swoją złość na o sobie ktora zniszczyła mi życie.
Tak. Uderzyłem Tord'a jak tylko zobaczyłem nad sobą jego paskudną mordę, i pomyśleć że kiedyś jeszcze mi się podobał, o boże.-..ciebie też miło widzieć..- rzekł widocznie zdezorientowany tym uderzeniem cały czas trzymając rękę na lewym policzku.
- Spierdalaj. - Odparłem tylko rozglądając się na boki. Gdzie jestem ? Nie wiem. Co tu robię ? A zapewne, znowu robię za zabawkę w jego rękach. Nie na długo.
Bez słowa ominąłem go idąc przed siebie prosto do drzwi omijając przy tym paru lekarzy, naukowców, czy luj wie kogo, po prostu ludzi tego śmiecia.
- Tom zaczekaj ! - Zatrzymał mnie rogacz, łapiąc za nadgarstek prawej ręki który, choć sam się dziwiłem krwawił, za pewne po wyrwanym wenflonie, którego nawet nie poczułem. - Nie możesz tak gwałtownie teraz reagować. Uspokój się bo jeszcze coś sobie zrobisz.
- Zostaw mnie ! - Słysząc jego słowa szybko wyszarpalem swój nadgarstek z jego ręki. - Nie chce siedzieć tu ani chwili dłużej ! Nie mam pojęcia co tu się odwala, ale nie mam zamiaru brać w tym udziału ! Wracam do domu i tobie nic do tego. Nawet nie waż mi się tam pokazywać.
- To też mój dom. - Odparł podążając za mną na korytarz.- Mam takie samo prawo do przebywania w nim jak ty.
- Już nie ! Nie po tym co mi zrobiłeś !
- Uratowałem ci życie do kurwy nędzy ! - Wykrzyknął oburzony.
- Gdybyś mi go nie zniszczył nie musiałbyś go ratować ! Poza tym nie prosiłem cię o to ! Było dać mi po prostu umrzeć, zobaczysz, jeszcze pożałujesz, że tego nie zrobiłeś.
- Tom do cholery jasnej, naprawdę nie możesz zrozumieć że nie zrobiłem cię tego przecież specjalnie ?! To był czysty przypadek !
- Ty słyszysz co mówisz ?! - Krew aż się we mnie zagotowała. - Chcesz powiedzieć że przypadkiem wydałeś rozkaz zamienienia huj wie ilu dzieciaków w potwory, przez przypadek wybrałeś jakie dzieciaki mają to być i całkowicie przypadkowo nadzorowałem to wszystko. To ma być kurwa przypadek ?! - Wykrzyczałem mu w twarz.
- Źle to wszystko interpretujesz Tom. - Znów próbował mnie zatrzymać zachodząc mi drogę, ale nie bacząc na to wyminąłem go i poszedłem dalej. - To nie jest tak jak myślisz !
- Mam to gdzieś. Nie zbliżaj się więcej ani do mnie, ani do reszty. Baw się dalej w swoją armię a nam daj w końcu święty spokój !
Wykrzyczałem ostatnie słowa nim głośny trzask drzwi wyjściowych rozbrzmiał po całym holu. Nawet nie czołem zimna nocy i pory roku, nerwy jakie kołatały się we mnie wystarczajaco mnie nagrzewały by iść przed siebie i nie oglądać się za siebie. Nawet nie wiem gdzie idę, ale w tym momencie nie to było dla mnie ważne, a jedynie to by po prostu odejść jak najdalej od tego egoistycznego sadystycznego dupka, aka, mojego ex. No chyba że nie zrozumiał przekazu, jakim było zerwanie, ale to już nie mój problem.
•
•EDD•
•P
rzypatrując się nocnemu niebu przez kuchenne okno głaskałem Ringo rozmyślając o wszystkim i niczym, a w szczególności o tym co przyniesie następny dzień. Wszystkiego mogłem się spodziewać, ale na pewno nie tego kto wszedł do domu.
- Matt ? - Spytałem słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Myślałem że to Matt wrócił, ale zamiast niego ujrzałem w przejściu Tom'a, co szczerze odebrało mi mowę.
- ... Hej ?- Odezwał się pierwszy patrząc na mnie nie pewnie.
Wyglądała niczym wrak człowieka. Włosy w nieładzie z liśćmi i kilkoma patykami wplecionymi w nie, biała szata teraz już nie aż tak biało, bo brudna od błota i nieco poroztargiwana. Prawą ręką trzymał się za lewą, na której też był skrawek materiału i widoczne ślady krwi. I jeszcze te dziwne okulary, a może raczej gogle na oczach..
- trochę czasu minęło. Mam nadzieję że nie złoscisz się za to nagłe zniknięcie..?
Nic nie odpowiedziałem. Podeszłam tylko do niego i mocno przytuliłem. Stęskniłem się za nim, i szczerze po całym tym roku już zacząłem tracić nadzieję że jeszcze kiedyś ujrzę go żywego.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że wróciłeś !- Wykrzyczałem tuląc go dalej. - Gdzie byłeś ? Co się z tobą działo ? Co to za gogle ? Jak wróciłeś ? I gdzie jest Tord ?
- Tord...- Zaczął spokojnie i chłodno. - Nie żyje.
- C-co ?! - Spojżałem na niego z niedowierzaniem.
- To co słyszałeś. Nie żyje, przynajmniej dla mnie. Nie chcę więcej widzieć tego egoistycznego sadystycznego psychika, albo sam ukatrupie go na stałe !
- Ej.. tom, tylko spokojnie. - Położyłem mu dłoń na ramieniu.- Pokłóciliście się ?
- Nie. Zerwałem z nim. - Słysząc to nie mogłem uwierzyć własnym uszą. Sam nie wiem jakim cudem udało mi się nie uśmiechnąć słysząc to. Fakt, szkoda mi że jego serce pękło na kawałki, ale teraz łatwiej będzie to wykorzystać. - Myślałem że się zmienił, ale prawda jest taka że takie śmiecie nigdy się nie zmieniają.
- Przykro mi Tom, że wam nie wyszło..
- Nie potrzebnie. To i tak nie miało sensu.- Wzruszył obojętnie ramionami. - Kiedy wszystkie amory że mnie zeszły zrozumiałem że to było marzenie ściętej głowy.
- Wiesz co Tom. Zostawmy ten temat na razie. Idź się umyć i przebraci, opatrze ci rękę i położyła się spać, a rano dokończymy to wszystko. Na razie lepiej będzie jak odpoczniesz. - Poklepałem go po ramieniu idąc z nim w stronę łazienki.
- Ta..chyba masz rację. - Na szczęście nie opierał się tylko grzecznie mnie posłuchał.
W łazience spędził dobre kilka godziny, nie wspominając o co co chwilowym wybuchu płaczu, który dość nieudolnie starał się zagłuszyć dźwiękiem lecącej wody. Nie mówiłem mu jednak że to słyszałem, gdy tylko wyszedł z łazienki i przebrał się opatrzyłem mu nie duże, choć głębokie zacięcie na lewym przedramieniu. Nawet nie myślał by coś zjeść, powiedział tylko krutkie "dzięki" i poszedł do pokoju.
No proszę. Wrócił nasz stary depresyjny Tom. Będę musiał pogadać o tym z Matt'em. Ta niespodziewana sytuacja wiele zmienia, ale na lepsze, dla mnie. Jeśli dobrze to rozegram łatwo będzie można go użyć na naszą korzyść. Jednak będę musiał być ostrożny, przynajmniej te kilka dni nie mogę jeszcze za bardzo na niego naciskać, by nie próbował niczego głupiego. Dobrze będzie pochować też wszystko co ostre i niebezpieczne. Trochę kłopotu z tym będzie, ale zdecydowanie się opłaci. Oj, Tord... Straciłeś dobrego pionka, za to ja zyskałem cennego sojusznika.
ROZDZIAŁ ÓSMY
KONIEC(1)(1)(0)(7)
[S][Ł][Ó][W]
CZYTASZ
Poza kontrolą [TordTom]
FanfictionPrzyjaciele Tom'a chcieli nauczyć go radzenia sobie z problemami bez pomocy alkoholu. Jednak coś poszło w złym kierunku i zamiast pomóc czarnookiemu niechcący wpakowali go jeszcze gorsze kłopoty. Tajemnica, którą zażarcie strzegł przez całe życie mi...