•TOM•
Jechaliśmy już dość długo bo dochodziła prawie godzina jazdy. Jechaliśmy pustą drogą która ciągle prowadziła przed siebie a po obydwóch stronach między nami były drzewa. Przyglądałem się im w ciszy opierając głowę o kono samochodu, kiedy to moją uwagę przykuły drzewa które swoim wyglądem strasznie różnią się od innych mianowicie były one spalone lub wycięte niby nic w końcu to takie rzeczy się zdarzają jednak w takiej ilości to nie był zbyt normalny widok.
- A tu co się stało ? - spytałem jakby sam siebie kątem oka spoglądając na edda.
- Ktoś zaprószył ogień. - odpadł mi krótko nie zdejmując wzroku z ulicy. - trzeba było wycinać drzewa by nie rozprzestrzenił się dalej.
- mhm...- odmuknałem tylko pod nosem. - Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy ? Nie żeby co, ale taki widok plus fakt że zbliża się noc sprawia że zaczynam myśleć iż chcesz mnie porzucić w lesie.
- Nie...za cenny jesteś by cię porzucać.-'Jego głos zabrał dość..dziwnie.
- okej...? Potraktuje to jako komplement, ale jeśli to miało znaczyć że chcesz mnie komuś sprzedać to ostrzegam że się wkurzę. Moje nerki mają być tam gdzie były jak wrócimy do domu, jasne ?
tak trochę mówiłam serio tak trochę żartowałem mimo to Edd odebrała to bardziej w żartobliwy sposób i tylko chwilę pokiwał głową na boki jadąc dalej w ciszy.
Po kolejnych minutach naszej jazdy trafiliśmy na coś co śmiało mogę nazwać w pustym polem choć nie do końca było na takie puste na spalonej trawie widniało dużo namiotów białym lub Moro kolorze. Było też sporo ludzi wyglądało to wszystko jak jakiś wielkie cygański bazar. No wiedziałem. Przyszedł mnie sprzedać jak jakaś koze.
- Co robimy u ruchaczy kuz ? - Spytałem gdy ten zatrzymał aut.
- Nikt tu nie rucha kuz. Skąd cimsie to w ogóle wzięło ?
- eee...- Edd wysiadł z audpta a ja razem z nim by po chwili zobaczyć jak jakiś dorosły facet ugania się właśnie za jedną kozą z typowym dla pasterza kijkiem. Może to ich jakaś zabawa BDSM? - A nie wiem tak jakoś samo przyszło.
Poszedłem z nim wchodząc do tego dziwnego bazaru i rozglądając się na boki. Jak na jakieś wiejski targ mają to bardzo ubogą. Żadnych rozwieszonych straganów tylko namioty widocznie prywatne rzeczy jakieś zwierzęta głównie w obrębie hodowlanych jak owce kozy i krowy Chodź zauważyłam też parę psów i kota. jednak tym co najbardziej rzuciło mi się w oczy był biały namiot z czerwonym plusem na jednym z boków. Wyglądało to trochę jak taki szpital polowy.
- Więc co to za miejsce ? - spytałem dotrzymując eddowi kroków.
- To są, a raczej byli mieszkansy pobliskiej wioski, która została doszczętnie spalona. - Odparł mi idąc w stronę mężczyzny którego jeszcze przed chwilą widziałem jak gonił swoją może. Ewidentnie musiał to być szybki Homerem, skoro już się wyrobił.
- Miło cię znów widzieć Eddwardzie. - Uśmiechnął się do niego i podał mu rękę sporej postury pan o szerokich ramionach i czarnym zaroście. - Widzę że przyprowadziłem kolegę.
- Tak. Pozwólcie że was sobie przedstawię. Tom, to jest Hasan. Jest moim zastępca i lewą ręka. Pilnuje porządku w tym miejscu
- ..i rucha kozy...- Mruknąłem pod nosem odwracając wzrok na bok. Co prawda Hasan tego nie słyszał ale Edd już tak za co spiorunowal mnie wzrokiem.
- Hasam, to jest Tom. Potwór o którym ci mówiłem.
- Chwila, kurwa że ci ?! - Momentalnie spojrzałem na Edda jak osłupiały.
- Spokojnie chłopcze, nie masz się czego wstydzić. - Rzekł pan starszy kładąc mi dłoń na ramieniu która strzelałem jak jakiś paproch. - Wielu z nas jest tu takich jak ty, na pewno odnajdziesz się wśród nas.
- Edd..ty kurwo, sprzedałeś mnie ! - Wrzasnąłem na bruneta wkurzony.
- Spokojnie Tom, wcale cię nie sprzedałem. Znasz mnie, przecież wiesz że możesz mi ufać. - Uśmiechnął się do mnie miło, jak i z lekkim wyrzutem że nie powiedział mi wcześniej że wie o wszystkim.
- Szczerze zaczynam w to wątpić. - odwróciłem od niego wzrok. Wygląda na to że wcale nie znam swojego przyjaciela tak dobrze jak myślałem.
- No już panowie, spokojnie. - Rzekł Hasan chcąc załagodzić sytułacje. Lepiej wejdźmy do środka, zamiast tak awanturować się przy cywilach. - Odgrodzil ręką płachtę do dużego namiotu polowego.
Nie chciałem tam wchodzić, ale Hej, już i tak popełniłem w życiu wiele błędów co mi szkodzi popełnić kolejne. Poza tym może będzie zabawnie słuchać ich kolejne "wykłady" o chuj wie czym. Wszedłem do środka jako pier a za mną Edd i Hasan.
- Więc..- Rozejrzałem się po namiocie gdzie były tylko jakieś krzesełka plastikowe, dwie szafki i stolik z mapą i jakimiś pionkami na niej. - To tu ruchacie swoje kozy ?
- Tom skończ z tym ! - Skarcił mnie ponownie Edd. - Nikt tu nie robi takich rzeczy !
- Ej, wyjaśnijmy coś sobie. - Odwróciłem się do niego wskazując na niego palcem. - Dwie sprawy są na pewno prawdziwe, tu przyszedł mnie tu sprzedać, a ten koleś rucha kozy.
- Wcale, że nie. - odrzekł nieco oburzony Hasan
- Morda zoofilu. Prawdy nie ukryjesz.
- no już spokuj, spokuj. - Westchnął Edd samemu jakby się nieco uspokajając. - Okej Tom. Widzę, że nie chcesz tu być.
- Ani trochę. - Przerwałem mu z lekkim uśmiechem.
- Cóż...w takim razie idź się przejść, czy coś. Ja dokończę to co muszę z Hassanem i wrócimy do domu. Okej ?
- .....- Nic nie odpowiedziałem.
Po prostu wstałem i wyszedłem wkurzony. Po chwili namyslu włożyłem jeszcze na chwilę swoją dłoń przez płachtę pokazując im obojgu narodowy palec i dopiero wtedy odszedłem od ich namiotu.
No nie wierzę. Żeby Edd wiedział o mnie takie rzeczy, od kiedy ? I po cholerę rozpowiada to innym ?! Co ja jestem piesek przetargowy ?
Ugh..widać że on nie zna pojęcia słowa "tajemnica". Może i dobrze że wcześniej mu tego nie mówiłem. Jeszcze by wygadał się ludzka z miasta i wszyscy by wiedzieli.
Mijając ludzi z innych namiotów, choć nie bardzo na nich patrząc gdyż wzrok miałem wbity wnziemie, poszedłem w stronę płynącej nie opodal przy lesie rzeczki. Usiadłem przy niej i patrzyłem w wodę szukając choć chwili spokoju.
Głupia karta...to od niej się wszystko zaczęło. Mogłem nie zalic się jak dziecko jakiemuś martwemu kawałkowi papierku, a jak już to kurwa nie wiem. Lepiej schować, potargac, wyrzucić do kosza, ugh...było tyle możliwości a ja jak debil po prostu zostawiłem ja pod łóżkiem.- No po prostu debil ze mnie. - Warknąłem sam do siebie pod nosem patrząc w swoje szkaradne odbicie w wodzie, kiedy to nagle zdeformowało się ono, gdy ktoś rzucił w kamykiem w taflę wody opryskując mnie tym nieco przy okazji. - Ugh..- Warknąłem pod nosem. Otarłem policzek rękawem z kropel wody i przeniosłem swój wzrok na osobie która rzuciła tym kamykiem.
1064
SŁÓWROZDZIAŁ DWUNASTY
KONIEC
CZYTASZ
Poza kontrolą [TordTom]
FanfictionPrzyjaciele Tom'a chcieli nauczyć go radzenia sobie z problemami bez pomocy alkoholu. Jednak coś poszło w złym kierunku i zamiast pomóc czarnookiemu niechcący wpakowali go jeszcze gorsze kłopoty. Tajemnica, którą zażarcie strzegł przez całe życie mi...