Black Out

285 19 17
                                    

/PER. TOM\

Złapałem za czerwony kaptur odwracając tak jak myślałem Tord'a i przyciskając go do ściany w zaułku. Może to i przez złość, ale widząc go jakby momentalnie wytrzeźwiałem, mimo iż wciąż czułem alkohol we krwi to wiedziałem co robię, a także co chce zrobić, a to co chciałem to mu ponownie przywalić, przed czym jednak się powstrzymałem. Wciąż trzymając go za kołnierzyk patrzyłem na niego wściekły.

- Co tu chcesz, co ?! - Wykrzyczałem mu w twarz, a spokuj jaki miał na niej irytował mnie tylko jeszcze bardziej.

- Chciałem cię zobaczyć~ - Odparł kładąc mi jedną z dłoni na policzku. Momentalnie go w nią ugryzłem. - Ałć.. - Zabrał odemnie dłoń. - Ah..aż przypomniałeś mi dzień, a raczej noc w którą to ja cię pogryzłe. - Spojżał na mnie z ochydnym, zboczonym uśmiechem.

- Jesteś ochydny. - Skrzywiłem się zaciskając bardziej dłonie na jego kołnierzu i przyciskając bardziej do ściany. Nie bardzo obchodziło mnie czy jest w stanie oddychać, póki nie robił się siny wiem że był.

- Oj Tommy.. przecież wiesz że ci się podobało. Czemu po próbie przyznasz, że wciąż mnie kochasz. Zapomnimy o wszystkim i znów będzie tak jak dawniej.

- Czyli znów mam być twoim zwierzakiem ? W życiu ! - Rzuciłem go na ziemię. - Ostrzegałem cię co się stanie jak jeszcze raz cię zobaczę. - Zacisnąłem dłonie w pięści strzelając kośćmi.

Nawet się nie zastanawiałem, chciałem po prostu pozbyć się tego śmiecia jak najszybciej. Byłem w tym momencie całkowicie poważny, chciałem go zabić, a mimo to on wciąż nie reagował, nawet nie wyglądał jakby się bał. Skoro tak. To proszę bardzo, tylko ułatwi mi sprawę.

|PER. EDD|

Siedziałem w salonie z wzrokiem wbitym w TV na jakimś durnym programie. Choć myślami byłem przy tym gdzie i jak bardzo nawalony jest teraz Tom. Jakby nie patrzeć nie ma go już od kilku godzin a z każdą chwilą martwię się coraz bardziej.
Moje rozmyślanie nie trwało na szczęście już długo gdyż drzwi domu otworzyły się, a w ich progu stanął właśnie nie kto inny jak Tom.
Na ten widok kamień spadł mi z serca.

- Wreszcie, wiesz jak się o ciebie martwiłem ? - Spytałem podchodząc do niego. - i co to  ? - Dodałem wskazując palcem na jego szyję gdzie odbijała się nie duża, lecz wciąż dobrze widoczna czerwona plama.

- Nie wiem. - Odparł krótko. - Może coś mnie ugryzło ?

- Coś czy ktoś ? Bo wyglada mi to na malinkę..

- Proszę cię. Niby z kim, co ? - Spytał udając się w strone drzwi.

- A ja wiem ? Może znów upiłeś się i podrywałem kogoś kto ci to zrobił ?

- Cóż....może ? Pamiętam, że szedłem do baru a potem już nic i obudziłem się w zaułku. Więc możliwe że zaliczyłem zgona podczas picia. - Zaczął wchodzić po schodach. - W każdym bądź razie padam. Idę pod prysznic i spać, jakby coś się działo nie budz mnie.

I tak o to zniknął mi z pola widzenia.
Hm...wiem, że ostatnio nadużywa alkoholu, ale..coś mi się tu nie podoba, jeszcze bardziej niż sam alkohol. Gdyby naprawdę zaliczył zgona, wciąż trzymałby go jakiś procent alkoholu, a tak wydaje się być już w miarę możliwości trzeźwy.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do pewnej dobrze znanej mi osoby. Może nie będzie to za bezpieczne, ale jestem pewien że będzie w stanie trochę mi pomóc skontrolować zachowanie Toma i to co robi poza domem.

/PER. TOM\

Wszedłem do łazienki od razu zdejmujący z siebie całe ubranie, po odkręceniu kurków w wannie nalałem do niej trochę płynu by zrobić pianę po czym czekałam aż wanna wypełni się wodą. W międzyczasie sam spojrzałem w stronę lustra. Edd miał rację, ślad na mojej szyi naprawdę wygląda jak malinka. Mam tylko nadzieję że osoba która ją zrobiła była w miarę ładna. Nie chcę by potem jakiś pasztet do mnie wypisywał. Wszedłem do wanny od razu cały się w niej zanurzając. Ah...tego mi było trzeba. Cisza, spokój, odpoczynek.

Kurwa.. może faktycznie jednak przeginam jeśli nawet nie mogę sobie przypomnieć co robiłem chwilę po wejściu z domu. Znaczy..to niby nie pierwszy raz, ale jednak tym razem jakoś dziwnie się z tym czuje.
Cóż...kiedyś się ogarnę, ale jeszcze nie czas na takie wybryki.
Na razie chce tylko zmyć z siebie smród tej alejki i położyć się spać, nic więcej.
Myśląc w ten sposób po nie dłuższej chwili wyszedłem z wanny, zawinąłem ręcznik na biodrach zostawiając ubrania w łazience. Wszedłem do swojego pokoju, ubrałem pierwsze lepsze bokserki z szafy i po zgaszeniu światła od razu rzuciłem się na łóżko rozebrany jak do rosołu. Nic nie poradzę na to że jest mi gorąco, nawet nie zamierzałem się przykrywać. Przytuliłem tylko swojego misia zamykając oczy.
Wciąż byłem zmęczony więc sen przyszedł szybko, nawet się przed nim nie wzbraniałem.

~~~~~~~~~~~~~

768
SŁÓW

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
KONIEC

Poza kontrolą [TordTom]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz